Rozdział 14

920 52 5
                                    


   Minęło już kilka dni, odkąd uczniowie wrócili do Hogwartu. Większość wkręciło się już w wir szkolny. W tym i ja.
   Pewnego wieczoru na kolacji przez przypadek usłyszałam, jak Hermiona, Harry i Ron rozmawiają na temat jakiegoś smoka oraz Nicolas’a Flamela. Postanowiłam się dołączyć. Usiadłam bliżej Hermiony.

- Nie rozmawiajcie lepiej na taki temat przy wszystkich. – powiedziałam trochę ciszej. – Przyjdźcie o jedenastej do pokoju wspólnego. – wstałam i wyszłam.

   Skierowałam się w stronę błoni. Stałam nad jeziorem dobre poł godziny, a może nawet i więcej. Gdy zrobiło mi się już trochę zimno udałam się do mojego dormitorium. Miałam wielką nadzieje, że nie spotkam nikogo na swojej drodze, a tym bardziej nauczycieli. Ale jak to ja, musiałam kogoś spotkać. Na moje nieszczęście był to Snape.

- Black – warknął – Co ty tu robisz tak późno?

- Ale panie profesorze nie ma jeszcze ciszy nocnej. – odpowiedziałam ze spokojem.

- Zarobiłaś sobie właśnie szlaban. W piątek o 18.

   Powiedział, jakby nie dotarło to, co do niego powiedziałam. Postanowiłam, że nie będę się odzywać. Ja tylko przytaknęłam i poszłam do wcześniej zamierzonego miejsca. Po krótkiej chwili dotarłam do portretu Grubej Damy.

-Hasło?

- Caput Draconis. – odpowiedziałam i weszłam do środka.
   W środku nikogo nie było. Do mojego spotkania było jeszcze trochę czasu. Więc postanowiłam, że pójdę po książkę i poczekam na nich. Z dormitorium wzięłam pierwszą lepszą książkę. Tą książką okazała się książka o animagii.
   W pewnej chwili usłyszałam kroki. Wyczułam, że jest to Hermiona.

- Nie skradaj się Hermiono. – zaśmiałam się

- Skąd ty to wiedziałaś? – spytała Hermiona.

- A gdzie chłopcy? - zignorowałam jej pytanie.

-Idą.- wskazała na schody prowadzące do sypialni dla chłopców.

   Harry i Ron podeszli do nas, przywitali się i usiedli na kanapach. Przez dłuższą chwilę między nami była cisza, lecz nikt z nas jej nie przerwał.

- Po co wam informacje na temat Flamela? – odezwałam się

   Dzieciaki popatrzały się na chwilę na siebie i po chwili przytaknęli.

- Mamy pewne podejrzenia… - zaczęła Hermiona - …że na trzecim piętrze może być coś, co należy do Nicolas'a Flamela.

- Snape chce to ukraść – powiedział Harry.

- Haha - zaśmiałam się - Posłuchajcie. Ja nie lubię Snape’a, ale wątpię, że to on chce ukraść kamień.

- Ale mamy dowody. – odezwał się Ron.

- Jakie? - zapytałam.

- Pamiętasz noc duchów i jak pokonałaś trolla? – zaczął Harry, a ja przytaknęłam – Wtedy, gdy nauczyciele wbiegli zauważyłem, że Snape ma rozwaloną nogę. Jakby coś go ugryzło.

- Potem przez kilka dni kulał na tą nogę. – dodała Hermiona.

- A poza tym  grzebie w czarnej magii. – dodał Ron – No i czarował miotłę Harry’ego.

- Co chcecie zrobić? – spytałam po chwili.

   Dzieciaki znów spojrzały się na siebie i przytaknęły.

- Gdy będzie taka potrzeba obronić kamień. – powiedział pewnym głosem Harry.

- Jeżeli będziecie chcieli pomogę wam.

   Między nami zapadła cisza. Widziałam, że Hermiona zbiera się, aby coś powiedzieć.

- Larriso, mam dwa pytania. Skąd wiedziałaś o trollu? Chłopcy mówili mi, że nikt za nimi nie szedł.

- Powiem wam coś w sekrecie. Niewiele osób o tym wie. W Hogwarcie tylko Fred, George i nauczyciele. – przerwałam – Widzę przyszłość. Cos na zasadnie wizji. Dlatego wiedziałam, że Harry dostanie się do drużyny, czy też widziałam trolla w łazience.

- Super – podsumował Ron

- A drugie pytanie? – spytałam

- Dlaczego nam pomagasz?

- Bo gryfoni trzymają się razem. - odpowiedziałam - Dobranoc. - powiedziałam i poszłam do swojego dormitorium.

...bo gryfoni trzymają się razem... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz