Od ostatnich wydarzeń minęły już dwa tygodnie, które dla Marka były jednymi z najlepszych dni jakie w swoim życiu miał. Bardzo zbliżył się do Donghyucka i jego przyjaciół. Można było powiedzieć, że wszyscy stali się jedną, wielką paczką, która spędzała ze sobą bardzo dużo czasu. Oczywiście podczas tych dwóch tygodni były też gorsze dni, związane z kolejnymi pobiciami Donghyucka. Wtedy jednak, przy brązowowłosym zawsze był Mark i reszta ich przyjaciół. Nigdy go nie opuszczali, nie ważne co by się nie działo.
Mark, siedział obecnie na murku, wraz ze swoimi przyjaciółmi. Czekali na swoją nową paczkę znajomych i na Hoshiego, którzy mieli przyjechać wraz z kierowcami. Donghyuck i Soonyoung mieli tamtego dnia konkurs i wszyscy przyjaciele brązowowłosego chcieli przy nim być i go wspierać. Najbardziej jednak zależało na tym Markowi. Miał poważne plany związane z tym wydarzeniem, którymi się bardzo stresował i z każdą przemijającą minutą, traciły one jakikolwiek sens.
- Te księżniczko, co tak rozmyślasz? - Czarnowłosego z rozmyślań wyrwał głos jednego z jego przyjaciół.
Mark spojrzał wymownie na nabijającego się z niego Nanę i poprawiając swoje ułożenie na murku, westchnął.
- Myślę o tych dwóch tygodniach. Tak bardzo zbliżyłem się do Hyucka, ale on przecież wciąż chodzi z tym idiotą. Nigdy nie uda mi się zdobyć jego serca - powiedział smutno, spuszczając wzrok.
Już po chwili poczuł, jak ręce Jeno oplatają jego ciało, a podbródek chłopaka odnajduje swoje miejsce na jego ramieniu. Do tego dołączył się Jisung, który zrobił dokładnie to samo, co blondyn. Jaemin kucnął, aby móc spojrzeć Markowi w oczy i ułożył swoje dłonie na jego kolanach.
- Może potrzebuje trochę czasu? Wiesz, tak nagle zjawiłeś się w jego życiu i może teraz boi się, że tak szybko jak się pojawiłeś, tak szybko odejdziesz? Proszę, rozchmurz sie. Za chwilę tu przyjedzie i raczej nie będzie chciał widzieć cię w takim stanie. Za kilka godzin startuje w konkursie i musimy go teraz wspierać - powiedział spokojnie Jaemin pocierając uda Marka.
- Poza tym - zaczął Jeno - pomyśl ile do tej pory szczęścia mu przyniosłeś. Myślę, że on naprawdę to docenia - wypalił, uśmiechając się pokrzepiająco.
Czarnowłosy chciał się odezwać, ale przeszkodziły mu w tym dwa parkujące przed nimi samochody. Chłopcy automatycznie odsunęli się od Marka i zeszli z murku, na którym siedzieli. Ten również z niego zszedł i rzucił szybkie spojrzenie na przybyłych chłopaków. Wśród nich był Hyuck, Renjun, Chenle, Soonyoung (Hoshi) i dwóch kierowców. Wszyscy od razu zaczęli się witać, a Mark stał z boku, wpatrując się w swoje buty. Jisung od razu rzucił się na rudowłosego i obdarował go dużą ilością czułości. Nie widzieli się od zeszłego dnia i młodziak się stęsknił. Następnie Renjun, Chenle i Soonyoung rzucili w stronę Marka głośne "cześć", na co ten, podniósł głowę i machając delikatnie ręką, posłał im słaby uśmiech. Towarzystwo zatraciło się w rozmowie, a czarnowłosy, wrócił do przyglądania się swoim butom. Po chwili poczuł dźgnięcie w bok i usłyszał zaniepokojony głos.
- Mark co się dzieje?
- Nic Hyuckie, nie przejmuj się - powiedział, uśmiechając się do niego smutno.
Donghyuck zmarszczył brwi i skrzyżował ręce, przenosząc ciężar swojego ciała na lewą nogę.
- Jesteś przy mnie w złych chwilach i zawsze wspierasz, więc nie ma mowy żebym teraz zostawił cię w spokoju. Przyjaciele sobie pomagają, Mark, dlatego proszę, powiedz mi co się dzieje - wypalił, łapiąc jego dłoń.
CZYTASZ
FOOL || Markhyuck
FanfictionMark był szaleńczo zakochany w Donghyucku, czyli chłopaku popularnego szkolnego koszykarza. Nie chciał, jednak niszczyć tego na pozór idealnego związku, w którym jego sympata była szczęśliwa. Nie wiedział jednak, że wszystko to było okrutną grą akto...