"When will you ever learn I'm gonna touch you when it hurts "

296 27 55
                                    



Starscream uniknął kolejnego pocisku uchylając się w bok, wyprostował rękę i jednym palcem wykonał ruch aktywujący rakiety. Czerwona strzała wystrzeliła w górę i uderzyła w ściankę rozbijając ją. Gruz spadł na zielonego autobota i przysypał nogę skauta, co przyniosło szeroki i wredny uśmiech na lico seekera. Uważając na inne pociski lub odłamki skierował się bliżej w ich stronę.

— Starscream!! — przepełniony gniewem krzyk zwrócić jego uwagę, odwrócił się szybko gotowy odeprzeć atak.

Błękitna femme uskoczyła przed jego kolejną rakietą w górę biorąc duży zamach nogą i uderzając go rękę, która blokowała cios. Nim zdążyła z powrotem znaleźć się na ziemi, con złapał ją za kostkę i rzucił nieco dalej kupując sobie kilka chwil. Spojrzał się na dwójkę autobotów i ściągnął brwi. Bumblebee biegł prosto na niego. Wywrócił optykami i transformował się w swój tryb wehikułu. Odleciał na pewną odległość, zawrócił i wystrzelił serię pocisków z góry. 

— Starscream! — z pola bitwy mógł usłyszeć  w komunikatorze głos medyka przerwany co jakiś czas sapnięciami i uderzeniami metalu o metal — Dasz radę ewakuować energon z kopalni?

— Śmiesz mi wmówić, że nie poradzę sobie z tak banalnym zadaniem?! — warknął zawracając w stronę masyw skalnych.

— Nie. Sugeruję, że powinieneś wykonać swój rozkaz! Chociaż... to też jest prawda — czerwony mech zaśmiał się w słuchawce i rozłączył. Seeker prychnął tylko i wleciał do środka jaskini.

Transformował się na skalnej półce i rozejrzał się po pomieszczeniu. Górnicy biegali w każdą stronę siejąc chaos. Screamer warknął łapiąc się za głowę, nie ma opcji, że uda mu się ogarnąć wszechobecny rozgardiasz. W tedy coś za nim wybuchło, gruz posypał się w wielu miejscach, mech szybko odwrócił głowę i że zdziwieniem w oczach stwierdził, że sprawcą hałasu był nie kto inny jak Optimus Prime, zanim wejście do jaskini całkiem się zasypało granatowo-czerwona ciężarówka wjechała do środka z całym impetem.

Lider autobotów w kilku susach dopadł srebrnego decepticona i natarł na niego z blasterem zamiast dłoni. Mniejszy robot szybko uskoczył w bok i cofnął się na tyle ile mógł. Autobot jednak nie dając mu żadnych szans po upływie chwili zamachnął się nogą powalając wątłe ciało srebrzynka. Wycelował rozgrzaną od pocisku lufę w jego iskrę, ale zamiast strzelić, powoli wycofał atak. Starscream obserwował z wszystko z dołu, podpierając się dłońmi o ziemię mierzył się wzrokiem z błękitnymi optykami.

— Cieszę się, że jesteśmy sami — powiedział co wywołało mieszane uczucia u komandora. Stojący transformer podał mu dłoń i czekał aż ją sięgnie. Seeker z obrzydzeniem spojrzał się na część ciała i odtrącił ją samemu wstając — Mam dla ciebie propozycję.

— Której stanowczo nie chcę wysłuchać! — warknął kładąc dłonie na biodrach. Zacmokał kręcąc głową, choć chciał upadku Megatrona to stał twardo po stronie swojej frakcji.

— Oboje wiemy, jak traktuje cię Megatron — niski głos Optimusa odbił się echem w korytarzach kopalni, a screamer warknął prężąc szpony.

— Skąd możesz to niby wiedzieć — prychnął z wyższością — Jeśli nie masz nic sensownego do powiedzenia to lepiej pomóż mi odkopać wyjście.

Autobot przyglądając się decepticonowi westchnął głośno i skinął głową, nałożył swoją maskę bojową by pomóc w odkopywaniu kamieni. Oboje na zmianę brali to większe lub mniejsze głazy i odkładali gdzieś w tył. Nie odezwali się do siebie ani słowem przez ten krótki czas, seeker wolał nie mieć większych kłopotów niż te, w których już się znalazł.

— Widać już światło, teraz wystarczy, że rozbiję to jednym pociskiem — wyprostował dłoń i zanim stojący obok lider zdążył zareagować czerwona rakieta trafiła w ściankę rozbijając ją. W tedy jeden z większych odłamków trafił go boleśnie w nogę.

Cienka ściana gruzu rozpadła się w dół, wzbijając małą chmurę kurzu. Zza pyłu wyostrzyła się jedna sylwetka, ostre zakończenia zbroi dały na myśl tylko o jednej osobie. Megatron szybkim krokiem znalazł się pomiędzy dwójką mechów i z furią w optykach spoglądał na Optimusa, który posyłał mu łagodne spojrzenie, a seeker nieco dalej przechodzić ciężki przypadek zawału. Musiał coś wymyślić na szybko.

— Optimusie, jestem ci rad, że nie zgasiłeś mojego głównodowodzącego, ale jeśli za chwilę nie opuścisz tego miejsca może polać się zbędny energon — lider autobotów przyjrzał się zdziwiony obu decepticonom i skinął głową wychodząc z jaskini.

Starscream z przerażeniem stwierdził, że Lord wbija w niego gniewnie wzrok, postawił kilka kroków do tyłu czują przenikliwy ból na udzie, w miejscu gdzie oberwał. Szybko spojrzał na drobną aczkolwiek bolesną ranę. W tym czasie gladiator złapał go za nadgarstki i przepchał do tyłu całą drogę do ściany, rzucił go mocno i przysunął się do jego twarzy. Dzieliły ich ledwie centymetry w złym znaczeniu tego słowa.

— P-panie, mogę to wyjaśnić! — powiedział szybko — Kiedy przybyłem na miejsce ogarnąć vehicony, autoboty zasypały wejście, dosłownie chwilę przed tym Prime wjechał do środka, to nie była moja wina! Nie zdradziłbym cię nigdy! —  w tamtym momencie większy decepticon wywrócił optykami i złączył ich usta. Seeker zdziwiony otworzył nieco szerzej usta dając tym samym przestrzeń do wypełnienia przez Megatrona.

Screamer po chwili zamknął optyki i położył dłonie na ramionach władcy, które były wciąż trzymane w mocnym uścisku gladiatora, ten od razu puścił jego ręce dla większej swobody ruchu, jedną dłoń położył na smukłej talii, a drugą podniósł zranione udo. Komandor syknął z bólu, ale nie przerwał czynności, wręcz przeciwnie, naparł na port władcy chcąc wymusić jakieś działanie. Większy srebrny mech odsunął się od jego ust i ciężko oddychając przyglądał się emocją na twarzy partnera, który oddychał równie szybko i ciężko co on wypuszczając małe chmurki białej pary.

— Za dużo gadasz.

B l a c k    W i d o wWhere stories live. Discover now