huk szum w głowie leżę na podłodze
i próbuję coś wymyślić ale mózgowi
trochę nie po drodze
szarpię się chcę wrócić do rutyny obowiązków trzeba bo czas leci
i leci i leci a ja mam wszystko w proszku
to życie tak ucieka jak to przecież
niedawno mówiliśmy o marzeniach
i że lubimy jak w życiu wszystko się zmienia
wstręt do tych wszystkich nudnych życiorysów
kiedy się zmienił w cichą akceptację faktu
że możemy być kolejni
praca rodzina dzień po dniu i zastójja już trochę odruchy wymiotne
wszystko teraz jakoś tak w slo-mo
a jednak leci jak szaleńcze nie-wiem-co
jednocześnie ah życie i jego sprzeczności
tracę czas motywację resztki świadomości
teraz to już w sumie czuję jakby jakaś próżnia a minuty lecą lecą przecież
no ale ja ciągle o tym już trzeba przestać
nie tego wymagają przecież będą besztać
wyciągają te same durne karty na stół
praca rodzina dzień po dniu i zastójnie wiem już chyba trochę bredzę ale
trzeźwość pełna wzrok też wcale wcale
gdzieś tu jest narkotyk przecież zawsze jest powód
może smog może ten sąsiad coś pali na boku
ale skołowana psyche podpowiada że raczej
to nie jest takie oczywiste jak się zdawać
raczy
to co mnie dusi i wprowadza w ten zasrany nastrój wizja
praca rodzina dzień po dniu i zastój---
Przecież mieliśmy być jak umarli poeci i wysysać wszystkie soki z życia; być kimś więcej; patrzyliśmy z odrazą na życia tych wszystkich 'zwykłych' ludzi wymiotując rutyną i powtarzalnością; obiecywaliśmy że będziemy tymi którzy wywrócą ten stary uporządkowany a jednocześnie tak wybitnie chaotyczny świat do góry nogami;Czas mija; Dzień po dniu; Jeden mniej, jeden mniej, zaraz będzie rok; Z każdą chwilą coraz większe wyrzuty sumienia, jak to...?; Zastanowienie co zrobić żeby jeszcze zdążyć, jeszcze coś wycisnąć; Zastanowienie coraz dłuższe i intensywniejsze, trwa dni noce słoneczne popołudnia i malownicze zachody słońca;
W końcu spojrzenie za okno nie wiedząc ile czasu już minęło; przerażenie; nie tak miało być, znowu; jest za późno; spojrzenie na ręce, pomarszczone a jednocześnie tak niedoświadczone; usta wyschnięte; oczy zgaszone; zastygnięcie i to już ostateczne.
I tak życie by przeżyć okazało się łatwiejsze niż życie by żyć
---
Z okazji refleksji ostatnich tygodni nadmiaru pracy braku czasu na wysysanie soków z życia permanentnej frustracji i strachu i braku gotowości