Najgorszy Pirat - One shot

465 15 3
                                    

Luffy spojrzał na swojego ostatecznego przeciwnika, gdy stał nadal wpatrując się w jego oczy. Wszystko wydawało się jak sen, jednak... Osoba stojąca naprzeciw niego, była osobą niesamowicie mu bliską, którą znał jeszcze za dzieciaka. Nie potrafił ruszyć na przód, by móc się z nim zmierzyć. Hamowały go jego więzi, wspomnienia... Dobre wspomnienia, które niosły za sobą człowieka o rudych włosach. Zacisnął ręce w pięści, gdy jego serce ścisnęło się z bólu. Nie przewidział, ze będzie musiał walczyć i wygrać ze samym Shanks'em, by móc otrzymać tytuł "Króla Piratów''. Jednak nie może się teraz wycofać, prawda? Nie teraz, gdy przeszedł wraz ze swoją załogą tak wyboistą drogę. Drogę pełną łez, złości, strat i krwi. Nie mógł sprawić, by to wszystko poszło na marne, tyle ze względu na niezwykle przyjacielskie stosunki z piratem, który stał kilka metrów przed nim.

- Luffy? Pamiętasz obietnicę? - zapytał się starszy mężczyzna, gdy uśmiechnięty spojrzał się na czarnowłosego. Shanks czuł niesamowitą dumę, radość, że udało się mu dotrwać do samego końca. Liczył się z tym, że ostateczna bitwa rozstrzygnie, który z nich powinien posiąść tytuł oraz skarb One piece. Nie czuł więc żadnego smutku czy zaskoczenia, jakie czuł w środku Luffy. Chłopak podniósł rękę, by dosięgnąć słomiany kapelusz, który zawsze trzymał przy sobie. Rudowłosy był nieco zaskoczony tym, że nawet nie podniósł wzroku. Nie wiedział jednak, że w głowie przyjaciela brzmiało głucho jedno zasadnicze pytanie " Czyli... To nasze ostatnie spotkanie?". Czarnowłosy wiedział, że jest na tyle zmotywowany z załogą, że bez problemu wygrają z flotą Shanks'a, jednak jeśli do tego dojdzie... Będzie musiał dać mu umrzeć. Na tym polega okrutna strona bycia piratem. Trzeba czasami wybierać i podejmować tak trudne decyzje. Może nawet nie tylko piraci znają to uczucie, gdy nie ważne co wybierzesz i tak coś stracisz...

 Luffy jeśli podejmie się walki nie będzie w stanie patrzeć na siebie w lustrze, jednak jeśli zrezygnuje to on będzie zmuszony porzucić marzenia i odejść. Zdjął kapelusz, gdy wyciągnął bardziej rękę, by jego przyjaciel mógł go dosięgnąć i zabrać. Shanks wziął rzecz, która była najważniejsza dla Luffy'ego. Poczuł pęknięcie w okolicy klatki piersiowej... To było serce? To jest takie samo uczucie, które niosły mu w okropnych i smutnych momentach.

Kapelusz jednak wrócił do właściciela, tak jak obiecał za dzieciaka Monkey D. Luffy.

- Niesamowite. Jest w idealnym stanie - zaśmiał się pozytywnie zaskoczony, gdy położył go na głowie - Nawet już zapomniałem, jakie to jest uczucie ponownie go założyć. Jestem pod wrażeniem, Luffy. Nie wierzyłem, że uda Ci się tu dotrzeć, ale jesteś. Jestem dumny z ciebie dzieciaku - oświadczył, gdy wyjął ze swojego płaszcza szpade.

Gumowy chłopiec zamarł, gdy zauważył, że Shanks na prawdę nie żartował. Zamierzał z nim walczyć i ostatecznie rozstrzygnąć kto jest wart tego tytułu. Czuł się okropnie w środku, gdy zakrył dłonią oczy, by móc w jakiś sposób ukryć, ze zamierza płakać. Nie chciał pokazywać swoich zaszklonych oczu.

- Wiesz o tym, że musisz mnie zabić, by być Królem piratów, prawda? - Shanks wykonał kilka kroków, jednak nadal był dość daleko od swojego przyjaciela. Czarnowłosy nawet nie drgnął, milcząc stał w miejscu mając zakryte oczy, przez co rudowłosy nie wiedział do końca co czuje. Przecież najwięcej zdradzają oczy. Chciał podejść bliżej, gdy słyszał szlochy, którą z każdą sekundą stawały się coraz głośniejsze.

- Zabij mnie ! - wesoło zaczął bawić się swoją szpadą, by zachęcić do ataku, jednak zamiast tego zobaczył rozpłakaną twarz czarnowłosego.

- JUŻ WOLAŁBYM BYĆ OKRZYKNIĘTYM NAJGORSZYM PIRATEM, JAKI WIDZIAŁ TEN ŚWAT, NIŻ ZABIĆ CIEBIE SHANKS! - wykrzyknął ze łzami w oczach - NAWET MI NIE MÓW TEGO PROSTO W TWARZ! NIE ZABIJĘ KOGOŚ KOGO ZAWSZE PODZIWIAŁEM! - Te słowa zaczęły roznosić się po całej wyspie, gdy jego kostki zaczęły robić się czerwone od silnego i bezustannego ścisku. Jego oczy pokazywały niesamowitą furię, która sprawiła, że mężczyzna opuścił swoją broń, którą jeszcze kilka sekund temu wesoło obracał w dłoni. Nie wiedział sam czy był zdenerwowany czy zrozpaczony. Sam rudowłosy mężczyzna nie miał pojęcia, że można mieszać ze sobą tak dwa skrajne emocje.

To oświadczenie sprawiło, że teraz Shanks stał w osłupieniu patrząc się ciągle na mniejszą postać naprzeciw siebie. Pokręcił głową z niedowierzaniem, gdy obrócił się tyłem do kapitana słomianego kapelusza.

- jesteś słaby dzieciaku..... - rzucił, gdy na jego policzku pojawiła się pojedyncza łza, po czym spadła wsiąkając w piasek.

Był... Poruszony.

 Poruszony

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.





W końcu coś opublikowałam od tego listopada. Dużo się ogólnie działo przez ten czas, bo próbowałam znaleźć strony podobne do wattpad. Tumblr posiadam, ale nie widzę za bardzo polskich użytkowników, więc wróciłam ;-;

One-Shoty z One Piece [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz