Pożałujesz

5.5K 293 0
                                    

W końcu razem z rodzicami wróciliśmy do domu.

- ...Skyler...

- Spokojnie, nic nam się nie stanie - próbowałam przekonać mamę. - Serio, to bardzo ważne. Potem wam wyjaśnię.

- Ciągle tak mówisz, a nadal nie wiemy nawet, co się z tobą działo przez ten czas...

- No... tak... - przyznałam rację. - O wszystkim wam opowiem, ale jak wrócę. Najpierw musimy coś załatwić. Obiecuję...

Mama westchnęła.

- Proszę, ostatni raz. To mega ważne.

- Skyler, przestań. Sama wiesz, co się dzieje w Windstorm. Mamy trzeci raz zgłaszać twoje zaginięcie? - odezwał się tata.

- Mów, co się stało - kobieta zaczęła być coraz bardziej stanowcza.

- Mama... - powiedziałam, jednak ona mi przerwała.

- Skyler, chcę wiedzieć. W coś ty się wpakowała?

- Ech... - westchnęłam. - Dobra, no to w domu. Powiem wam w domu, na spokojnie - powiedziałam, jednak w głowie miałam zupełnie inny plan.

Wysiedliśmy z auta. Byliśmy przed naszym domem.

Wydawało się, że zaraz grzecznie wejdziemy do środka, jednak wystarczyło, że raz spojrzałam na Nate'a.

Zwialiśmy.

Musiałam wiedzieć, co się dzieje z resztą. Wplątałam ich w niezłe kłopoty. Nie mogłam ich tak zostawić.

Próbowałam odgonić złe myśli. Miałam nadzieję, że nic im się nie stało.

***

Weszliśmy do chatki, bez pukania.

Ten widok mnie trochę zdziwił.

W środku był jeszcze większy bałagan.

- Nate? Skyler? - zdziwiła się babcia. - Wróciliście.

- Wszystko w porządku? - podeszłam do niej.

- Jego wilki robią tutaj, co chcą... Każą albo się wynosić albo dołączyć do nich, jednocześnie traktując jak najgorszych... - wyjaśniła. - A co się z wami działo?

- Wylądowaliśmy w laboratorium... drugi raz... Ale... gdzie jest reszta? - zapytałam, po czym usłyszałam, że coś się dzieje za domem.

Razem z Nate'em wyszliśmy na zewnątrz.

Zauważyłam grupę wilków.

Większość nie była od nas.

Wilki z watahy Louis'a znęcały się nad Mią.

I sprawiało im to świetną zabawę.

Reszta nie mogła nic zrobić.

- Hej! Stop! - krzyknęłam.

Wszyscy spojrzeli w moją stronę.

- O, proszę - zaśmiał się jeden z nich.

- Takie śmieszne? - wkurzyłam się. - Chodź, Mia.

Wilczyca przykuśtykała do mnie, a oni próbowali ją jeszcze wystraszyć.

- Powiedziałam coś!

- Wyluzuj - odparł.

Wtedy zobaczyłam Lucas'a, razem z Anną i Joseph'em.

Trzymał w paszczy zdobycz.

Przyciągnął ją bliżej, po czym upuścił na ziemię.

Wataha Louis'a zbiegła się niemal od razu.

W tym czasie zabraliśmy Mię do babci.

Biedaczka była cała poraniona.

- Dlaczego oni się tak na was wyżywają? - zapytałam.

- Chcą wszystkich zastraszyć - powiedziała babcia przemywając rany wilczycy.

- I o tego mają niezły ubaw... - odparłam. - Mia, może lepiej wróć do domu, nie narażaj się.

- Nie mogę.

- Jak to nie możesz?

- Próbowałam, i dlatego tak skończyłam. W domu nie byłam od kilku dni...

- Ech...

Wtedy usłyszałam warczenie.

Co tam się znowu dzieje?

Poszłam do kuchni i wyjrzałam przez okno.

Znowu to samo.

Koniec.

Przemieniona wybiegłam z domu.

Skoczyłam na jednego z nich i powaliłam na ziemię.

Pojawił się też Nate.

Czarny wilk wskoczył w środek całego zgromadzenia zawarczał tak, że nikt nawet nie odważył się zbliżyć na krok.

- Przypominam, że nie jesteście u siebie.

- Jesteśmy - usłyszałam znajomy głos.

Uniosłam wzrok.

Louis?

Biały wilk przystanął niedaleko nas.

Podejdź tu tylko, a pożałujesz...

Legenda || KOREKTA (14/66)✍️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz