Rozdział 19

568 33 14
                                    

Po raz kolejny ląduje w tej samej celi.

Sama.

Nie ma przy mnie Jack'a, Ethan'a i Lillian. Z jej nieobecności najbardziej się cieszę, jak ona mogła nam to zrobić? Jak mogła nas zdradzić?
Jestem tak wściekła że dosłownie rzucam małą szafką nocną po całej celi. Gdy w końcu się trochę uspokajam rozglądam się po pomieszczeniu.

Wszędzie walają się kawałki szafki, która jeszcze przed chwilą stała spokojnie koło łóżka. Czuję jak do moich oczu napływają łzy, by po chwili wydostać się z nich i spływać po moich policzkach. Siadam pod ścianą niedaleko największej części jaka została po szafce. Jestem taka słaba, taka zmęczona. Liczyłam że uda nam się uciec z tego okropnego miejsca, jednak nic z tego.

Czy naprawdę umrę w miejscu, do którego tak bardzo chciałam trafić?
Przenoszę wzrok na część szafki, obok niej zauważam maskotkę, którą podarował mi mój brat. Tak bardzo chciałabym go zobaczyć, tęsknię za nim każdego dnia coraz bardziej. To uczucie doprowadza mnie do szaleństwa.

Zastanawiam się czy nie lepiej by było, gdyby odebrali mi życie właśnie w tym momencie, jestem zmęczona tym cierpieniem, tym uczuciem że mimo tego, że nie jestem sama, odczuwam tą cholerną pustkę.

Przejeżdżam dłonią po głowie małego pieska, jakbym nie wierzyła że jest w moim posiadaniu. Moje rozmyślunki przerywa otwieranie potężnych drzwi przez samego Lenning'a. Nie silę się na uprzejmości, nie mam zamiaru wstać z tej podłogi. Jego wzrok pada na rozwalone w każdym miejscu kawałki drewnianej szafki, zamiast gniewu na jego twarzy pojawia się rozbawiony uśmiech.

Nienawidzę go.

-Czyżby umeblowanie ci nie odpowiadało, moja droga?

-Raczej jego brak, uznałam że jest tutaj zbyt pusto - odpowiadam sarkastycznie nie odrywając wzroku od pluszaka - czym sobie zasłużyłam na pańskie odwiedziny?

-Uznałem, że powinienem z tobą porozmawiać o waszej próbie ucieczki, jest mi trochę przykro, że tak bardzo chcecie nas opuścić. - nie odpowiadam, równie dobrze może mnie nafaszerować kulami. - Uznałem, że masz predyspozycje do zostania zwiadowcą. Jesteś uparta, odważna i nadwyraz pyskata.

-Powinnam to odebrać jako komplement? Poza tym co bycie pyskatym ma do zostania zwiadowcą? I ostatnie pytanie, jakim kurwa zwiadowcą? - unoszę jedną brew ku górze, o co mu chodzi i czy on naprawdę myśli, że mogłabym dla niego "pracować"? Wolałabym już umrzeć podczas tych chorych eksperymentów.

-Możesz to odebrać jak chcesz. Bycie zwiadowcą charakteryzuje się eksplorowaniem miejsc w poszukiwaniu lekarstw, jedzenia lub sprzętów. A biorąc pod uwagę fakt, że przez dłuższy czas przebywaliście na zewnątrz, wiecie jak się zachować.

-Gdzie oni są? - wstaję z miejsca i podchodzę pewnie do Lenning'a, zauważam za jego plecami dwóch żołnierzy, których wcześniej nawet nie widziałam, od razu podnoszą broń będąc gotów strzelić mi kulką w łeb. Mam to gdzieś, najchętniej rozszarpałabym ich na strzępy.

-Nie musisz się obawiać, są bezpieczni, siedzą w swoich celach, jednak muszę cię niestety powiadomić o karze, którą musimy wymierzyć twojemu ojcu. - nieruchomieje, wpatruje się tępo w twarz mężczyzny próbując sobie uświadomić co mi przed chwilą powiedział.

Wymierzyć.

Kara.

Cholera.

-Nie ważcie się go tknąć.

-Przykro mi, nie tolerujemy tutaj zdrajców.

-Jeśli coś się mu stanie, zabiję cię, rozumiesz?

The Zombie World Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz