In my mind

2.2K 99 52
                                    


And in my mind, in my head,
This is where we all came from...
The dreams we have, the love we share!
This is what we're waiting for...

In my mind, in my head.
This is where...
We are from...
In my mind, in my head,
This is where...
We are from...

Wszyscy chcemy jednego. Każdy z nas jest inny, a jednak nasze pragnienie jest uniwersalne. Różnimy się kolorem skóry, wykształceniem, poglądem na życie, stanem konta i gustem, ale mimo to...

Wszyscy chcemy być szczęśliwi.

Różni ludzie rozumieją różne pojęcia pod tym mianem. Dla jednego szczęście to wielka kariera, dla innego dom na przedmieściach, gromadka dzieci i pies.

Draco Malfoy dawno przestał marzyć o szczęściu. W obliczu wojny i świata gnijącego od środka, zarażonego chorą ideą jego największym pragnieniem było przeżyć. Jedynym losem gorszym od śmierci była utrata zmysłów od Crucio. Czasami myślał, że jest blisko tego stanu, ale jego psychika okazywała się silniejsza. Powoli się uodparniał. Nie wiedział, czy powinien się cieszyć takim obrotem sprawy, czy smucić, bo to oznacza, że w życiu dozna jeszcze mnóstwa bólu i nikt nie da mu spokoju.

Kiedyś, gdy jego życie było prostsze, a blizn na ciele było o wiele mniej, pragnął mieć normalne życie. Poznać dziewczynę, którą pokocha i która da mu dzieci, ich małe skarby. Pasją na zawsze pozostałby quidditch, a dzięki ilości galeonów na rodzinnym koncie zwiedziłby z nimi cały świat. Pragnął także statusu, na który wiedział, że musiałby sam zapracować. Na stołek w Ministerstwie, dzięki któremu ludzie kłaniając mu się przyglądaliby się inkrustowanym białym złotem sznurówkom w jego butach.

Wszystko posypało się jak domek z kart. Voldemort wrócił. Wojna trawiła kraj niczym Szatańska Pożoga. Został wciągnięty do grona śmierciożerców. Został wielokrotnym mordercą. Jego psychika zmieniła się po tym, co przeszedł. Jak po czymś takim miał mieć nadzieję na szczęście?

Tyle, że teraz czuł się szczęśliwy. Kawał udał mu się, aż za dobrze. Wyleciała z piskiem z wody, co było najzabawniejszą chwilą tego roku. Odnalazł w głębinie pierwszą lepszą rybę i postanowił ją połaskotać. Leżał plecami na zimnym piasku, a na torsie i brzuchu czuł ciepło bijące od aksamitnego ciała gryfonki. Wyglądała pięknie w roztrzepanych, wilgotnych loczkach. Była nieprzeciętnie mądra, strasznie odważna, niesamowicie uzdolniona... Co z tego, że nie jest czystej krwi? Przecież udowodniła, że magii ma aż nadto. Mógłby ją pocałować, przytrzymać w silnych kajdanach swych rąk, uwieść spojrzeniem, dotykiem, tak aby nie miała siły się opierać... Taka kusząca wizja, taka słodka... równie jak czerwień jej rozgrzanych oczekiwaniem ust. Nie powinien. Mają zadanie ważniejsze od własnych pragnień... Wiedział, że Rudy nie zadowoli tak wybitnej czarownicy. Wiedział to. Tyle, że on sam był jeszcze gorszym wyborem. To, co zrobił w przeszłości... Nie zasługuje na przebaczenie. W jego głowie wciąż brzmiał jej urywany oddech i słowa: "A co Ci do tego???". Zawarte w nich niedowierzanie mówiło samo przez się. Nie chciała tego. Nie tak naprawdę. Jej ciało mogło drżeć, jej spojrzenie mogło błądzić od ust do oczu, jej ręce mogły jednocześnie odpychać i badać twardość mięśni, ale umysł mówił nie. Była rozważna. Gdyby odmawiała, że względu na Weasleya zrozumiałby. Jej chodziło jednak o coś więcej. Miała silny kręgosłup moralny i to nie pozwalało jej ulec. Chociaż jakaś część jej tego pragnęła. Mocno. Postanowił, że wyjdzie z jej głowy. Miał dość tego mętliku.

- Dobre pytanie. - głos miał zachrypnięty. Rozluźnił ramiona oplatające ją w talii. Natychmiast się podniosła. Widok z dołu kiedy odwróciła się do niego tyłem był równie zachwycający, jak z przodu. Chryste! Dobrze, że miał silną wolę. Wysuszyła się zaklęciem i szybko ubrała. Obrzuciła go szorstkim spojrzeniem i weszła w las w kierunku namiotu. Bez słowa.

Odnajdź w sobie odwagę!  [DRAMIONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz