Gdy się odwróciłam, o mało co nie upadłam. Moja strzała tkwiła w miejscu, gdzie powinno być serce. Spojrzałam na syna Apolla. Oboje byliśmy w szoku. Poprzednim razem jak strzelałam zresztą nie dawno, nic mi nie wychodziło. Strzały trafiały wszędzie tylko nie w manekin. Jak to możliwe, że nagle umiałam tak strzelać? Może to obecność Lucasa mi pomagała? Cały czas mi się przyglądał. Chyba pomyślał o tym samym … Po kilku minutach ciszy powiedziałam:
- Może po ataku złości lepiej mi idzie.
Chłopak kiwnął głową, lecz i tak wiedziałam, że w to nie wierzy.
- To jest nie możliwe … Nikt nie dokonał nigdy takiej przemiany w swoich umiejętnościach. Strzelasz tak jakbyś ćwiczyła wiele lat! Nie wierzę .. spróbuj jeszcze raz. - powiedział.
Strzeliłam raz, potem drugi, trzeci i doszło do dziesięciu. Każdym razem strzała trafiała w serce lub głowę. Gdy ja stałam z łukiem w rękach, blondyn usiadł na sianie i uważnie na mnie patrzył.
- Bardzo dobrze strzelasz. – powiedział ktoś, ale to nie był on.
Odwróciłam się. Za mną stała potężna dziewczyna z ciemnymi, krótkimi włosami do ramion i hebanowymi oczami.
- Cześć. Jestem Melody od Aresa. Słuchaj jesteś niesamowita! Musisz wziąć udział w naszych zawodach na najlepszego łucznika w tym tygodniu!
Zamurowało mnie. W zawodach? Ja? To chyba jakieś żarty.
- Mam pytanie kto jest najlepszym łucznikiem w naszym obozie? – spytałam
-Lepiej się spytał tego o tu syna boga słońca. – powiedziała wskazując na Lucasa.
- No tak … jest nią Adara.
Co? O mało co nie krzyknęłam. Mam rywalizować z jego dziewczyną, która w dodatku już mnie nienawidzi?! Nie, nie, nie to nie może być prawda. Z drugiej strony widziałam jak strzela. W co ja się wpakowałam? Dobra spokojnie. Wzięłam głęboki wdech, wydech i powiedziałam zachowując pokerową twarz:
- Kiedy ten konkurs?
- W piątek. Masz jeszcze 3 dni na przygotowania.- odpowiedziała mi córka Aresa.
Dobra mam plan. Muszę wygrać. Bez względu na to co powiedzą na to inny. Niech ta głupia Adara przekona się z kim zadarła. Czas zacząć wojnę. Uśmiechnęłam się.
- Dobrze będę gotowa. Będzie ciekawie.
Nagle do strzelnicy wbiegła ta, o której myślałam.
- Lucas! Gdzie ty się podziewałeś?! Szukam cię cały czas! Zapomniałeś, że byliśmy umówieni?!
- Nie mam zamiaru się do ciebie odzywać dopóki wszystkie sprawy się nie wyjaśnią.- odpowiedział chłopak.
- Co?! Masz zamiar mnie lekceważyć! A tak wogule co tu robisz ?- dopiero wtedy mnie zauważyła.- I co ona tu robi?- powiedziała córka Hekate.
Chciałam coś powiedzieć, ale nagle odezwała się Melody:
-Przepraszam was wszystkich, ale muszę zabrać Margaret, aby omówić z nią jej udział w naszych piątkowych zawodach.
CZYTASZ
Ja-heroska
FanfictionJestem Margaret Pearl, mam 14 lat, mieszkam razem z tatą w jednej z kamienic na Manhattanie. Pewnego dnia moje życie gwałtownie się zmienia. Jadę do pewnego miejsca, gdzie są osoby takie jak ja. Tam poznaję swoją historię i cel życia. Lecz czy na pe...