1 września 1991
Stacja King CrossByłam właśnie przed wejściem na peron 9 ¾. Przebiegłam szybko przez ścianę. Za mną stanął Remus. Podeszliśmy bliżej czerwonej lokomotywy, aby się pożegnać.
- Będę tęsknić. Uważaj na Snape'a, ucz się i pamiętaj…
- …trzymaj się z dala od kłopotów! – powiedzieliśmy razem śmiejąc się przy tym
- Mówisz mi to co roku.
- I co roku nie dociera to do ciebie, ale mniejsza. Napisz czasem do mnie. – przytulił mnie – No idź zaraz pociąg ci odjedzie.
Przytuliłam się do niego ostatni raz i poszłam do pociągu szukać bliźniaków. Szukałam ich i szukałam. W między czasie podsłuchując usłyszałam pewne bardzo ciekawe plotki. Mianowicie, że słynny Harry Potter będzie chodzić do Hogwartu. Jestem ciekawa, czy to prawda. W pewnym momencie znalazłam brata bliźniaków, Ronalda. Ron jak każdy w rodzinie Weasleyów miał rude włosy i brązowe oczy. Obok Weasley’a siedział chłopak o ciemnych włosach i zielonych oczach, którego spotkałam na Pokątnej w towarzystwie Hagrida. Postanowiłam, że wejdę do środka. Gdy tylko otworzyłam drzwi od przedziału na siedzeniach zauważyłam tonę różnego rodzaju słodyczy.
- Wykupiliście cały wózek ze słodyczami? – spytałam
- Nie jeszcze coś zostało. – zaśmiał się chłopak siedzący koło Rona
- Szukasz Freda i Georga? – spytał Ron
- O Ron nie zauważyłam cię! – zaśmiałam się – Larissa Black. – przedstawiłam się i podałam rękę chłopcu
- Ja jestem Harry Potter. – uśmiechnął się
- Czyli to prawda. Słynny Harry Potter będzie chodził do Hogwartu. – uśmiechnęłam się
- Na to wygląda – uśmiechnął się słabo
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Następnie wzięłam swoje rzeczy i wyszłam. Okazało się, że chłopacy siedzieli kilka przedziałów dalej. Oczywiście dosiadłam się do nich. Stwierdziłam że nic nie powiem im o Harrym. Przez cały czas planowaliśmy, jakie w tym roku zrobimy kawały. W końcu dojechaliśmy. Wyszliśmy z pociągu i ruszyliśmy do powozów, które ciągnęły testrale.
Weszliśmy do Wielkiej Sali jako jedni z pierwszych. Usiedliśmy na swoim stałym miejscu. Ja wyjątkowo usiadłam miedzy Oliverem Woodem, a Fredem.- Hej Oliver! – powiedziałam radośnie do chłopaka
- Witaj Laro. Jak tam minęły, mojej najlepszej ścigającej, wakacje? – spytał
- A nawet fajnie. Słyszałam, że zostałeś kapitanem drużyny?
- Tak. W tym roku mam zamiar wygrać Puchar Quidditcha. – zaśmialiśmy się
Gdy wszyscy już usiedli McGonagall wyszła, by przywitać pierwszorocznych. W końcu do Wielkiej Sali weszli uczniowie razem z McGonagall. Ustawili się przed Tiarą Przydziału. Widać było, że większość dzieciaków naprawdę się denerwowało. Tiara, jak co roku, zaśpiewała pieśń. W końcu po tej jakże pięknej pieśń Minerva zaczęła wyczytywać nazwiska uczniów. Kilkoro trafiła do Ravenclaw, kilku do Huffelpuff’u i Slytherin’u. Do Gryffindor’u trafili między innymi Harry Potter, Hermiona Granger, brat bliźniaków Ron i kilku innych uczniów.
Teraz powstał Dumbledore i zaczął mówić.
- Witajcie – powiedział – Witajcie w nowym roku szkolnym! Zanim rozpoczniemy nasz bankiet, chciałbym powiedzieć kilka słów a oto one : Głupol! Mazgaj! Śmieć! Obsuw! Dziękujemy wam!
I usiadł. Na Sali wszyscy zaczeli klaskać. Zauważyłam, że Harry nie wiedział, co zrobić w tej sytuacji. Ale nie dziwie się mu. Chłopak widząc, że mu się przypatruje spytał się
- Czy on jest trochę … no wiesz … stuknięty? – spytał niepewnie Potter
- Stuknięty? – powtórzyłam – To geniusz! Największy czarodziej na świecie! Ale fakt ma lekkiego świra! – zaśmiałam się
Harry nic nie odpowiedział. Półmiski były pełne najróżniejszych potraw. Potem pojawiły się desery.
- Kim jest ten, który rozmawia z profesorem Quirrellem? – zapytał Harry Perciego
- O, już znasz Quirella, tak? Nic dziwnego, że jest taki zdenerwowany, rozmawia z profesorem Snape'em. Snape uczy eliksirów, ale nie bardzo ma na to ochotę... wszyscy wiedzą, że wolałby zająć miejsce Quirella. Ten Snape zna się na czarnej magii.
- To, że zna się na czarnej magii, - przerwałam im – jeszcze nic nie znaczy.
- Nie broń go. Wiesz sama jaki on jest. – powiedział Percy
W końcu znikły również desery i znowu powstał profesor Dumbledore. W sali zrobiło się cicho.
- Ekhem... jeszcze tylko kilka słów. Mam nadzieję, że wszyscy się najedli i napili. Chciałbym wam przekazać kilka uwag wstępnych. Pierwszoroczniacy niech zapamiętają, że nikomu nie wolno wchodzić do lasu, który leży na skraju terenu szkoły. Dobrze by było, żeby pamiętało o tym również kilku starszych uczniów.Migocące oczy Dumbledore’a zwróciły się w stronę moją i bliźniaków.
- Pan Filch prosił mnie też, żebym wam przypomniał, że między lekcjami, na korytarzach, nie wolno używać żadnych czarów. Próby do Quidditcha rozpoczną się w drugim tygodniu semestru. Każdy, kto jest zainteresowany grą w barwach swojego domu, powinien zgłosić się do pani Hooch. I ostatnia uwaga. Muszę was poinformować, że w tym roku wstęp na korytarz na trzecim piętrze, ten po prawej stronie, jest zabroniony. Dla wszystkich, o ile nie chcą umrzeć w straszliwych mękach.
Spojrzałam wymownie na chłopaków. Myślę, że zrozumieli, o co mi chodzi. Mianowicie chodziło mi o to, że musimy iść sprawdzić, co jest na trzecim piętrze.
- On chyba żartuje, co? – odezwał się Harry
- Nie sądzę - odrzekł Percy, marszcząc czoło.- To dziwne, bo zwykle podaje powód, dla którego nie wolno gdzieś wchodzić... W lesie jest mnóstwo niebezpiecznych zwierząt i potworów, wszyscy o tym wiedzą. – zaśmiałam się – No dobrze nie wszyscy o tym wiedzą. – spojrzał na mnie - Ale tu, na trzecim piętrze... Uważam, że powinien powiedzieć chociaż nam, prefektom.
- A teraz, zanim pójdziemy spać, zaśpiewajmy nasz szkolny hymn! - zawołał Dumbledore.
Zauważyłam, że nauczyciele nie są z tego powodu jakoś szczęśliwi. Hymn naszej szkoły każdy śpiewał inaczej. Każdy śpiewał w różnym tempie. Ale i tak najdłużej śpiewali Fred i George. Nie uwierzycie, ale śpiewali marsz żałobny. Gdy w końcu skończyli śpiewać mogliśmy iść do swoich dormitoriów.
Moje dormitorium wcale się nie zmieniło. Szybko się rozpakowałam i odpłynęłam w objęciach Morfeusza.
CZYTASZ
...bo gryfoni trzymają się razem...
Fanfiction~ Czemu nam pomagasz? ~ zapytał Harry ~ Bo gryfoni trzymają się razem ~ odpowiedziałam.