Rozdział 2

577 31 5
                                    

Obudziłam się leżąc na jakimś wielkim łóżku. Gdzie ja byłam?  Otworzyłam oczy i zobaczyłam Alexie, którą obejmuje jakiś chłopak. Miał ciemne, krótkie włosy i ciemne oczy. Uśmiechał się do mojej przyjaciółki, chyba prawił jej komplementy. Okej nie dziwię się ,że ma ona chłopaka, ale dlaczego mi o nim nie powiedziała ?! Pewnie nie zauważyli, że wstałam.

- Yyyy Alexia ? Gdzie ja jestem? I kto to jest ?!

Oboje podskoczyli, jak widać ich zaskoczyłam. Odwrócili się, ale nie obejmowali się już.

- O cześć ! Wiesz co chyba powinieneś pójść. – mówiąc to spojrzała na bruneta.

- Tak, tak ! Spotkamy się później.

Nieznajomy uśmiechnął się, chwilę jeszcze został i poszedł

- A więc może wytłumaczysz mi gdzie jestem i co tu robię?

- Słuchaj Margaret pamiętasz z lekcji historii te mity o greckich bogach. Oni istnieją naprawdę i mają z ludźmi dzieci, którzy są półbogami. Ja jestem córką Apolla. Ty też jesteś czyjąś córką na pewno masz matkę boginię, ale nie wiemy jeszcze jaką. W niedalekim czasie dowiemy się, kto jest twoim boskim rodzicem.

- Okej powiedzmy, że rozumiem. Ale gdzie jestem ?

- Jesteś w Obozie Herosów. Tutaj mieszkają wszyscy półbogowie w ciągu lata a nawet zimą. Ja jeżdżę tu co roku, zresztą sama wiesz. Obecnie jesteś w Wielkim Domu, ale jak się obudziłaś to chwilowo będziesz mieszkać w domku Hermesa.

- Dobra, ale mam pytanie. Kim jest ten brunet, z którym się obejmowałaś ?!

- No tak … To jest mój chłopak. Przepraszam, że ci o nim  nie powiedziałam. Ma na imię Jared  i jest synem Hermesa, więc będziesz go widywać przez jakiś czas. Mam nadzieję, że się polubicie.

- Damy radę. Jeśli ty go lubisz, to ja też. – powiedziałam uśmiechając się.

- O dzięki, dzięki, dzięki!- odpowiedziała mi Alexia przytulając mnie.

Po kilku minutach ściskania się gotowa byłam wstać i zobaczyć nowe miejsce. Przyjaciółka pozwoliła, abym się o nią oparła i wyszłyśmy z Wielkiego Domu. Obóz był wielki. Wszędzie wokoło biegały dzieciaki w pomarańczowych podkoszulkach w wieku od 12 do 18 lat. W około stały domki, każdy był inny. Pewnie jeden domek na jednego boga lub boginię. Pierwsze trzy były największe, ale puste.

- Czy ktoś mieszka w tych pierwszych domkach? – spytałam.

- To znaczy w tym o tam nikt nie mieszka, bo Hera nie ma dzieci. W tam tym też raczej nikt. Jest to dom Zeusa. A w trzecim mieszka jeden chłopak, jest synem Posejdona oraz największym herosem naszych czasów. Można powiedzieć, że jest naszym przywódcą.- opowiedziała mi przyjaciółka.

Ciekawe jak to było być synem pana mórz. Rozejrzałam się po innych domkach. Jeden był całkiem różowy. Pewnie Afrodyta pomyślałam. Wokół innego był drut kolczasty, a na innym rosła trawa na dachu. Po chwili  doszliśmy do domku z numerem 11.

- To tutaj. Mieszkają tu dzieci Hermesa oraz ci, którzy nie zostali jeszcze uznani przez swoich boskich rodziców. Zaprowadzę cię do środka.

O drzwi wejściowe opierał się chłopak Alexi. Trzeba przyznać, że był ładny , ale ja wolałam inne typy chłopców. Moja przyjaciółka uśmiechnęła się, chłopak z resztą też. Musieli na prawdę się kochać.

- A więc Jared pokaże ci, gdzie będziesz spać. Za godzinę będzie ognisko. Przyjdź po mnie za pół godzinki to spotykamy się przed areną.

Przyjaciółka pomachała mi, a może swojemu chłopakowi? Już sama nie wiem. Potem oddaliła się do swojego domku. Weszłam za brunetem. W tym małym pomieszczeniu było zadziwiająco dużo dzieci. Chłopak pokazał mi miejsce w końce i powiedział, że do czasu, aż mój boski rodzic mnie nie uzna będę tu spać. Nie żeby to miejsce nie było super, ale miałam nadzieję, że szybko się stąd wyprowadzę. Gdy upłynęło 20 minut postanowiła ,że pójdę pod arenę. Po drodze oglądałam wszystkie domki i zastanawiałam się, w którym będę mieszkać po tym całym „uznaniu”. Na miejsce spotkania dotarłam szybciej, niż się spodziewałam, więc postanowiłam zwiedzić arenę. Byłą wielka, wszędzie była różnorodna broń i manekiny. Chodziłam  dokoła i nagle usłyszałam jakiś hałas. Przestraszyłam się, ale poszłam sprawdzić co to lub kto to. Pobiegłam do schowka na broń, bo stamtąd pochodziły dziwne dźwięki. Weszłam do środka, ale ktoś zaszedł mnie od tyłu i przyłożył mi miecz do gardła. Ale chyba się uspokoił, bo odsunął się po chwili. Odwróciłam się powoli do tyłu. Wtedy zobaczyłam jego. Był to chłopak o ciemno blond włosach i pięknych zielonych oczach. Był troszkę wyższy ode mnie i miał na sobie zbroję. Po chwili milczenia i wpatrywania się w siebie powiedziałam:

- Cześć. Czy ty tak każdego napadasz ? Wiesz jak się bałam!

- Przepraszam cię, ale myślałem, że to potwór. Ale ty chyba nim nie jesteś? – spytał uśmiechając się. Widocznie bawiła go ta sytuacja. Po chwili dźgnął mnie palcem w żebro. Zaśmiałam się, ponieważ miała straszne łaskotki. – A tak wogule to jestem Lucas, syn Apolla. Jesteś nowa prawda ? Nie widziałam cię wcześniej.

- Tak jestem nowa. Dopiero dzisiaj tu trafiłam. Przywiozła mnie tu moja przyjaciółka Alexia.

- Aaaa moja siostrzyczka!

-  Czy mi się zdaje, że mówicie o mnie ?! – Powiedział jakiś głos.

Oboje z Lucasem się odwróciliśmy. W drzwiach stał oczywiście kto ? Alexia.. Nie wiem kto był bardziej czerwony ja czy mój nowy kolega.

- Dobra wybaczę wam to. Margaret czas na ognisko, a i Lucasie Adara czeka na ciebie przed areną. Nie jest chyba zadowolona, więc lepiej się pośpiesz. – powiedziała.

Chłopak pomachał nam na pożegnanie i w pośpiechu wybiegł ze schowka. Przyjaciółka spojrzała na mnie i powiedziała:

- No no no ja cię szukam a ty sobie tutaj gawędzisz z jednym z najprzystojniejszych chłopaków na obozie.

- Przepraszam, ale była wcześniej i chciałam zobaczyć to miejsce od środka. Nagle usłyszałam hałas i pobiegłam sprawdzić kto to. A tak wogule kto to Adara?

- To dziewczyna mojego braciszka. Jest córką Hekate bogini magii i czarów. Większość obozowiczów jej nie lubi, ale jakimś cudem on się w niej zakochał. Choć niektórzy podejrzewają, że Adara rzuciła na niego zaklęcie miłosne. Ja też tak uważam, bo ona naprawdę jest wredna a to ,że potrafi czarować pogarsza sytuację.

- Och. Lucas wydaję się bardzo fajny i miły, może naprawdę ją kocha ?

- Może, ale chodź już bo się spóźnimy.

Przyjaciółka złapała mnie za rękę i pobiegłyśmy na ognisko. Gdy dotarłyśmy, prawie wszystkie miejsca były już zajęte, ale udało nam się usiąść. Wszyscy siedzieli wokół ognia, śpiewali i jedli kiełbaski. Byli jak jedna rodzina, spodobało mi się to. Na samym początku „imprezy” Chejron, czyli półczłowiek- półkoń wstał i obwieścił, że jutro rozegra się pierwsza bitwa o sztandar lego lata. Obozowicze wiwatowali z zachwytu. Siedzieliśmy tak wszyscy żartując i jedząc, gdy nagle stało się coś dziwnego. Wszyscy obozowicze spojrzeli w moją stronę.  Wokół mnie zabłysło jakieś światło a nad moją głową pokazała się sowa. Centaur wstał i powiedział:

- Margaret zostałaś uznana. Jesteś córką Ateny, bogini mądrości.

Ja-heroskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz