Dix-neuf

1.4K 164 48
                                    

Pałac, przed którym właśnie stałem z szeroko otwartymi oczami w niczym nie przypominał mi zamku, w którym miałem możliwość mieszkać wraz z Bestią. Piekielnie ogromna budowla, była w stylu gotyckim, co mogłem wywnioskować po wielkich witrażowych oknach i strzelistych wieżach.

Pomijając fakt, że był niewyobrażalnie piękny, był również podobnych do kościołów, które miałem okazje widzieć w książkach. Zawsze pragnąłem zobaczyć coś takiego na własne oczy, i kiedy traciłem nadzieję, że będzie mi to dane zrobić... Udało się.

- To prawdziwe złoto? - spytałem dotykając ogromnych drzwi, które błyszczały, przykuwając uwagę.

- A uwierzysz mi, jeśli powiem ci, że tak? - Kirishima spojrzał na mnie i złapał za rękę lekko ciągnąc w stronę wejścia. - Nie ma co zachwycać się powierzchnią, na zewnątrz zazwyczaj wszystko jest piękne. Warto zwrócić uwagę na wnętrze, ponieważ to ono się liczy najbardziej - powiedział, na co uśmiechnąłem się delikatnie, kiwając głowę.

Miał rację. Szkoda, że tak mało osób zdawało sobie z tego sprawę.

Czerwonowłosy zaprowadził mnie do jadalni, gdzie zjedliśmy obiad, choć nie chciałem z początku niczego tknąć, ponieważ wciąż czułem się tutaj jak gość, chłopak musiał mnie do tego zmusić, ale nie miałem o to żalu. Po prostu przedstawił mi ciekawe argumenty, które skłoniły mnie do zjedzenia posiłku.

Po obiedzie udał się ze mną do mojej nowej komnaty, ponieważ jak sam stwierdził, po tak dużej metamorfozie jaką przeszło to miejsce, zgubiłbym się tutaj będąc całkiem sam, z czym się zgodziłem.

Wszystko było nowe, oryginalniejsze, niż wcześniej. Naprawdę miałem wrażenie, że przenieśliśmy się w czasie o jakieś pięćset lat.

- Więc... Co byś chciał założyć? - zapytał, kiedy usiadłem na niewyobrażalnie miękkim łóżku. Spojrzałem na chłopaka, który stał przed pozłacaną szafą, którą po chwili otworzył.

- Sam nie wiem... Wszystko jest tak strasznie piękne i wygląda na drogie. Boję się, że to nieświadomie zniszczę - powiedziałem cicho podnosząc się i podszedłem do czerwonowłosego.

Westchnąłem cicho i przejechałem dłonią po ubraniach, które były aksamitne.

- Czego jeszcze się boisz?

- Chyba tego, że mi odbije i stanę się zachłannym, pustym człowiekiem, który nie będzie widział cierpienia innych, martwiąc się tylko o siebie - przyznałem cicho wzdychając.

- Nie staniesz się taki - powiedział Kirishima z uśmiechem. - Tacy ludzie zwykle są sami, a ty nie jesteś sam. Masz jego. Bestia nie pozwoli ci się stać sobą z przeszłości.

Spojrzałem na niego niepewnie i kiwnąłem głową odwzajemniając uśmiech.

- Masz rację.

Ostatecznie zaufałem Kirishimie w doborze ciuchów, sam udając się pod prysznic. Możliwość zmycia z niebie dotyku Izuku, sprawiała mi niewyobrażalną ulgę. To nie tak, że brzydziłem się samego siebie. Brzydziłem się tego, że byłem blisko poświęcenia siebie i swojej miłości, by chronić innych, nawet jeśli miałem ponieść tego najwyższą cenę.

Uraraka miała rację i mogłem jej to przyznać z ręką na sercu. Nawet miłość okazała się nie być silniejszą od chłopaka, który był nią przepełniony.

Kiedy już wróciłem do swojej komnaty, Kirishimy nie było, dzięki czemu w spokoju mogłem założyć rzeczy, które mi wybrał. Chłopak postawił na prostotę i elegancję, z czego byłem zadowolony. Zwykła biała koszula i czarne przylegające do ciała spodnie były dobrym zestawem na dzisiejszy wieczór. W takich ciuchach czułem się najpewniej, a co za tym idzie, najlepiej.

Bestia z różanego ogrodu |Bakugou x Todoroki|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz