Rozdział 15

654 35 14
                                    

Nie mogę przestać myśleć o tym mężczyźnie, którego widziałam. Czy jest to możliwe? Czy mój tata żyje i jest tutaj? Tak bardzo bym tego chciała, ale nie mogę sobie robić nadziei, gdyby okazało się, że to nie on, załamałabym się. Wracając, nie mam zielonego pojęcia jak możemy się stąd wydostać, wszystko co przyjdzie mi do głowy od razu ląduje do kosza, jesteśmy za bardzo pilnowani. Lenning ma nas na oku 24/7 co oznacza, że jeśli któreś z nas kichnie to automatycznie przyleci do nas z chusteczką.

Jednak nie wierzę że stąd nie da się uciec. Musimy spróbować nocą, będzie ciężej nas dostrzec co może nam bardzo pomóc; ale jest jeden problem, jak do cholery mamy zdobyć klucz? Nie zdarzyło się jeszcze żeby którykolwiek z żołnierzy przyszedł sam.

-Może spróbujemy w drodze do laboratorium?

-Ethan, ich zawsze jest dwóch, a nas nigdy nie zabierają razem na te badania. - wzdycham głośno i opieram dłonie na biodrach, chodzę w kółko ale nie kręci mi się w głowie.

-No a ten doktorek, który wykonuje te badania? Raczej też ma klucz, a w laboratorium nie ma ani jednego żołnierza.

-W sumie... Wtedy to mogłoby się udać, tylko że zanim przyjdzie ten psychol jesteśmy związywani. No chyba że ty nie Jack, wtedy możesz działać.

-Nie bój nic mała, wybrne z każdej sytuacji - jego uśmiech sprawia że się rozpływam, fakt, Jack jest silniejszy od naszej trójki, mogłoby mu się udać.

-Może jednak spróbujmy, może w końcu któremuś z nas się uda i uciekniemy z tego wariatkowa. - Już widzę Lillian walczącą o klucz z szalonym naukowcem, wiem że dla przetrwania człowiek zrobi wszystko, ale gdy przychodzi co do czego Lillian automatycznie chce się wycofać, niestety.

-Niech będzie, ale musimy być bardzo ostrożni. Nie wiadomo jakiego mają asa w rękawie.
                                        
                                 *

Gdy nadchodzi godzina 19, do naszej izolatki wkracza dwóch żołnierzy, oficer Terner, który na widok Jack'a od razu szeroko się uśmiecha (Jack natomiast nie jest ani trochę zadowolony z odwiedzin), oraz młody na oko 32 letni mężczyzna. Wstaje z łóżka i podchodzę dwa kroki do przodu.

-Czym sobie zasłużyliśmy na wasze odwiedziny? - pytam zaciskając prawą dłoń w pięść, gdy Terner to zauważa jego uśmiech staje się jeszcze szerszy.

-Nie denerwuj się tak ślicznotko, przyszliśmy cię tylko wziąć na następne badania.

-Jeśli myślisz że tak po prostu pozwolę ci ją zabrać to się grubo mylisz Terner. - głos Jack'a przypomina dosłownie warczenie wilka, jednak oficer niezbyt przejął się słowami mojego obrońcy i najzwyczajniej w świecie ciągnie mnie w swoją stronę i od razu łapie mi ręce za plecami. Jack, Ethan i Lillian już ruszają mi na ratunek i nagle znikąd pojawia się trzech żołnierzy i powalają ich na ziemię, przy okazji przyciskając ich stopami, by nie mogli się ruszyć.

-Proszę nie róbcie im krzywdy - próbuje uwolnić się z uścisku Terner'a, lecz nie wychodzi mi to, jestem słabsza.

-To wszystko zależy od nich czy będą grzeczni, a zwłaszcza twój ochroniarz za piątkę, idziemy - wychodzimy z izolatki, staram się zobaczyć co się dzieje z moimi przyjaciółmi ale Terner mi zasłania, cholera musimy stąd uciekać i to jak najszybciej.
                                           
                                 *

Gdy wchodzimy do dobrze mi znanego pomieszczenia, od razu moje serce zaczyna szybciej bić, nie mogę pozwolić, żeby Ci ludzie zmienili nas w bezmózgie zombie. Terner popycha mnie w stronę fotela wyglądającego prawie jak ten u dentysty i zapina mi pasami ręce i nogi, gdy skończył opiera się o podłokietniki i patrzy mi prosto w oczy.

The Zombie World Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz