~ S i x ~

691 72 51
                                    

    Mark, dostał się na backstage do Donghyucka. Wiedział co chciał zrobić, ale nie miał pojęcia jak. W końcu, nigdy wcześniej tego nie zrobił, więc ubranie w słowa tego, co chciał przekazać, było nie lada wyzwaniem. Po zobaczeniu sylwetki brązowowłosego, jego serce zabiło mocniej i na trzęsących się nogach do niego podszedł. Chłopak od razu rzucił się w ramiona czarnowłosego i mocno w niego wtlulił.

    - Mark! Udało nam się! Wygraliśmy - Donghyuck krzyczał podekscytowany.

    Zachowywał się dziecinnie, co Mark uznał za bardzo urocze. Uniósł delikatnie kąciki ust, które niestety bardzo szybko opadły.

   - Byłeś wspaniały - powiedział spokojnie, przytulając mocno Donghyucka.

   Tak bardzo pragnął uśmiechnąć się oraz ekscytować wraz ze swoim towarzyszem, z którego był naprawdę dumny. Jednak jego stan uniemożliwiał mu robienie tych rzeczy. Kiedy jego miłość przestała go "dusić",  Mark utkwił wzrok w swoich butach. Wstrzymywał w sobie łzy, którym nie chciał dać wypłynąć. Miał zacząć mówić, ale nagle nie mógł wydobyć z siebie żadnego słowa.

    - Mark, co się z tobą dzieje? - zapytał zaniepokojony. - Martwię się - dodał po chwili, łapiąc jego dłoń.

    Chłopak przygryzł wargę i rzucił brązowowłosemu szybkie spojrzenie, które po chwili, ponownie wlepił w swoje buty. Czy to na pewno był odpowiedni moment? Czy powinien powiedzieć mu w końcu co czuje? Westchnął i ścisnął mocniej dłoń chłopaka.

    - Donghyuck - zaczął drżącym głosem. - J-ja... Kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy, to od razu się w tobie zakochałem. Moje uczucia są tak silne, że nie jestem w stanie ich opisać. Z każdym dniem zakochuje się w tobie jeszcze bardziej i bardziej, a fakt, że masz takiego okropnego chłopaka mnie boli, bo nie zasługujesz na to.

    Powiedział to. W końcu wyznał to, co tak bardzo ciążyło mu na sercu.

    - Mark, ja... 

    Brązowowłosy był w szoku. Nie miał zielonego pojęcia co powiedzieć. Nie spodziewał się takiego wyznania ze strony czarnowłosego.

    - Kocham cię, Lee Donghyuck - wyszeptał, patrząc mu w oczy.

    - Mark, ja nie mogę - również szeptając, zabrał swoją dłoń i przyłożył teatralne do klatki piersiowej. - Mam chłopaka, z którym bardzo się kochamy i dobrze o tym wiesz.

    - Hyuckie, on się nad tobą znęca - powiedział zmartwionym głosem. - To nie jest miłość. To zwykłe przywiązanie i strach.

    - Czemu tak mówisz? Jesteś po prostu zazdrosny! Zrozum to, że się kochamy! - wykrzyczał zdenerwowany. - Nie będę z tobą, Mark. Nie kocham cię i nigdy nie pokocham.

    Przez usłyszane słowa czarnowłosemu pękło serce. Spodziewał się tego, ale mimo wszystko był zawiedziony. Jak głupiec, łudził się, że może jednak brązowowłosy odwzajemni jego uczucia, ale to się nie stało. Tym, co zabolało go jednak najbardziej, były jego ostatnie słowa i ogólny ton głosu, którym się posługiwał. Chłopak spuścił głowę, aby nie pokazać jak bardzo został zraniony. Z całych sił próbował się nie rozpłakać, dlatego zacisnął drżące wargi w wąską linię. Donghyuck dopiero po chwili zrozumiał co właściwie powiedział. Nie wiedział, że był w stanie odezwać się tak do kogoś, kto przez tak krótki czas tyle dla niego zrobił. Do kogoś, kogo szanował i kto szanował jego i do kogoś na kim mu zależało. Już chciał się odezwać, ale Mark rzucił szybkie "Rozumiem, przepraszam" i odszedł w stronę wyjścia.

    - Mark! - Donghyuck zawołał za nim, ale ten się nie zatrzymał i po prostu wyszedł.
   
    Obywdwoje się rozpłakali. Brązowowłosy przeklinał się w myślach, za to, że zranił chłopaka. Chłopaka, do którego swoich uczuć nie rozumiał, ale wiedział, że zdecydowanie nie były to tylko przyjacielskie uczucia. Czy właśnie wszystko zepsuł? Czy właśnie zaprzepaścił wszystkie swoje szanse?

FOOL || MarkhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz