"I've always like to play with fire"

286 26 16
                                    

Seeker przejechał swoimi szponami po powierzchni ściany zostawiając po sobie białe długie rysy, mijał już drugi tydzień jak został uziemiony na statku. Pilnowany na każdym kroku powoli zaczynał wariować, potrzebował ponownie poczuć świeżość i rześkość powietrza. Uziemiony poszukiwacz to niebezpieczny poszukiwacz. W jednej chwili znalazł się przy drzwiach by szybkim krokiem powędrować na pas startowy, nie obchodziły go konsekwencje, nawet jeśli będą dla niego przykre w skutkach.

Transformował się w swój alt mode by szybciej się znaleźć na miejscu. Z gracją wymijał potencjalne przeszkody na swojej drodze, z ogromną satysfakcją przygrzał silniki milimetry od medyka zostawiając go oszołomionego. Vehicony odsuwały się na boki widząc rozpędzone F-16. Con ponownie transformował się w swój tryb robota i przemknął się bliżej wejścia. Wraz z otwarciem drzwi, drogę zagrodził mu Megatron.

— P-panie ja! — nie skończył ponieważ ogromne ciało runęło na niego, w ostatniej chwili odskoczył przyglądając się jak z głuchym łoskotem lord upada na ziemię i się nie podnosi. Czekał aż to zrobi. Ale on ciągle leżał.

— Megatronie! — gdy pierwszy szok minął podszedł do gladiatora starając się go podnieść.

Po kilku mało sukcesywnych próbach przywołał do siebie dwóch vehiconów, gdy trepy pojawiły się na horyzoncie przybrał najbardziej przerażoną minę jaką tylko umiał zrobić. Nie było to szczególnie trudne, seeker faktycznie był zmartwiony jego stanem. Jak miał go zdetronizować osobiście gdy wracając ze zwiadu ledwie dycha?

— Zanieście go do zabiegowego! Ja powiadomię Soundwave'a o zaistniałej sytuacji! — mechy przytaknęły i zaczęły targać za sobą bezwładne ciało. Starscream wypuścił powietrze z ust. Nie tak miał wyglądać ten dzień, przyłożył dłoń do audioreceptora.

— Soundwave, Lord Megatron jest nieprzytomny, trzeba przejąć wszystkie jego dzisiejsze obowiązki i... Ja to mam zrobić?! Ale... Oczywiście.

Warknął głośno i po chwili kopnął ścianę z całej siły dając upust złości. Zamierzał uciec mimo tego czego przed chwilą był świadkiem, a zamiast tego dostał zadania władcy do ogarnięcia. Czasem miał dosyć bycia jego prawą ręką, wolał w końcu być tym, który wydaje rozkazy. Przymknął optyki, policzył do dziesięciu i ruszył w stronę zatoki.

* * *

— Jak on się czuje? — zapytał ostro komandor opierając się plecami o ścianę. Knockout spojrzał się na niego gniewnie.

— Powinienem ci wyrwać modulator za to co mi wcześniej zrobiłeś — warknął na co seeker tylko się zaśmiał — Ale uratowałeś go, a Primus jedynie wie dlaczego nie dobiłeś.

Srebrny komandor wywrócił tylko optykami i podszedł bliżej wypoczywającego mecha. Zbroja na piersi gladiatora unosiła się i opadała  powoli i miarowo, położył delikatnie dłoń na tej jego i splótł ich szpony. Przyglądał się czynności zainicjowanej przez niego i z obrzydzeniem cofnął dłoń, a przynajmniej próbował. Szpony Megatrona zacisnęły się ciaśniej nie pozwalając mu odejść.

— Cóż, najwidoczniej będę musiał tu zostać — mruknął pod nosem odszukując jakieś miejsce do siedzenia obok. Przysiadł na małej skrzyneczce z narzędziami i podparł się drugą ręką o policzek. Nie minęła chwila, a screamer zasnął. Medyk przyglądał im się chwilę po czym wzruszył ramionami i powrócił do przerwanej pracy. Mało go obchodziła ta chora relacja.

— Moja głowa — czerwony con usłyszał ciche warknięcie i mimo woli ponownie się odwrócił, gladiator uniósł się nieco do góry wolną dłonią łapiąc się za hełm. Knockout od razu znalazł się przy rannym.

— Spokojnie, proszę leżeć Lordzie, w prawdzie to była prosta operacja na drobnym urazie, ale zawsze mogą wrócić powikłania po zabiegowe — położył go z powrotem na leżance — Lord musi jeszcze tylko poczekać aż uzupełnię raporty i może iść.

— Knockout, co mi zrobiłeś z dłonią? Prawie jej nie czuje — zapytał zdezorientowany, przecież oberwał w rdzeń. Medyk zaśmiał się cicho i wskazał na śpiącego komandora.

Gdy Megatron zrozumiał o co chodzi i zauważył swojego zastępce uśmiechnął się cynicznie i z nagłym przypływem gniewu wyrwał dłoń z uścisku co od razu obudziło Starscream'a. Smukły con spojrzał się najpierw ze ściągniętymi brwiami w czerwone optyki swojego pana, potem przypominając sobie kim on jest i co się stało zanim zasnął opuścił głowę. Przeklął się w głębi iskry za to, że nie został przytomny.

— Lubisz igrać z ogniem komandorze — warknął władca. Seeker o dziwo nie słyszał w jego głosie nienawiści, podejrzliwości czy jakiegokolwiek przejawu agresji. Pomimo groźnego tonu, usłyszał odrobinę podziwu, a przynajmniej taką miał nadzieję.

— Zawsze lubiłem — odpowiedział szybko. Mech zsunął się z metalowego łóżka i przysunął się bliżej komandora.

— Dlatego próbowałeś uciec? Czy może to miał być popis głupoty — zaśmiał się gorzko, a seeker poczuł, że musi mu odpowiedzieć, choćby nie wiedział jak bardzo chamskie to będzie.

— Lord nie wie jak to jest być w zamknięciu, byłeś gladiatorem, a nie seeker'em, nie masz prawa wiedzieć jak to jest nie móc latać — warknął nie odrywając wzroku od czerwonych zaskoczonych optyk władcy. Megatron zastanowił się. Komandor miał rację, nie miał prawa wiedzieć jak to jest i tylko to go usprawiedliwiało.

— W porządku, masz zniesiony zakaz opuszczania statku — uśmiechnął się i położył dłoń na jego głowie poklepując ją delikatnie. Odszedł pozostawiając srebrnego mecha i medyka, który niemo przyglądał się całej sytuacji. Komandor ocknął się dopiero po chwili.

— Mam?

B l a c k    W i d o wWhere stories live. Discover now