- Czy nazwanie tego "Takie trochę Civil War" będzie prawidłowe?
- Takie trochę, wręcz idealne określenie
- Wytłumaczcie mi? Nadal nie rozumiem.
-Eh - Stephen westchnął. - Wczoraj, robiliśmy te pomniejsze grupy. Dzisiaj Stark zdecydował, że robimy Civil War o honor i mandarynki.
- Bucky spierał się, aby to były śliwki, ale w sumie, każdy go olał.
- A jakie są drużyny?
- Jest ich sześć. Pierwszą, najliczniejszą są Parkingowi Kosmosu, należą do nich wszyscy Strażnicy Galaktyki, czyli siedem osób. Potem jest Język Team, w nim są Steve, Natasha, Clint, Sam i Bucky.
- Następnie jest Iron Group do którego powinieneś należeć, Peter. Są w nim Stark, Rhodey, Vision, Pepper i teoretycznie ty, ale przebywasz teraz tutaj z nami, czyli Witch Trio, czy jak kto woli Tea Trio.
- Ostatnia jest Drużyna Asgardu. O dziwo, jest tam nawet Odyn, ale prócz niego jest też tam idiota i idiotka. Cały dzień mnie męczą, abym dołączył.
- Jest jeszcze Team Nie Interesują Mnie Te Wasze Zabawy, członkowie to Fury, Carol, Bruce i Scott. Ale o nich nie ma co nawet wspominać, ich nazwa wszystko mówi.
- Ale dlaczego robimy te Civil War?! - Krzyknął chłopak pytająco, a Wanda mało co nie rozlała przez to swojej herbaty.
- Starka pytaj i nie drzyj się! - Odkrzyknął długowłosy.
- Tony lubi akcje oraz dramy, nawet o największe pierdoły i według niego, takie Civil War z podziałem na parę drużyn jest o wiele ciekawsze. Ale chyba każdy wolałby zrobić to ich mam talent, zamiast kolejnej bezsensownej wojny.
Wanda wstała ze swojego ulubionego fotela i odłożyła w połowie pełny kubek na drewniany stolik.
- Muszę już was pożegnać chłopcy.
- Idziesz do tego swojego chłoptasia? On należy do Iron Group i można byłoby nazwać to zdradą dla naszej pięknej drużyny - kobieta krzywo się uśmiechnęła na słowa zielonookiego, po czym najpewniej chciała chamsko prychnął w jego stronę, ale wyszedł jej tylko niezrozumiały szmer.
- Daj jej spoko, Loki. Sam przecież przyprowadziłeś tutaj Petera, czyli on też "zdradza' swoją drużynę.
Laufeyson zaczął się kłócić ze Strange'm, a Peter próbował ich jakoś uspokoić. W międzyczasie Wanda podeszła pod drzwi sanktuarium, wzięła ostrożnie swój płaszcz z drewnianego wieszaka i delikatnie otworzyła drzwi, wychodząc nimi, a następnie trzaskając.
- Przestańcie się kłócić! - Młody chłopak wstał z siedzenia i krzyknął na magów. - Wasze sprzeczki nie mają sensu, tak samo jak ta cała wojna. Tym bardziej nie ma ona sensu dla mnie, ponieważ nie cierpię mandarynek.
- Kolejna rzecz, w której obydwoje jesteśmy tacy sami, Pete.
- Weźcie może jeszcze ślub, skoro tak się zgadzacie - prychnął właściciel sanktuarium. Na jego słowa Peter spokojnie usiadł na kanapie, obok swojego mentora, będąc trochę zmieszanym słowami Strange'a.
- Sam se bierz ślub ze Starkiem, chętnie wybiorę wam kwiatki i zostanę druhną.
- Gdyby jeszcze Tony w jakikolwiek sposób był zainteresowany chociażby przyjaźnią ze mną.
- Czyżby nasz doktorek wylądował we friendzone'nie?
- Niech pan przestanie, panie Loki. Może lepiej będzie jeśli już pójdziemy?
CZYTASZ
Aᴍᴀᴢɪɴɢ ᴀᴅᴠᴇɴᴛᴜʀᴇs ᴏғ Lᴏᴋɪ ᴀɴᴅ Pᴇᴛᴇʀ
Fanfictionżarty z 2019, które narodziły się już martwe alert Loki to jest spoko gość, który lubi podbić Ziemię, czy coś. Szuka do tego kompana swego, lecz wyboru nie ma wielkiego. Peter Parker - jedyny ochotnik, czy z bożkiem razem coś dziś spsoci? Tego się d...