JUST LIKE A MOVIE! BYLER

seven.

JUST LIKE A MOVIE!
*:･ﾟ✧*:･ﾟ✧

act two.
chapter seven: baby.

"MAX, prawda?" rudowłosa odwróciła się w stronę znajomego głosu. jednak nie był to jeden z tych, których lubiła. "chciałam z tobą porozmawiać." stwierdziła dziewczyna, która przed nią stała.

"co? znowu chcesz mnie zrównać z błotem? bo to już mi się znudziło," max prychnęła, opierając się o ścianę. pomimo wszystko, chciała usłyszeć co taka osoba, jak el, ma jej jeszcze do powiedzenia.

"przepraszam za to." szatynka zagryzła swoją wargę. "nie chcę cię znowu obrażać. nawet jeśli chodzi o ten sam temat," powiedziała i podniosła swój wzrok na wyższą dziewczynę.

"o co chodzi?" max przewróciła oczami.

"jak tak robisz, to nie jesteś fajna," el skomentowała, zanim zaczęła mówić, "ty wiesz kim jest osoba, która wysłała mike'owi te liściki. powiedz mi kim jest."

"chyba sobie jaja robisz." max wypuściła ze swoich ust szczery śmiech. zastanawiała się, czemu eleanor myślała, że mogłaby jej powiedzieć takie coś.

"nie. chcę wiedzieć." max dalej milczała i tylko przyglądała się el, której zirytowanie aż rosło. jej twarz zrobiła się prawie taka czerwona, jak ostatnim razem, gdy rozmawiały. "słuchaj, mike i ja to pewnie i tak koniec. ta twoja koleżanka, która wysyła mu liściki, zniszczyła mi związek. jeśli dowiem się, że jest w nią w sekrecie, to ciebię też ściąngę na dno." szatynka wytłumaczyła. miała na umyśle wkurzyć max, tak samo jak ona to robiła. nic jednak nie wychodziło, bo rudowłosa miała to gdzieś. hopper nie mogła powiedzieć nic, co doprowadziłoby max do czerwoności.

"lepiej ty słuchaj," mayfield wskazała palcem na szatynkę. "gówno obchodzisz mnie ty czy mike. nie zdołałabyś nic mi zrobić, bo nie jesteśmy w żadnym filmie i piękna dziewczyna nie zawsze wygrywa. mój przyjaciel może i lubi tego twojego chłopaka, ale nigdy nie próbował was rozłączyć. wysłał tylko dwa głupie liściki i tyle." zakończyła. gdy już odchodziła, el odezwała się po raz kolejny.

"on?"

i z tego powodu max była w dupie.