19. "To Wszystko Jest Iluzją"

3.3K 155 92
                                    

- Holly... Czy zechciałabyś pójść ze mną na bal? - spytał zestresowany Peter.

Zaniemówiłam. Nie to tylko sen. Nic więcej. Obudź się Holly. To się nie dzieje naprawdę. To jest niemożliwe! Ale... przecież wiadomo jak brzmi odpowiedź.

- Nie. - odpowiedziałam, a Pete zdziwiony wstał. Uśmiechnęłam się cwano - Głuptasie, przecież żartuję! Nie znasz mnie? - chłopak odetchnął z ulgą.

- To znaczy, że...

- To znaczy, że z chęcią pójdę z tobą na bal. - dokończyłam i uśmiechnęłam się, a przeszczęśliwy Peter mocno mnie przytulił co potem odwzajemniłam.

***

- Jak tam było w szkole? - spytał Tom, gdy wchodziłam do mieszkania.

- Nic ciekawego. No dobra może jednak...

- Tylko proszę nie mów, że oblałaś test z matematyki.

- Nie to coś o wiele lepszego. Pamiętasz jak opowiadałam ci o nadchodzącym Homecomingu, tym balu? - Tom pokiwał głową na znak zrozumienia. - I tak się stało, że... kolega mnie zaprosił. - powiedziałam po czym zaczęłam piszczeć ze szczęścia.

- Noo to gratuluję. A kto jest tym ,,kolegą"?

- Peter Parker.

Gdy ujawniłam mojego ,,kolege" Tom zaniemówił. I zbladł. Zna go? Matko, ile osób jeszcze zna? A DiCaprio też zna we własnej osobie?

- Wszystko dobrze? Zbladłeś.

- Nie, wszystko dobrze. Peter tak?

- Tak, tylko zapamiętaj imię, bo wiem jak umiesz przekręcać imiona.

- Ma na imię Pedro czy Peter? - spytał roześmiany.

- Peter!

Kiedy skończyłam rozmowę z wujaszkiem poszłam do pokoju odrobić lekcje i pouczyć się. Ale właśnie w tamtym momencie coś sobie przypomniałam. Wyjełam telefon z kieszeni spodni i przeczytałam ponownie wiadomość, którą dostałam od Starka. Mam być jutro o 7 w bazie. Ciekawe czy w sprawie pracy czy czegoś innego.

***

Następnego dnia obudziłam się przed 6. Do bazy nie miałam daleko więc się nie śpieszyłam . Ogarnęłam się, zjadłam śniadanie i wyszłam żegnając przy tym Toma. Ku mojemu zdziwieniu pod budynkiem stało czarne Audi, a przy nim był... Stark.

- Co tam młoda? - spytał.

- A ja nie miałam czasem iść do bazy?

- Miałaś, ale ja po ciebie przyjechałem. Nie można było dłużej się szykować? - zapytał z głupim uśmiechem na twarzy.

- Oh nie marudź tylko pokazuj mi to co masz do pokazania, bo za półtorej godziny mam szkołę.

- Spokojnie mamy czas. - powiedział po czym wsiadł do samochodu, co ja zrobiłam to samo.

Kiedy jechaliśmy na początku między nami była niezręczna cisza. Ale potem postanowiłam zacząć rozmowę.

- Co chcesz mi pokazać? Chodzi o pracę czy...

- O twoich rodziców. A dokładniej o ich wynalazek. - dokończył.

Serio? On chce mi pokazać ich wynalazek? Ale w sumie po co? Wcześniej były mi potrzebne dla BlackMana, ale teraz on siedzi w kiciu i nic mi nie zrobi, więc nie potrzebne mi te informacje.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z luksusowego auta i poszliśmy takiej ala piwnicy. Była wielka jak na piwnice, ale można było znaleźć w niej wszystko. I stare zbroje Tonego, stary strój Mrożonki, wszystkie łuki Clinta itp. W końcu doszliśmy do zakrytego dużą szmatą urządzeniu. Kiedy Stark zdjął nakrycie ujrzałam... drony. Drony poukładane jedno na drugim, a na jednym z nich było położone chyba etui na okulary. Tak mi się wydaję.

- Oto wynalazek twoich rodziców. Rozumiem jakie miałaś okropne dzieciństwo i że nie poznałaś lepiej swoich rodziców więc postanowiłem, że trochę Ci o nich opowiem i pokaże ci ich wynalazek.

Stałam nieruchomo przed wynalazkiem. Przyglądałam się każdemu dronowi oddzielnie i stwierdziłam, że w ogóle się nie różnią. Popatrzyłam na Tonego, który wpatrywał się we mnie i pokiwałam głową na znak, aby kontynuował.

- Więc... Twoja mama na początku była nauczycielem w szkole podstawowej gdzie uczyła informatyki. Potem poszła na studia informatyczne i ukończyła je z wyróżnieniem. Następnie zatrudniona przed HYDRE - naszego przeciwnika - pomagała konstruować nowe urządzenia gdzie poznała tam twojego tatę. Twój tata nie był tak samo jak mama nauczycielem. Od razu poszedł na studia informatyczne i również został zatrudniony przez HYDRE. Rodzice pracowali na tym samym stanowisku, co zaskutkowało przyjaźnią, a potem miłość. Obydwoje stwierdzili, że pracują dla złych ludzi i uciekli. Uciekli do Manhattanu, gdzie zaczęli zupełnie nowy rozdział. Ożenili się, założyli rodzinę, ale dalej robili to co kochali... tworzyli wynalazki. Robili, potem sprzedawali, ale byli rozsądni, bo nie sprzedawali ludziom, którzy chcieli je wykorzystać w zły sposób. To był u nich ogromny plus. Ja akurat potrzebowałem takiego jednego wynalazku, więc pojechałem do nich i kupiłem ten ultrakonstrukt. Dwa tygodnie później po moich odwiedzinach wybuchł pożar. Okazało się, że trzy osoby nie żyją, a jedna jest cała i nic jej nie jest. Byłem zrozpaczony, byli to dobrzy ludzie i chciałem z nimi zrobić jeszcze kilka dobrych interesów, ale nie zdążyłem. Następnie przez jakiś czas zacząłem więcej rozmawiać z twoim wujkiem i sam prosił mnie abym mu poradził czy ma kupić nowe mieszkanie i może adoptować jakieś dziecko, ale wtedy nie wiedział, że ty jeszcze żyjesz. Potem razem odkryliśmy, że jednak żyjesz i mieszkasz w Domu Dziecka. Tom postanowił adoptować cię i zamieszkać z tobą. Za jakiś czas Peter mi opowiedział o całej sytuacji w parku i chciałem cię tylko zbadać, ale okazało się, że jesteś kimś więcej niż normalną osobą. Masz moc ognia, jesteś córką Baker'ów. Sam nie mogłem w to uwierzyć. A teraz tutaj jesteś z nami.

- I bardzo się z tego cieszę. - powiedziałam po czym mocno przytuliłam Tonego. Nie wiedziałam, że on tak to wszystko przeżywał.

Kilka chwil staliśmy w siebie wtuleni, po czym Stark oderwał się i zapytał czy chce zobaczyć jak działa to cudo. Kiwnęłam głową, a następnie uruchomiliśmy ultrakonstrukt. Przed nami pojawił się ogromny czarny stwór i to taki realistyczny, który wyglądał jakby chciałby zaraz na nas napaść. Ale to była tylko iluzja.

- To wszytko jest iluzją. Te drony są tak skonstruowane, aby pokazywały bardzo realistyczne rzeczy. Niedługo wysyłamy je w kosmos, żeby nie trzymać ich tu więcej. Będzie można je uruchomić za pomocą tego. - gdy skończył mówić pokazał mi to etui, które wcześniej leżało na drogach. Otworzył je i ujrzałam piękne okularki, podobne do tych co nosi Tony.

- Te okulary mają w sobie sztuczną inteligencję - jeszcze jej nie nazwałem - za jej pomocą będzie można uruchomić wszystkie drony.

- Ale super. - powiedziałam podziwiając okulary. - A czemu nikt ich nie używa?

- Czekają na odpowiedniego właściciela. - uśmiechnął się. Nagle telefon Tonego zadzwonił. - Przepraszam cię młoda, muszę odebrać. - zrobił tak jak powiedział i co o dziwo wziął na głośno mówiący.

- Czemu na głośno mówiący? - spytałam.

- Bo ta informacja dotyczy też ciebie.

- Stark tu agent Colson.

- Tak o co chodzi?

- BlackMan zwiał.


************************************

Witam w nowym rozdziale! Mam nadzieję że się spodobał i za jakiekolwiek błędy bardzo przepraszam. Tak szczerze? Jestem dumna z tego rozdziału. Myślę, że się udał. Ciekawe o co chodzi z tym wynalazkiem. Dlaczego BlackManowi zależy na tym ultrakonstruktorze? Jak myślicie? Odpowiedzi piszcie w komentarzach, a ja zmykam pisać następny next, a za razem... uczyć się.

A i przypominam o mojej nowej książce z imagifami. Zapraszam!

Bye💙💙💙
holly_holland ❤️❤️❤️

Girl with fire || Peter Parker  (Zawioszona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz