P.Freddy: uh... To miejjsce kjedyś wyglądałło inaczej...
Foxy: mówiłeś coś?
P.Freddy: NJE! Nic.
Foxy: ok?
Toy Foxy: paczcie labirynt!
P.Freddy: T-tego tu kieddyś nie było o!
Toy Freddy: ja się tam nie znam ale chyba musimy się rozdzielić.
Toy Bonnie: masz rację przyjacielu!
Foxy: no dobrze ale kto pójdzie z kim?
P.Freddy: tyy nasz liśku oczywiscie z Tyoy Foxym m, witherwd Chica z witherede Bonnim,Toy Fred-dy z Toy y Bonni m, a j-ja sam.
Foxy:a czemu ty sam?
P.Freddy: tyak bedzie najleppiej.
Foxy: hm... Ok.
Toy Foxy:dobra Foxy chodź! My pójdziemy lewą stroną.
Toy Freddy: to my prawą.
W.Chica: m-my środkową...
P.Freddy: w-w tyakim razie ja górrną wetylacją.
Foxy: ej! A jak się komuś coś stanie???
P.Freddy: n-no nje wiem. Truddno pottem sję pomyśli i.
W.Foxy: d-dobra to do z-zobaczenia!
(´・ω・')