"I just wanted to be perfect"

357 19 86
                                    

nie jestem zadowolona z zakończenia tbh


________________________________________________________________________________

Starscream przywarł do ust władcy, delikatnie, aczkolwiek stanowczo całując go. Oboje zignorowali otaczającą ich rzeczywistość i zajęli sobą, rozpoczęli ten niebezpieczny romans, tak jak planował seeker, jedyne czego się nie spodziewał to, że pójdzie tak szybko i gładko. Jego iskra przyjemnie grzała gdy wielkie szpony władcy błądziły po jego ciele czasem zahaczając o port mniejszego. Pewny siebie sam przeniósł jedną z dłoni na panel gladiatora, przejechał jednym szponem po jego powierzchni. Wokół jego nadgarstka zawinęła się niespodziewanie ręka lorda.

— Nie zapędzasz się lekko? — warknął przyciągając dłoń do swojej twarzy — To ja tu wciąż wydaję rozkazy.

Seeker spojrzał się na niego z udawanym zdziwieniem. Pycha rozsadzała go od środka wraz z dziwnym ciepłem iskry. Szybko uśmiechnął się rozmarzony i przytaknął na słowa mecha. Stanął prosto czekając aż władca zacznie zabawę od nowa, ale nic nie nastąpiło, Megatron stał tam gdzie stał przyglądając się ordynarnie panelowi komandora. W ten sposób mijały długie chwile skąpane w ciszy.

— Będziesz tak stał, czy co? — zapytał trochę zniecierpliwiony, wciąż mając na swoich ustach drobny uśmiech. Mech przerzucił ciężar ciała z nogi na nogę. Gladiator koniec końcu warknął i przeniósł wzrok na czerwone optyki screamera.

— Będę robił to co mi się podoba — w jednej chwili znalazł się przy nim odcinając mu jakąkolwiek ucieczkę ścianą jednego z korytarzy Nemesis — Nadal ci nie ufam, mimo to jednak, ostatnie kilka tygodni sprawujesz się bez zarzutów. Nie starałeś się mnie obalić, jedyne drobne potknięcie powstało tylko z twojej niecierpliwości dzięki czemu mnie uratowałeś.

Seeker uśmiechnął się słysząc wszystkie pochwały jakie padły z ust lorda. Większy odsunął się od niego zostawiając w spokoju drobniejsze ciało. Megatron spojrzał się na niego i wyciągnął rękę. Komandor naturalnie odepchnąłby dłoń gdyby nie fakt, że musi grać. Smukłe szpony znalazły się na tych masywnych mecha, który je mocno złapał i przyciągnął jednym szybkim ruchem do siebie. Ten z ogromną gracją stanął na swoich szpilkach i znalazł się obok gladiatora, który przez moment jeszcze nie puszczał palców Starscream'a.

— Żeby było jasne, każda intymna sytuacja jaka między nami zajdzie jest sprawą tylko i wyłącznie naszą — warknął ostrzegawczo i w końcu puścił dłoń, a więź jaka między nimi powstała chwilę temu, zniknęła bezpowrotnie.

— Oczywiście mój panie — dygnął delikatnie obserwując kątem optyki każdy ruch większego. Decepticon ruszył do przodu nie czekając na swojego zastępcę, ten po chwili dołączył i oboje ruszyli w stronę mostku idąc każdy w swoim tempie.

Megatron pierwszy przeszedł przez wielkie grodzie kierując się do wnętrza pomieszczenia. Vehicony nawet na milimetr nie drgnęły ze swoich miejsc obawiając się, że w któreś z nich padnie ostry cios. W ten sposób w pomieszczeniu można było usłyszeć nieprzerwany dźwięk maszyn wykonujących swoją pracę. Komandor pojawił się chwilę później przez co dźwięk nieco przytłumił się. Jego osoba nie wywoływała tak wielkiego szacunku jak władca jednak wciąż budził nie mały respekt wśród trepów. Gladiator rozsiadł się na swoim tronie i jednym szybkim ruchem dłoni przywołał do siebie seekera, który posłusznie, z małym, ledwie widocznym uśmieszkiem stanął obok wyprostowany.

— Idź do Knockout'a po wykaz strat wśród klonów i nie śpiesz się — dodał od razu. Srebrny mech przytaknął i odwrócił się na pięcie ponownie opuszczając pomieszczenie.

 Zaraz za drzwiami rozejrzał się czy nikogo w pobliżu nie ma i od razu wypuścił ogromny dmuch powietrza garbiąc się  i opuszczając skrzydła w dół. Złapał się za głowę obiema dłońmi i przejechał nimi po całej długości twarzy, jakby próbował zrzucić z siebie wszystkie emocje. Na koniec przejechał nimi po głowie i "strzepał" ze szponów niewidzialne poczucie winy. Westchnął głęboko i w końcu ruszył przed siebie delektując się ciszą jaka zapadła na korytarzu. Jego procesor ogarnęły różne myśli, niekoniecznie da niego przyjemne.

— Jakim cudem, to zawsze wychodzi na to, że ja jestem ten zły — sarknął na moment się zatrzymując. Tupnięcia nogą rozeszły się po całym korytarzu wraz z echem, a mech założył ręce na zbroi — Za co muszę się zniżać do takiego poziomu jak udawanie uczuć.

Starscream pokręcił głową i prostując się dumnie ponownie ruszył się do przodu w stronę zatoki. Jego umysł cały czas oplatały drażliwe wspomnienia władcy, inne niż dotychczas. Z przerażeniem przyznał, że jego zbroja wygląda ostatnio znośniej niż zazwyczaj. Chwilę przed położeniem dłoni na panelu do otwarcia drzwi zatrzymał się. Przysunął ów dłoń do ust i przejechał szponami po wargach przypominając sobie dzisiejszy namiętnie prowadzony pocałunek. Westchnął i oparł głowę o ścianę przymykając optyki. Na chwilę zapomniał kim jest i pozwolił sobie na mały pokaz emocji sam przed sobą.

— Starscream? — od razu odwrócił się unosząc skrzydła ku górze zdziwiony czyjąś obecnością. Czerwony lakier od razu sprowadził go na ziemię.

— Dla ciebie komandorze — warknął prostując się. Medyk oparł dłoń o biodro i spojrzał na niego z uniesioną brwią.

— Jasne. Można wiedzieć co kochany komandor robi z tą ściną? — uniósł kąciki ust szykując się na ponowne odbicie piłeczki.

— Rozmawiam z nią, zgadza się ze mną, że to pytanie było głupie i retoryczne — uśmiechnął się kpiąco ściągając brwi i przymykając optyki — Megatron prosi o raporty wykazów strat vehiconów.

— Jasne skarbie, zapraszam zatem do środka, chyba, że wolisz zostać ze swoją nową koleżanką — wskazał dłonią na ścianę obok drzwi i zaśmiał się krótko. Seeker wywrócił optykami i wszedł do pomieszczenia za medykiem.

Czerwony automobil zostawił na chwilę samego  komandora poszukując odpowiednich dokumentów. Srebrny mech złączył dłonie na plecach i rozejrzał się po pomieszczeniu, które nigdy w szczególny sposób nie interesowało go. Ciemne ściany pozbawione jakiegokolwiek dostępu do światła stawały się jeszcze ciemniejsze, jedynie drobne światła dawały poświatę na stoły z narzędziami oraz kilka mocniejszych lamp podświetlało leżanki. Komandor się skrzywił i rozejrzał za mechem. Jak on w tych ciemnościach sobie radzi? Decepticon oparł się o jedno z łóżek i przymknął optyki ponownie. Chciał się chociaż trochę wyciszyć zanim przyjdzie młodszy bot.

— Nie za wygodnie skarbie? Mam twoje papierki — zamachał tabletem przed jego nosem, który momentalnie został mu wyrwany — Nie powiem, masz refleks. Prywatne sesje z Megatronem jednak robią swoje?

— Coś ty powiedział? — srebrny decepticon nagle się ożywił. Podszedł bliżej medyka, który nie specjalnie przeraził się groźnym tonem przełożonego.

— Nie wkręcaj, że o niczym nie wiesz, czyta się z ciebie jak z otwartego datapada — pokazał dłoń i jednym szponem uderzył w sam środek niej — Podlizujesz mu się od dłuższego czasu i wszystkich zastanawia co ty znowu kombinujesz. 

— Ja? — zapytał zdziwiony. Knockout pokiwał głową.

— Zabujałeś się w nim? — zapytał pierwsze co mu przyszło do głowy. Seeker otworzył szerzej optyki i otworzył usta czując błękitny rumieniec budujący się na jego polikach. Medyk uśmiechnął się chytrze — Aaa, czyli trafiłem w dziesiątkę.

— W srątkę.

B l a c k    W i d o wWhere stories live. Discover now