🍬17🍬 Powrót rodziców

5.1K 304 208
                                    

--------------------------------------

Hejka moi drodzy! Jak wiecie, jesteśmy tylko ludźmi i każdemu zdarza się popełniać błędy (tylko, że mi częściej, ale to tam mniejsza xD), dlatego ostatnia połowa tego rozdziału została całkowicie zmieniona. Przepraszam, nie wiem skąd mi się tutaj wcześniej wziął Tomeczek, ale to nieważne xD Miłego czytanka ❤️

----------------------------------------

- ODEJDŹ! NIE DOTYKAJ MNIE TY POMIOCIE SZATANA! - Wierciłem się na jego kolanach, co jeszcze tylko pogarszało moją sytuację.

- Co ty taki nerwowy koteczku? Powinieneś mi dziękować za prezent - Uśmiechnął się ciepło.

Ta, dziękuję za kolejną traumę ty chuju. Obyś spłonął w piekle za terroryzowanie małych chłopców, hatfu!

W końcu wydostałem się z jego objęć. Głównie dlatego, że przypierdzieliłem mu z całej pety z łokcia w brzuch... Ale to tam mniejsza z tym, ważne, że się udało.

Zeskoczyłem z jego kolan jak poparzony, a ten zgiął się w pół.

- Masz przejebane... - Cicho wyszeptał i spojrzał się na mnie groźnie.

Ocholeraewakuacja.exe

Zacząłem spierdzielać przed tym chorym pojebem po całym domu, ale skubany był szybszy i mnie dogonił.

Zdyszany, spocony i obolały... Ale dogonił.

Byliśmy w salonie, Sebuś wziął mnie na ręce i patrzył się w moje oczy najwyraźniej wkurwiony.

- Więc... Jak tam ci minął dzień, Sebastianie? Hmmm? Ładna dzisiaj pogoda, nie? Może pójdziemy na spacer, co ty na to? - Zacząłem nerwowo próbować wymigać się od tej całej zaistniałej sytuacji, ale słabo mi to wychodziło, bo jego wyraz twarzy się nie zmienił.

- Aaa... Nie lubisz wychodzić z domu, bo jesteś aspołecznym nerdem, który nie ma swojego własnego życia i wolisz męczyć biednych małych chłopców? Interesujące, rozumiem... - Powiedziałem odwracając wzrok.

No to się wjebałem.

Sebastian rzucił mnie dość brutalnie na sofę i położył się na mnie.

- Heejj, cenisz sobie przestrzeń osobistą? Bo ja tak. Więc może zejdź ze mnie... Ładnie proszę? - Nadal próbowałem wybrnąć jakoś z tej beznadziejnej sytuacji, ale na marnę.

Chłopak się uśmiechnął i lekko zaśmiał.

- Co cię tak bawi? - Odpowiedziałem z niepewnym uśmiechem na ryju.

- To. - W końcu się odezwał.

- Czyli co takie... - Nagle chłopak wepchnął mi do buzi cukierek.

Uwielbiam słodycze, więc zjadłem go ze smakiem, ale czułem, że coś tu ewidentnie nie gra.

- Smakuje? - Odezwał się Sebuś.

- Ta... Może być... - Nagle po wypowiedzeniu tych słów zaczęło mi się kręcić w głowie, a twarz chłopaka zaczęła mi się rozmazywać, po czym zemdlałem.

----------- 2 godziny później -----------

Obudziłem się zupełnie nagi w czyimś łóżku. Nie za bardzo pamiętam co się działo, ale coś czuję, że to nie było nic dobrego.

Odwróciłem się w prawo i zauważyłem na drugiej połowie łóżka uśmiechniętego Sebastiana.

Byliśmy w łóżku naszych rodziców.

- Moja księżniczka już się obudziła, jak miło... - Zaczął głaskać mnie po policzku i patrzeć mi się w moje oczy.

- Co do kurwy? Co ja tu robię?! - Spojrzałem się na niego przerażony.

Nie czekałem na jego odpowiedź, chciałem wstać z łóżka, lecz gdy tylko usiadłem to poczułem ból przeszywający moje dolne partie ciała.

Syknąłem.

- Przepraszam, że nie byłem delikatny. - Odezwał się Sebastian, a ja odwróciłem się w jego stronę.

- Słuchaj... Pić nie piłem, bo bym miał kaca, więc powiedz mi... CO TY MI KURWA ZROBIŁEŚ?! - Zacząłem się na niego wydzierać.

- Byłeś zbyt rozbrykany, więc musiałem cię położyć spać byś się troszkę uspokoił. - Odpowiedział z tym pieprzonym uśmiechem na ryju.

Aha. Czyli gwałt.

Z trudem wstałem, ubrałem się w moje ciuchy, które były na krześle i wyciągnąłem mój telefon z kieszeni.

2 nieodebrane połączenia od Franka i 1 sms od niego:

Franek:
Cho pod altanę chuju, melanż jest o 21:30!

Spojrzałem na godzinę.

Jest 20:00.

No to spierdalando.

Gdy byłem już przy drzwiach to Sebastian złapał mnie za rękę.

Nosz kurwa.

- Gdzie idziesz? - Zapytał się mnie groźnie.

- Nie interesuj się. - Odpowiedziałem mu i otworzyłem drzwi.

Już miałem wychodzić, gdy nagle ten debil pociągnął mnie mocno za moją rękę i wpierdolił mnie z powrotem do środka.

Zamknął drzwi na klucz.

No kurwa kretyn!

- Nigdzie nie idziesz, nasi rodzice dzisiaj wracają. - Powiedział patrząc mi się dominująco w oczy.

Spierdalaj.

- Nie mieli wrócić za parę dni? - Odpowiedziałem mu wkurwiony.

- Mieli, ale wracają dzisiaj. Rano do mnie dzwonili. - Podszedł do mnie i pogłaskał mnie po głowie.

Natychmiast się od niego odsunąłem, niech skurwiel mnie puści.

- W dupie to mam, puszczaj mnie chuju. - Warknąłem do niego, a ten się roześmiał.

- Lepiej sobie uważaj chłopczyku, bo będzie kara. - Spojrzał mi się poddenerwowany prosto w oczy, a ja rzuciłem mi pogardliwe spojrzenie.

Stwierdziłem po chwili, że i tak nie wygram z tym leszczem i pognałem na górę do łazienki zrobić sobie mejkapik, bo czemu nie?

Wszedłem do łazienki i gdy spojrzałem w lustro to zamarłem.

Moja szyja była cała w malinach.

Ja

Pier

Do

Le.

- SEBASTIAN CHUJU! - Krzyknąłem i wybiegłem z łazienki na dół.

Jakie było moje zdziwienie gdy na schodach zobaczyłem w drzwiach wejściowych moją mamę z tatą Sebusia.

O kurwa...

Korzystając z faktu, że mnie nie zauważyli pędem wbiegłem do łazienki i zacząłem zakrywać malinki na mojej szyi korektorem i różnymi podkładami.

Usłyszałem kroki zbliżających się rodziców na schodach.

Jestem w dupie...

Be My Big Brother 💞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz