~ D W A N A Ś C I E ~

183 14 1
                                    

   Silne ręce nieustannie badające każdy cal mojego ciała oraz zachłanne usta, które starały się pochłonąć moje - właśnie tego było mi trzeba. Mężczyzna nieśpiesznie przejechał językiem po mojej szyi, na co wydałam z siebie ciche westchnienie. Boże, w takich chwilach najbardziej żałowałem czasu, który straciłam na książki. Chłopak zassał moją skórę, po czym mocno ją przygryzł. Z trudem powstrzymałam jęk. Zastanawiałam się, dlaczego większość osobników preferowała zostawianie na ciele partnerki takich śladów. Chcieli zaznaczyć otoczenie, czy jak? Nawet, taka niewinna malinka mogła być przyczyną czyjejś śmieci, jeśli przez nią utworzyłby się skrzep. W sądach było już sporo przypadków oskarżeń za tak głupią i niefortunną przyczynę śmierci - śmieszyło mnie to.

-Skarbie, pośpiesz się. Za godzinę muszę być na uczelni. Współczuję twoim laską, jeśli zawsze masz takie tempo.

Zaszydziłam, na co warknął i jednym ruchem pozbawił mnie majtek.

   Mruknęłam rozkosznie, gdy jego wargi brutalnie zaatakowały moje, a sam w końcu nakrył moje ciało swoim. Niemal krzyknęłam, kiedy zaczął szybko się we mnie poruszać. Jego przyjaciel był wielki, to musiałam mu przyznać. Większy od Michaela - stwierdziłam w myślach, za co od razu się ochrzaniłam. Zamiast zadręczać się wyobrażeniem tego dupka powinnam skupić się na znacznie przyjemniejszych rzeczach. Rzeczach, które działy się wokół mnie, a w zasadzie we mnie. Rzeczach, dzięki którym powinnam wyleczyć się z miłości. Bo to była miłość. Nieszczęśliwa, ale z pewnością nią była. Nie czułam dotąd niczego silniejszego, niż uczucie jakim go darzyłam. I żałowałam. Żałowałam wielu złych lub w ogóle nie podjętych decyzji. Żałowałam tego, że bałam się zaryzykować. Że nie umiałam być silna. Utrata.

   Forest był burzą - mimo tego, że był dla mnie cenny, nie potrafiłam nazwać go inaczej. Wiedział o tym on i ja, bo oboje mieliśmy świadomość tego, w jaki sposób wzajemnie na siebie działamy. Potrafił mnie skrzywdzić, a ja i tak chciałam do niego wracać. Raniłam go, a on i tak nie chciał mnie opuścić. Był moim sztormem, huraganem i największą rewolucją, jaką dane mi było przeżyć. Moim cierpieniem i najsłodszym bólem. Był wszystkim, za co gotowa byłam wskoczyć prosto w ogień. Wszystkim, czego nie byłam w stanie oddać za żadną cenę. Wszystkim, co otwierało mi szerzej oczy i zmieniało punkt widzenia. A może był czymś innym? Czymś ważniejszym? Czymś więcej? Może był po prostu moim wszystkim? Końcem i początkiem? Smutkiem i radością? Łzami i uśmiechem? Zdrajcą i kompanem? A może po prostu był i na tym kończyło się jego zadanie.

***

   Przygryzłam ze zdenerwowania wargę, po czym głęboko odetchnęłam i powoli się rozluźniłam. Byłam zbyt zestresowana swoim powrotem. Byłam w znajomych progach i dobrze mi znanych korytarzach, więc na czym polegał problem? Uświadamiając sonie, jak bardzo jestem żałosna, sięgnęłam do klamki. Spóźniona weszłam do klasy bez pukania, jak zrobiłaby to nauczycielka. Miałam czuć się swobodnie, nie ryczeć z emocji - czego byłam bliska. Westchnęłam udając znudzenie i nieśpiesznie zlustrowałam każdego nieszczęśnika wzrokiem. Wszyscy wyglądali, jakby zaraz mieli umrzeć w swoich rzędach ławek. Specjalnie na niego nie patrzyłam, zostawiłam go sobie na sam koniec. Michael odezwał się akurat, gdy miałam na niego spojrzeć, przez co zrobiłam to z chwilowym opóźnieniem. Mężczyzna wydawał się totalnie wyluzowany i pewny swojej pozycji, z czego byłam zadowolona. Chciałam patrzeć, jak traci tą pewność - zamierzałam mu ją odebrać.

-No, proszę.. -mruknął, po czym upiornie się zaśmiał. -Dziewczyna od bielizny.

Wytrzeszczyłam oczy udając zdziwienie.

-Znamy się skądś, staruszku? -spytałam z aroganckim uśmiechem, na co cały się spiął. Żaden facet nie lubił, gdy się o nim zapominało. -Dorabiasz w sex-shopie?

My New TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz