Kiedy otworzyłam oczy, oślepiło mnie jasne światło. Od razu zorientowałam się, że coś jest nie tak - wyścigi odbywały się tylko wieczorami. Usiadłam i ze zdziwieniem odkryłam, że znajduję się we własnym łóżku. Z opóźnieniem spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę dziewiątą. Zagryzłam wargę, gdy zrozumiałam, że straciłam przytomność. Choroba znów dawała o sobie znać. Mocno uderzyłam się ręką w czoło - mogłam nie odkładać na później badań kontrolnych. Zrzuciłam z siebie kołdrę, po czym wstałam i podeszłam do wielkiej szafy. Wyjęłam z niej czyste ubrania, aby po chwili ruszyć w kierunku łazienki. Już w korytarzu zarejestrowałam dobierające z kuchni głosy, lecz celowo je zignorowałam. Weszłam do interesującego mnie pomieszczenia i szybko wzięłam prysznic, po czym zrobiłam pasujący do Amber Jenkins makijaż. Nie byłam już starą wersją siebie i musiałam o tym pamiętać.
Po zakończeniu porannej toalety z wysoko uniesioną głową udałam się do miejsca, z którego dochodziły męskie głosy. Nie podobało mi się, że Aaron, tak ochoczo z kimś rozmawiał. Siedemnastolatek na co dzień był bardzo cichy i nie szło go zmusić do gadania. Ciekawiło mnie, kto wrobił w dłuższą dyskusję nastolatką, ale.. tego w ogóle się nie spodziewałam. Prawie wyrżnęłam się w progu, gdy dostrzegłam siedzącego na krześle Olivera. Brunet czujnie odwrócił się słysząc, jak zahaczam kapciem o przeszkodę i parsknął na mój widok śmiechem. Stałam gapiąc się na niego z szeroko rozdziawioną gębą, więc wcale nie dziwiłam się jego reakcji. Szybko zmusiłam się do ponownego założenia maski - kuzynki i współlokatorki osoby, z którą byłam w klasie. Oraz zimnej suki.
-Cześć, chłopcy. -rzuciłam cicho, znudzonym tonem. -Wytłumaczy mi ktoś, co się wczoraj stało, bo chyba odleciałam?
Mężczyźni uśmiechnęli się do siebie porozumiewawczo, na co uniosłam brwi.
-Chcę ci powiedzieć, że nic mu nie powiedziałem, zanim zaczniesz rzucać talerzami i na mnie krzyczeć. -ogłosił młodszy, na co zamarłam. -Wybacz.
-Czego mu nie powiedziałeś?
-Migotanie przedsionków daje w kość?
Spytał White, na co zrzędła mi mina.
-Skąd on tym wiesz? -spytałam lodowatym tonem. -Odpowiedz, natychmiast.
-Myślałaś, że długo zajmie mi sprawdzenie, kim jesteś? Szybko zniknęłaś i szybko się pojawiłaś, Liso, a raczej panno Jenkins.
Z trudem przełknęłam ślinę i nerwowo potarłam palcami czoło.
-Michael też już wie?
-Nie, ale w każdej chwili mogę mu to wyznać. Kryję twój zgrabny tyłek, młoda. -uśmiechnął się, na co przewróciłam oczami. -Co to za mina?
-Oboje wiemy, że mnie nie wydasz, mały oszuście. -warknęłam. -Co mnie zdradziło?
-Nie uzupełniłaś wielu członków twojej nowej rodziny w bazie policyjnej.
-Cholera, jebać. -wymamrotałam i zaczęłam chodzić w kółko po pokoju. -Co za gówniany błąd. Aaron, daj mi swój laptop.
-Boże, znowu?
-Nie marudź, tylko mi go daj!
Nie mogłam uwierzyć, że popełniłam taką gafę. Znałam się na tym, co robiłam od lat, a zapomniałam, o tak banalnym elemencie.
Kolega spojrzał na mnie nie kryjąc niezadowolenia, ale na szczęście podniósł się z krzesła i ruszył w stronę swojego pokoju. Jeśliby tego nie zrobił, doszłoby do rękoczynów - dostałby butem w twarz lub patelnią w łeb. Westchnęłam, kiedy chudzielec zniknął za rogiem. Przeniosłam wzrok na gapiącego się na mnie gangstera, który niespodziewanie wybuchnął śmiechem. Co do cholery? Spojrzałam na niego krytycznie, gdy ledwo łapał oddech przez śmiech. Najwyraźniej było z nim jeszcze gorzej, niż w momencie, w którym widziałam go ostatnio, bo w ogóle nie potrafił zapanować nad emocjami. Kiedyś jego rechot od razu doprowadzał mnie do łez, lecz w tej chwili nie czułam zupełnie nic, prócz współczucia do osób, które żyły z nim na co dzień. Było ze mną, aż tak źle?
CZYTASZ
My New Teacher
AcciónJedna noc mogła wszystko zmienić - tak było w naszym przypadku. Czas, który spędziłam na rozmowie z tobą sprawił, że przestałam liczyć kolejne kieliszki alkoholu i wylądowałam w twoim łóżku, kiedy ty zmuszony byłeś zająć fotel. Nie mogłam zaprzeczyć...