16. We are Avengers.

123 14 2
                                    

- Szef za chwilkę państwa przyjmie- recepcjonistka wskazała nam  fotele stojące w recepcji.

Usiedliśmy, więc i musieliśmy czekać. Nic innego nam nie pozostało.

- Czemu podałaś imię "Kornelija"?- spytał po chwili milczenia Bucky- Myślałem, że masz na imię Cat?

- Bucky, to jest bardziej skomplikowane niż Ci się wydaje- westchnęłam- Nie obraź się, ale chcę żeby to Steve pierwszy się dowiedział.

- Rozumiem- Barnes skinął głową- Czemu mu nie powiedziałaś do tej pory?

Tą kwestię musiałam mu wyjaśnić, a wiedziałam, że kto jak kto, ale on to zrozumie.

- Wiesz jak ciężko pracowałam, nad tym by odciąć swoją przeszłość?- zapytałam- Nie mogłam pozwolić na to by wpłynęła za bardzo na moje obecne życie. Chciałam zacząć wszystko od początku. Bez piętna czynów, których dokonałam w przeszłości.

Po moich słowach nastała cisza. Cała nasza rozmowa była szeptaniem.

- Dzień dobry- przed nami pojawiła się kobieta- Nazywam się Wanda i jestem asystentką Pana Maxim'a. Zapraszam za mną.

Podnieśliśmy się ze swoich miejsc i ruszyliśmy za dziewczyną. Nie wyglądała ona na kogoś, kto mógłby pracować dla Morozowa. Czułam, że jest tu wbrew sobie. Zamierzałam jej pomóc się wyrwać spod jego wpływu.
Otworzyła przed nami drzwi do gabinetu. Moje serce przyspieszyło. Odczuwałam lekki strach i niepokój, ale robiłam to dla rodziny, a dla nich zrobię wszystko.

- Kornelija- ochydny baryton wypowiedział moje imię- Ile to czasu minęło od naszego ostatniego spotkania? Dziesięć lat?

Nie zamierzałam dać się wciągnąć w jego grę. Wraz z Bucky'm stanęliśmy przed biurkiem Rosjanina.

- Jesteśmy tutaj tylko i wyłącznie w interesach- powiedziałam spokojnym tonem- Mam dla Ciebie zlecenie.

- Hmmm- mężczyzna podrapał się po brodzie- Teraz niby potrzebujesz mojej pomocy? A w czym?

- Potrzebuję lokalizacji pewnych osób.

~~~Steve
- Mam wiadomość od Bucky'iego!- oznajmiłem wchodząc do Sali A- Mam ich lokalizację i dalsze instrukcje.

Natasha siedziała przy komputerze i wprowadzała uzyskane dane. Na drugim monitorze starała się sama znaleźć swoje dzieci. To było okropne, że nie miała pojęcia gdzie są jej dzieci. Nie miała nawet pewności czy jeszcze żyją.

- Avengers!- z komunikatorów dobiegł nas głos Fury'ego- Mamy atak na ambasadę!

W Sali pojawili się Thor oraz Bruce.
Spojrzeli na monitory.

- Jedziecie tam wszyscy- polecił Fury- Natasha, ty również.

Nat miała już zaprotestować.

- To prawdopodobnie porywacz- wyjaśnił Nick- Macie to sprawdzić.

W jednej chwili wszyscy stali gotowi do wyjścia.

- Tony dołączy do was na miejscu. Agentka Hill oraz reszta agentów będzie pilnować Siedziby. Nie wiemy czy ten atak to tylko dywersja.

Po dotarciu na miejsce, wysiedliśmy z samochodów. To co zastaliśmy na miejscu, to jeden wielki kataklizm.  Wokół było mnóstwo gruzu. Rozwalone samochody, wszędzie dym. Niechciane wspomnienia zaczęły powracać. Weź się w garść.

- Nat, Clint, wy sprawdźcie czy ktoś żyje- poleciłem- Thor, ty odsuń gruz, może ktoś tam jeszcze być. Hulk, na razie zostań tu, jeśli ktoś nas zaatakuje odpowiesz na jego atak. Tony, szukaj z powietrza naszego bombera. Ja dołączę do was, ale najpierw coś sprawdzę.

Wszyscy rozeszli się w swoich kierunkach. Ruszyłem w stronę samochodów, chciałem sprawdzić czy nie ma tutaj innych ładunków wybuchowych. Byłem już prawie przy swoim celu, gdy na mojej drodze pojawił się mężczyzna ubrany w czarny kombinezon. Czy on był przebrany za kota? Co on tu robi?

- Hej!- przyciągłem jego uwagę- Nic ci nie jest?

- Nie- usłyszałem odpowiedź- A więc to wy jesteście tymi, słynnymi, Avengersami.

- Ty przynajmniej o nas coś wiesz- zaopanowałem- A Ty, to kto?

- T'Challa- przedstawił się- Ale możecie mówić na mnie Czarna Pantera.

- Steve Rogers- podałem mu rękę- Kapitan Ameryka. Co tu robisz? Czemu do tej pory Cię nie widzieliśmy?

- Przyjechałem tutaj by reprezentować swój kraj. Wakandę.

- Byłeś w środku podczas wybuchu?

- Tak. Jak dla mnie to tylko dywersja. Celem jest inny budynek. Ktoś chciał odciągnąć waszą uwagę.

- Cholera!- coś mi przyszło do głowy- Tony!

- Co jest, Kapitanie- Iron Man odezwał się po chwili.

- Gdzie jest Pepper?

- W domu, a o co Ci chodzi?

- Cholera!- było źle- Ten atak to tylko odwrócenie naszej uwagi. Wszyscy żyją. Wydaje mi się, że celem jest twój dom.

- Pepper!- zobaczyłem tylko jak Tony zmienia swój kurs i leci w stronę domu.

- Uwaga, wszyscy! Zbieramy się do domu Tony'ego!- zarządziłem, wsiadając do samochodu- Pepper jest w niebezpieczeństwie.

Nie musiałem dwa razy powtarzać, po chwili wszyscy siedzieli w samochodach.

- Jadę z wami- odezwał się T'Challa- Chcę wam pomóc.

Skinąłem głową i ruszyliśmy. Po drodze powiadomiłem Fury'ego o naszych ustaleniach i nowym planie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce... Szok to mało powiedziane. Dom Tony'ego był zrównany z ziemią.
Ujrzałem Iron Mana klęczącego przed ruinami.

- Ja nie mogę jej stracić- usłyszałem- Nie mogę. Nie mogę.

Nie miałem pojęcia co zrobić. Ustawiliśmy za Tony'm w linii. Nawet nasz nowy sprzymierzeniec. Pochyliliśmy głowy i staliśmy w milczeniu.
Po dłuższej chwili, komunikator Iron Mana się odezwał.

- Tony?!- czy to na prawdę?- Tony, słyszysz mnie?! Co z wami?! Wszyscy żyją?!

To naprawdę była Pepper! To naprawdę ona!

- Pepper?- Tony podniósł się z klęczek- Gdzie jestes?!

- W Siedzibie- wyjaśniła- Happy mnie przywiózł.

- Dobry Boże- Iron Man wzniósł głowę mu niebu- Jestem ci dozgonnie wdzięczny!

- Zbieramy się- poleciłem- Nic tu po nas, trzeba przysłać agentów żeby zabezpieczyli teren. Może coś znajdą.

~~~Misti
Jest i kolejny rozdział. Tak jak obiecałam, pojawiają się nowe postaci 😊😊 Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba 😊 Miłego czytania 😊

Shadows.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz