Rozdział 7

1.1K 48 12
                                    

- Auu! – krzyknęłam kiedy poczułam, że dostałam czymś w twarz.

   Okazało się, że dostałam poduszką od Georga.

- Co ty robisz? – spytałam.

- Wstajemy maluszku! – odezwał się jego brat bliźniak – Za chwilę śniadanie!

- No dobra wstaje. Idę się ubrać.

   Wstałam z łóżka, a chłopcy rozłożyli się na nim. Ja tylko się zaśmiałam. Wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Wyszłam po kilku minutach. Chłopacy siedzieli na moim łóżku i przyglądali się mojej nowej miotle - Nimbus 2000.

- Tylko nie zepsujecie – spojrzeli na mnie – Idziemy?

   Chłopcy podeszli do mnie, złapali mnie za ręce i wybiegli. Doszliśmy do wielkiej Sali. W środku byli już niemal wszyscy uczniowie. Usiedliśmy na swoich stałych miejscach. Jedzenie już na nas czekało. Jak zwykle usiadłam między bliźniakami, a naprzeciwko nas usiedli Ron i Harry. Wzięłam sobie tosty, które akurat leżały obok mojego talerza. Zauważyłam, że w naszą stronę kierowała się profesor McGonagall. Podeszła do nas i podała nam plany lekcji.

- Panno Black jutro ma Pani z rana dwie godziny eliksirów. Proszę w tym roku się na nie, nie spóźnić, jak robisz to co roku. – spojrzała na mnie z pod swoich okularów.

- Oczywiście spróbuję. – zaśmiałam się.

   McGonagall spojrzała na mnie z delikatną złością w oczach, ja szybko odwróciłam wzrok. Koniec końców kobieta odeszła od naszego stołu, a ja wróciłam do jedzenia tostów.

- Larissa – powiedział Harry – O co chodziło McGonagall?

- Chłopcy – spojrzałam na bliźniaków.

- Na pierwszym roku Lara zaspała i dzięki temu dostała tygodniowy szlaban oraz kilka punktów. – powiedział Fred

- Na drugim roku Irytek zabrał jej różdżkę i Lara goniła go po niemalże całym Hogwarcie. Spóźniła się 30 minut i na dodatek troszkę się z nim pokłóciła . Tym razem zarobiła dwa tygodnie szlabanu i kilkadziesiąt punktów. – powiedział tym razem George.

- Świetnie to podsumowaliście. – zaśmiałam się – Dobra idziemy? Bo tym razem spóźnimy się na zaklęcie. – zaśmiałam się.

   Reszta dnia minęła mi bardzo dobrze. Zajęcia, czas spędzony na błoniach. Pod koniec dnia chciałam trochę odpocząć więc usiadłam na jednej z kanap w Pokoju Wspólnym. Kanapa była, jak zwykle miękka. Nie wierzyłam, że będę tęsknić za kanapą. Na dworze już dawno zrobiło się ciemno, co mogło oznaczać, że było późno. Na przeciwka mnie siedziała brunetka, która uczytała książkę. Wyglądała na pierwszoroczną.

- Rok szkolny jeszcze dobrze się nie zaczął, a ty już się uczysz? – spytałam, a dziewczyna spojrzała na mnie z pod książki.

- Ja sobie tylko powtarzam na jutro. – powiedziała – Mam jutro eliksiry.

- No tak. Współczuję. – uśmiechnęłam się.
Nagle poczułam jakby moja dusza odłączyła się od mojego ciała….

*Lekcja latania. 
Malfoy, Potter i Longbottom.
   Dwójka z nich wznoszą się w powietrze. Malfoy rzuca czymś. Potter próbuje to złapać.
Po chwili McGonagall woła do siebie Pottera i idą do Wooda.
Potter został nowym szukającym*

- Halo… wszystko w porządku? -  spytała dziewczyna.

- Tak. Wszystko w porządku, a co się stało.

...bo gryfoni trzymają się razem... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz