~12~

10.9K 293 103
                                    

- Przyszłam odwiedzić mojego wnuczka.

Niemożliwe. Przecież wszyscy moi dziadkowie nie żyją! Co prawda, nigdy nie odwiedzałam ich na cmentarzu, ale to na pewno nie jest moja babcia!

- To niemożliwe! James nie może być pani wnuczkiem! - krzyczę.

Moje ręce się trzęsą, kolana uginają, a w oczach stają łzy.

- Spokojnie, Abigail! James ci nie powiedział... - kręci głową. - Jestem waszą babcią.

- Nie! Moi dziadkowie nie żyją, nie wmawiaj mi, że jesteś babcią!

Kobieta drgnęła, a mnie obezwładniło poczucie winy. Chowam twarz w dłoniach, żeby nie widziała mojego stanu. Próbuję opanować szloch nie odrywając rąk.

- Ja... nie mogę, to niemożliwe... Całe życie byłam przekonywana, że... nie mam dziadków... - mówię.

Odkrywam twarz i zauważam, że kobieta zniknęła. Rozglądam się dookoła i nigdzie jej nie dostrzegam. Spoglądam na nagrobek brata, przy którym pali się niedawno zapalony znicz. Podchodzę do tabliczki i dotykam ją w tym samym miejscu co kobieta. Ocieram łzy z twarzy i przyglądam się napisom.

James Williams, 1997-2016.

Gdybym tylko mogła cofnąć czas do tego okropnego dnia... Jakbym go przekonała do zostania lub pobiegła za nim... Nigdy sobie tego nie wybaczę. Chociaż wiem, że to Josh prowadził, a nie powinien. Nie wolno jeździć po alkoholu, a on z premedytacją złamał tą zasadę.

James nie akceptował naszego związku. Uważał, że mimo iż Josh był jego przyjacielem, miał na mnie zły wpływ.

I ten chuj dalej łazi wolny po tym świecie.

A mówiłam, ostrzegałam żeby jechał ostrożnie. Naprawdę mam nadzieję, że już nigdy więcej go nie spotkam.

Kieruję się w stronę wyjścia. Ciągnę nogi za sobą i myślę o zaistniałej sytuacji. Ta kobieta naprawdę jest moją babcią? I co miała na myśli mówiąc, że James mi nie powiedział?

Czy oni się znali?

Czuję wyrzuty sumienia, że tak nakrzyczałam na starszą osobę. Powinnam była przeprosić, lecz moje emocje są zbyt silne. Osiemnaście lat żyłam w przekonaniu, że dziadkowie zmarli przed urodzeniem Jamesa. I nagle na cmentarzu zjawia się kobieta, która twierdzi, że jest moją babcią.

Pojebane to.

Znajduję się pod blokiem. Chcę już wpisać kod gdy orientuję się, że nie zadzwoniłam do Chrisa.

- Cholera! - mówię do siebie i wyjmuję z kieszeni telefon.

- Hej, coś się stało?

Odwracam się a moim oczom ukazuje się cudowny blondyn o cudownym imieniu.

Nathan.

- Hej - wzdycham. - Nie mam kluczy bo zapomniałam zadzwonić do Chrisa.

- Aha... Możesz poczekać u mnie, jeśli chcesz - wzrusza ramionami.

Przesłyszałam się?

- Nie będę przeszkadzać? - pytam.

- Coś ty - chłopak podchodzi do domofonu i wpisuje kod.

- Jak zapraszasz to okej - uśmiecham się.

Nathan przytrzymuje mi drzwi i wchodzę pierwsza. Robię mu miejsce, żeby szedł przodem.

- Parter - odzywa się.

Dzięki Bogu.

Idę po kilku schodkach, lecz potykam się na ostatnim. Przed upadkiem ratuje mnie blondyn łapiąc moje biodra. Łapię równowagę i zaczynam się z siebie śmiać.

Przez ŚcianęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz