Patrzę na zimne, leżące na ziemi ciało Maćka. Widzę jak zakrywają jego piękną, lecz pokaleczoną twarz, ciemnym materiałem. Dookoła nas są odłamki szkła oraz rozbitego auta.
- Maciek! Nie zostawcie go!- krzyczałem na policjantów i służbę medyczną.- Nie! Dlaczego?! Maciek nie zostawiaj mnie!
- Maciek!- krzyknąłem siadając na łóżku - Boże, ty żyjesz!- krzyknąłem widząc mojego chłopaka leżącego obok mnie z twarzą w poduszkach.
- Kochanie, czemu miałbym nie żyć?- spytał dość ździwiony- Pamiętasz jak się poznaliśmy? Zresztą jak możesz nie pamiętać? To pytanie "Wiesz gdzie jest trener?"- przedrzeźnił mój głos.- Nie potrafiłem tobie odpowiedzieć. Po prostu zapatrzyłem się w twoje piękne, brązowe oczy. Później Kamil co chwila się ze mnie śmiał i mówił, że się w tobie zakochałem. Pamiętasz? Na każdym treningu dostawałem dodatkowe ćwiczenia i to przez kogo, przez ciebie, bo wlepiałem w ciebie wzrok. Ślicznie się wtedy rumieniłeś.- moje policzki pokryła czerwień
- Maciek...- nie dał mi skończyć
- Ale daj mi dokończyć, kochanie.- pocałowałem go w tej chwili
- Czy ty mi się oświadczasz? - zaśmiałem się, lecz w jego oczach była pełna powaga
- Kubuś, zostaniesz moim mężem?- patrzyłem się na chłopaka
- Tak, zostanę twoim mężem. Gdzie pierścionek?
- Wiedziałem, że lecisz tylko na kasę. Dzięki wiesz.- próbował utrzymać powagę, lecz marnie mu się to udawało.
- Nie lecę na kasę- przytuliłem chłopaka- kocham cię- pocałowałem narzeczonego, jak to epicko brzmi, w czoło- kocham- tym razem na nosie - bardzo kocham - ostatni pocałunek złożyłem na jego miękkich ustach, które za każdym razem całowały mnie z taką samą, albo większą pasją.
- Kocham cię, Kubuś- przyciągnął mnie jaszcze do siebie, tak, że kartka papieru nie przecisnęła się pomiędzy nami.
Leżę teraz w najbezpieczniejszym miejscu na ziemi, ramionach mojego kochanego narzeczonego ze świadomością, że nigdy mnie nie zostawi.
CZYTASZ
Shipy || Skii jumping
FanfictionCo tu mówić shipy wolno pisane. Jestem świadoma wielu błędów i słabej składni. Ale cóż uczę się dopiero. ZAWIESZONE