Rozdział 16

653 31 14
                                    

Siedzę na łóżku i cierpliwie czekam, aż drzwi do naszej izolatki otworzą się. Nie mogę uwierzyć w to, że mój tata tu jest, że przeżył. Mam tak wiele pytań na które mam nadzieję, że mój tato mi odpowie.

Jack podchodzi do mnie po czym siada obok i obejmuje mnie, delikatnie się uśmiecham.

-Wszystko dobrze? - Uśmiech bardzo szybko znika z moich ust, wzdycham głośno.

-Co jeśli nie przyjdzie?

-Hej, jak mógłby nie przyjść? Odnalazł swoją córkę, nie wierzę że tak po prostu to oleje.

-No a jeśli...

-Gwen nie martw się, przyjdzie, zobaczysz. - spoglądam na niego, jego uśmiech od razu przywraca mi dobry nastrój. Jednak nadal się stresuję, ale czym?

Nagle słyszę jak klucz w zamku się przekręca po czym potężne drzwi otwierają się i moim oczom ukazuje się mój tata, już bez tego okropnego kitla. Od razu wstaje z miejsca i podbiegam do niego, by się w niego wtulić.

-Jednak przyszedłeś.

-Jak mógłbym nie przyjść? - uśmiecham się delikatnie, po chwili odsuwam się od taty, a on zamyka drzwi.

-Tato, chcę Ci przedstawić moich przyjaciół, to Lillian, Ethan i Jack, przyszliśmy tutaj razem.

-Miło mi was poznać.

-Nam niekoniecznie..

-Lillian! - Ethan mierzy dziewczynę morderczym spojrzeniem, jednak mój tata uśmiecha się słabo na słowa dziewczyny.

-Spokojnie, rozumiem, wiem co musieliście przechodzić.

-Rozumie Pan? Czyżby? To my jesteśmy ofiarami tych cholernych eksperymentów, nie pan!

-Lillian zamknij się albo ja cię zamknę - Jack podchodzi do dziewczyny na co ona od razu milknie i dobrze. Jeszcze chwila i przywaliłabym jej tu i teraz.

-Bardzo mi miło Pana poznać. - Jack podaje rękę mojemu tacie z uśmiechem, mój ojciec odwzajemnia gest również uśmiechając się.

-Jack to mój chłopak.. Od niedawna - uśmiech mojego taty od razu się zwiększa.

-Jednak ta apokalipsa ma swoje plusy. - zauważam że mój tata od razu traci humor, podchodzi do łóżka i siada na nim zakrywając twarz. Zerkam na Jack'a, zauważam że nie wie co zrobić, jednak ja wiem. Podchodzę do taty i siadam obok niego.

-Tato... Wszystko dobrze? - przez chwilę nic nie odpowiada, gdy kładę dłoń na jego ramieniu od razu podnosi wzrok na mnie.

-Tak, myślałem że zostałem sam jak palec, a jednak tu dotarłaś, nie wiem czy powinienem się z tego cieszyć.

-Dlaczego?

-Nazwali to miejsce ''Strefą Bezpieczeństwa", ale tak naprawdę wcale nie jest bezpieczna. - nic nie odpowiadam, po chwili kontynuuje - ci ludzie się boją, są wykorzystywani do prac, ciężkich prac. Niektórzy są wysyłani na zewnątrz w poszukiwaniu surowców ale nigdy nie wrócili, no i są też szczury.

-Szczury? - Ethan marszczy brwi spoglądając na mojego tatę.

-Tak was nazywają, tak samo nazywali się ludzie na których wykonywano eksperymenty przed wami. Chcą znaleźć lek, który przywróci do życia wszystkich przemienionych, ale to nigdy się nie udało. Jednak w waszym przypadku jest inaczej.

-To znaczy? - pytam łagodnym tonem, jestem zdenerwowana, ale nie na niego, nie potrafię. Tata odwraca się bardziej w moją stronę i patrzy mi prosto w oczy.

The Zombie World Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz