Rozdział 25

275 25 0
                                    


Pov. Cedrik

- Oczywiście, że pójdę z tobą na ulicę Pokątną! Spotkajmy się przy banku Gringotta.

Pov. Lara

Odłożyłam pióro, zwinęłam pergamin i przywiązałam list do sowy. Sowa zahukacza i odleciała. Zamknęłam okno i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni, w której stał Remus.

- Herbaty? - spytał.

-Poproszę - uśmiechnęłam się - W ostatnią środę wakacji idę na Pokątną.

- Z Weasley'ami?

- Nie, z Cedrikiem.

- No dobrze, a z Fredem i George'm nie idziesz?

- Noooo, nie napisali nic - uśmiechnęłam się.

W tym czasie Lupin położył przede mną kubek z gorącą herbatą.

-Pokłóciliscie się?

- Nie.

Remus tylko przytaknął i wyszedł. Wzięłam kubek i poszłam do swojego pokoju. Odłożylam kubek z herbatą na stolik nocny, wzięłam piżamę i wykonałam wieczorną rutynę. Kiedy wyszłam z łazienki wzięłam z półki książkę, którą zaczęłam czytać popijając herbatę. Po przeczytaniu dwóch rozdziałów odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

*

27 sierpnia 1992

- Larisso! - powiedział ktoś po cichu - Wstawaj!

Otworzyłam oczy. Okazało się, że osobą, która mnie wołała był Remus. Wstałam z łóżka, podeszłam do szafy i wyciągnąłam ubrania na dzisiaj. Wypadło na fioletową bluzkę na krótki rękaw oraz czarne spodenki. Ubrałam się, uczesałam i zeszłam na śniadanie. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.

- O której wybierasz się na Pokątną?

- Po śniadaniu - odpowiedziałam.

- Dobrze, tylko proszę, uważaj na siebie.

- Dobrze nie musisz się martwić mam już 14 lat.

- To i tak mniej ode mnie - zaśmiał się Lupin.

- Ha haha śmieszne. - podeszłam do kominka i wskoczyłam do niego.

- Pamiętaj, za dwie godziny widzimy się przy księgarni i kupimy ci wszystko!

- Okej! Na Pokątną!!! - krzyknęłam.

Po chwili stałam w Dziurawym Kotle. Przywitałam się machnięciem głowy z Alexem i wyszłam na Pokątną. Szłam w stronę banku Gringotta, gdzie czekał na mnie Cedrik. Chłopak był ubrany w żółtą bluzkę i czarne spodenki.

- Cześć Ced - uśmiechnęłam się.

- Cześć Lara pięknie wyglądasz - powiedział Cedrik.

- Dziękuję.

- Może pójdziemy na kremowe piwo?

- Jasne. Ale mamy tylko 2 godziny bo dokładnie o 11 przyjdzie tu Remus i musimy wszystko kupić do szkoły. Bo niestety nic jeszcze nie mam - zaśmialam się.

- Dobrze, będzie jeszcze czas żeby się spotkać na dłużej - uśmiechnął się .

Skierowaliśmy się do Dziurawego Kotła. Usiedliśmy przy jednym ze stolików. Chłopak podszedł do lady i zamówił dwa piwa kremowe.

- Przygotowana na czwarty rok?

- Można tak powiedzieć, nie mogę się doczekać aż wrócę do Hogwartu, nie licząc Snape'a i Filch'a to naprawdę tęsknię.

- Też myślę, że oni za tobą nie tęsknią. Ja najbardziej tesknie za quidditchem.

- No tak, jesteś jednym z lepszych szukających - upilam łyk piwa.

- I tak nie mogę się równać z waszym szukającym. Zresztą, moja drużyna nie może się równać z twoją.

- Oj, już tam nie przesadzaj.

- Jak nie przesadzaj, macie świetnego obrońcę, najlepszego szukającego, dobrych pałkarzy no i oczywiście najlepszych ścigających z tobą na czele. Tytuł najlepszej drużyny w Hogwarcie powinien należeć do was! - wykrzyknął zbyt głośno, dzięki czemu kilku klientów spojrzało się w naszą stronę.

- Nie przesadzaj, jest dobra ale do najlepszej drużyny jeszcze trochę nam brakuje.

- No dobrze niech ci będzie - uśmiechnął się - Zmieńmy temat. Weasley'e na pewno mają dużo roboty przez ciebie.

- Co, o co ci chodzi - spytałam zdziwiona.

- O to, że pewnie z takim wyglądem masz dużo adoratorów .

Moje włosy zmieniły kolor na różowy przez wypowiedź Cedrika.

- Do twarzy ci w różowym.

Zmieniłam swój kolor włosów na blond.

- Może i jest kilku adoratorów, ale ja czekam na tego jedynego. - uśmiechnęłam się i moje myśli uciekły w stronę George'a.

- To ten jeden z Wealey'ow ? - spytał Ced.

- Ymmm... Mam nadzieję, że to zostanie między nami... - spojrzałam na chłopaka który przytaknął - tak, to jeden z nich...

- No to szczęściarz z niego.

- Tak, tylko szkoda, że on... nic nie czuje do mnie.

Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, która nie była niezręczna. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i nawet nie zorientowalismy się kiedy wybiła godzina dwunasta i musiałam iść do Remusa.

- Przepraszam Cedrik, naprawdę fajnie się rozmawiało, ale muszę już iść.

- Jasne, to do zobaczenia w Hogwarcie? - spytał

- Tak, do zobaczenia!

Pożegnalismy się i udałam się w kierunku banku Gringotta przy którym stał Lupin.

...bo gryfoni trzymają się razem... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz