Państwo Wilkins

923 49 13
                                    

I got my ticket for the long way round,
two bottle whiskey for the way.
And I sure would like some sweet company,
and I'm leaving tomorrow, what you say?

When I'm gone.
When I'm gone.
You're gonna miss me when I'm gone.
You gonna miss me by my hair.
You're gonna miss me everywhere, oh..
You're gonna miss me when I'm gone!

Anna Kendrick
"Cups"

Draco obudził się wciąż lekko rozbity, z ciężkim poczuciem, że wczorajszy wieczór dał mu tyko chwilową ulgę. Wciąż musi odnaleźć matkę i pomóc Hermionie w odszukaniu jej rodziców. Zadanie to nie należało do łatwych, a nie mieli nawet punktów podparcia. Czemu Narcyza nie odezwała się sama? Gdzie powinni zacząć szukać w Australi? Będą pytać każdego napotkanego kangura, czy widzieli ludzi, którzy zmienili imiona, nazwiska, wygląd i nie wiedzą kim naprawdę są?



Wstał i poprosił Szczebiotkę o jajecznicę ze szczypiorkiem i o kubek kakao. Rozmasował obolałe od zbyt wielu myśli czoło. Kiedy wziął kąpiel Hermiona już czekała na niego ubrana i gotowa. Widział, że ona również się denerwuje.



- Powinniśmy udać się do Ministerstwa -  oświadczyła Malfoyowi całkowicie zbijając go z tropu.


- Dlaczego?


- Muszę porozmawiać z Kingsleyem. Zapytam go, czy nie jest w stanie pomóc mi znaleźć rodziców.


- Ufff... Nie wiem czemu, ale pomyślałem, że chcesz się spowiadać, i mnie też, z Zaklęć Niewybaczalnych...


- Po części też...


- Nie mówisz poważnie. Co da Ci to płaszczenie się?


- Będę wiedziała na czym stoimy i jaką politykę przyjmie on i Ministerstwo. Ciebie przecież też to dotyczy.


- Chyba żartujesz... Jeżeli zamierzają nas pojmać to chyba nie ma większego znaczenia gdzie będziemy. Nie musimy się sami podawać na talerzu!


- Kingsley rządzi. Powinniśmy się dowiedzieć czy jesteśmy bezpieczni i czy jest w stanie pomóc nam odnaleźć rodziców.


- Niech będzie... Ale w razie wpadki aportujemy się do Tajlandii i nigdy nie wracamy, jasne?


Hermiona uniosła brwi, a Draco oplótł ją w talii i przycisnął swoje usta na jej karku.


- Nie pozwolę Ci zgnić w więzieniu. Czułe słówka utracą swój urok, kiedy będą szeptane przez więzienne kraty Azkabanu, a ja chcę się nacieszyć narzeczeństwem - wymruczał do jej ucha przyciskając ją mocniej do siebie.


- Dracooo... - jęknęła z żalem. - Musimy się zbierać. Naprawdę.


- Oczywiście - odparł i poszedł się wyszykować.



***



Kiedy dotarli do Ministerstwa Hermiona miała wrażenie, że nagle znalazła się w Zoo i jest jakimś fenomenalnie rzadkim okazem wymierającego gatunku zwierzęcia. Ludzie otwarcie gapili się na nią i Draco. Jedni na twarzy mieli wypisane bezbrzeżne uwielbienie, inni wykrzywiali twarze jakby wdepneli właśnie w krowi placek.


- Dzień dobry, chcielibyśmy się widzieć z Panem Ministrem Kingsleyem - poinformowała uprzejmie recepcjonistę.


- O-O-Oczywiście! - odparł młody czarodziej szczerząc się od ucha do ucha - Pan Minister już pani oczekuje. Zapraszam - powiedział po czym wskazał właściwie drzwi.


Draco szedł tuż za Mioną nieugięty pod wachlarzem różnorodnych spojrzeń jakimi raczyli ich pracownicy Ministerstwa. Kingsley przywitał Mionę radosnym uściskiem, na co Malfoy lekko się skonsternował.


- Dzień dobry, Panie Ministrze - zaczął arystokrata.


- Witamy! Witamy bohaterów! - uśmiechnął się przyjaźnie i wymienił z blondynem uścisk dłoni.


- Panie Ministrze... - zaczęła gryfonka.


- Kingsley, po prostu Kingsley - poprawił ją Shacklebolt.


- Kingsley, jak pewnie wiesz nasza sytuacja jest skomplikowana i myślę, że lepiej... - rozpoczeła ponownie.


- Hermiono, zdaję sobie sprawę w waszego trudnego położenia - przerwał jej. - Jako Minister dostałem w ciągu doby więcej listów niż całe Ministerstwo jest w stanie przeczytać w tydzień. Część to prośby o skazanie was za przyłączenie się do Śmierciożerców, a część grozi, że jeżeli to zrobię to będę głupszym Ministrem od Knota! A to już o czymś świadczy... - mruknął tak posępnie, że Draco parsknął szczerze rozbawiony pomimo powagi sytuacji.


- Zdaję sobie sprawę ile zrobiliście i jakim kosztem. Rozmawiałem dziś z samego rana z Harrym - teraz zwracał się do obojga. - Jestem wam niezmiernie wdzięczny za okazaną pomoc i chciałbym wam podziękować w imieniu wszystkich czarodziejów i czarownic, oraz pozostałych mieszkańców Wielkiej Brytanii.


- Dziękujemy bardzo, czyli to oznacza, że jesteśmy bezpieczni? - zapytał Draco.


- Dołożę do tego wszelkich starań - zapewnił Shacklebolt. - Być może będziecie musieli stawić się na przesłuchaniu, ale spokojnie to będzie formalność. Oni muszą usłyszeć to od was. Muszą uwierzyć i zrozumieć.


- Całkowicie rozumiemy i na pewno przyjdziemy w razie potrzeby - odparła Miona - Chciałam jeszcze prosić o możliwość... hmmm... uprzedzenia nas - dodała bardzo cicho - w razie gdyby wiatr się zmienił.


- Przysięgam, że zrobię co w mojej mocy - odpowiedział uroczyście Minister. Draco poczuł jakby coś w środku niego rozluźniło się.


- Skoro już tu jestem... Mógłbym zapytać o moich rodziców? Jak wyglądają akta?


- Hmm... W przypadku twojej matki są bez zarzutu. Łatwo będzie odeprzeć zarzuty, ale Lucjusz...
To skomplikowane i zależy od tego co powie na przesłuchaniu - Draco zmarszczył czoło.


Shacklebolt westchnął ciężko i dodał:


- W tę sprawę nie mogę ingerować.


- Rozumiem - odparł poważnie blondyn.


- Mamy jeszcze jedną prośbę - powiedziała gryfonka. - Kingsley, znasz sposób jak znaleźć moich rodziców?

Odnajdź w sobie odwagę!  [DRAMIONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz