Dix

1.1K 159 64
                                    

Ile razy go odrzucałem?

Mnóstwo, ciężko było stwierdzić dokładnie ile.

Przy śniadaniu, przy obiedzie, przy każdej rozmowie, na spacerze, w ogrodzie... Nie dawał za wygraną, co gorsza był o tyle nieprzewidywalny, że nigdy nie potrafiłem wyczuć, kiedy wyskoczy z tym pytaniem.

- Bestio, nie - odpowiedziałem cicho, zmęczony.

Uśmiech zszedł z jego twarzy, zastąpiło go coś na wzór smutku.

- Mówią, że warto próbować - wzruszył nieporadnie ramionami.

- Dlaczego ja? - zapytałem nagle.

- Reagujesz inaczej, niż inni. Jesteś inny - powiedział.

- Nie Bestio. To ty spostrzegasz mnie inaczej - westchnąłem zrezygnowany. - Jestem taki sam, jak reszta...

- Tylko się tak tobie wydaje - przerwał mi.

Nie odpowiedziałem, nie widziałem w tym sensu. Nieważne, co bym powiedział, nie zmieniłbym jego zdania na swój temat.

- Wiem dlaczego mi odmawiasz - powiedział nagle, wyrywając mnie z zamyśleń.

Zmrużyłem oczy i spojrzałem na niego wyczekująco.

- Jestem bardziej jak zwierzę, aniżeli człowiek. Boisz się mnie, tego, że pewnego razu zadziałam instynktownie, że cię skrzywdzę. Czujesz obrzydzenie do mojego ciała. Nieważne jak bardzo nie będę się starał... Nie dam rady tego zmienić. Wiesz, że jeżeli byś się zgodził, musiałbyś się ze mną związać na stałe. Przeraża cię to - stwierdził patrząc mi głęboko w oczy.

Chciałem zaprzeczyć. Tak bardzo chciałem powiedzieć "Mylisz się Bestio." Ale nie potrafiłem tego zrobić. Otworzyłem usta, po czym je zamknąłem, wziąłem głęboki oddech, kiedy w końcu odparłem:

- Masz rację, Bestio - powiedziałem uciekając wzrokiem na swoje buty. - Nieważne jak bardzo bym się nie starał tego zmienić, nie jestem wstanie... Ludzie mówią, że wygląd nie ma znaczenia, ale są w błędzie, zanim poznasz charakter... Zakochujesz się w wyglądzie. Oceniasz najpierw wszystko pod względem wyglądu. Ktoś cię mija? Mierzysz go dokładnie spojrzeniem, oceniając, jaki jest, czy cię zaatakuje, czy przejdzie obojętnie... To jest ludzki odruch, nad który nie mam wpływu - dokończyłem. - Fiołek wonny?

- Nie - zaprzeczył ruchem głowy. - Powiedziałeś prawdę, powinienem pomyśleć o tym wcześniej.

Uśmiechnąłem się delikatnie dotykając jego ciepłej, ale suchej dłoni.

Fiołek wonny, tak samo jak fiołek alpejski wyrażał żal i smutek. Wolałem wypowiedzieć nazwę tej rośliny, aniżeli otwarcie się pytać jak jego samopoczucie i co czuje.

- Bestio... - zaczął przerywając przyjemną ciszę. - Dlaczego wycinasz róże?

- Słucham? - zapytał zmieszany.

- Jest ich coraz mniej - zauważyłem. - Kiedy tu przyjechałem, było ich około tysiąca, teraz jest o połowę mniej.

- Wydaje ci się - mruknął, wtulając moje drobne ciało, w te należące do niego.

Nie sprzeciwiłem się, lubiłem jego dotyk i głos, wydawało mi się, że jestem od niego uzależniony.

- Bestio? - zapytałem cicho, chcąc być przekonanym, że mnie słyszy.

- Tak, Piękny? - zapytał jeszcze bardziej mnie przytulając.

- Mam do ciebie prośbę...

Miałem dziwne przeczucie, że coś jest nie tak, czułem, że nadchodzi prawdziwy armagedon, a ludzie, z którymi spędziłem piętnaście lat, będą mieli kłopoty.

Bestia z różanego ogrodu |Bakugou x Todoroki|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz