rozdział 1

1K 30 13
                                    

POV ???

Obudziłam się w lesie i nagle sobie przypomniałam. Cyklop, walka i krew. Szybko sprawdziłam czy rana ba brzuchu nadal jest i przeraziłam się, gdy zobaczyłam, że rana obficie krwawi. Powoli próbowałam wstać, oparłam się o drzewo podtrzymując rękę o brzuch by powstrzymać krwawienie. Usłyszałam w oddali łamanie gałęzi. Przypomniałam sobie, że mam w kieszeni rozkładany miecz (normalnie jak Percy). Szybko go wyjęłam, podparłam się o drzewo i czekałam po prostu czekałam. Odgłosy były coraz głośniejsze, i gdy były dość blisko wyskoczyłam z mieczem na tego kogoś. Zobaczyłam, że był to jakiś chłopak mniej więcej w moim wieku. Widać, że był zaskoczony, ale zrobił unik. O dziwo sam miał miecz i odpoarował przy moim następnym ataku. Był naprawdę dobry, ale odsłonił się więc to wykorzystałam i go uderzyłam z kolana. Odrzuciłam jego miecz, a swój przyłożyłam do jego gardła.
Dopiero teraz mogłam mu się lepiej przyjrzeć i muszę stwierdzić, że ma dość charakterystyczną cerę.
Był bardzo blady, miał oczy i włosy dosłownie czarne. A pod oczami dość widoczne wory. Jeśli chodzi o ubrania miał niby normalne, ale jednak trochę inne. I wtedy jego oczy padły właśnie padły na mnie.
Jego oczy wyraźnie się rozszerzyły,
~hahaha pewnie się nie spodziewał, że pokona go dziewczyna ~ pomyślałam. Postanowiłam się w końcu odezwać:
- no i co się tak lampisz ładnej dziewczyny nigdy nie widziałeś? -
Powiedziałam z wyraźną kpiną.
- co?! Nie! No dalej zejdź że mnie! -
Powiedział dość zmieszany. Próbował się wyrwać, ale mocniej przycisnęła miecz do jego szyji.
- serio myślisz, że tak po prostu cię puszczę? Nie jestem głupia! Wiem, że mnie zaraz zaatakujesz. - jego twarz mówiła jedno,,że co?!".
- no nie bądź taki zdziwiony! Co ty byś zrobił jakbyś usłyszał, że w twoją stronę ktoś idzie, a ty masz ranę na brzuchu?! - dopiero teraz spojrzał na mój brzuch. Powiedział coś czego później pożałuje:
- serio?! Nie to, że przegrałem z dziewczyną to jeszcze ranną?! - i dostał prawego sierpowego.
- Au! Za co to!?!? - spytał sie.
- tak to jest, gdy się mnie obraża! - wyplułam wręcz z jadem.
- no dobra dobra! Puscisz mnie już? - spytał już spokojniej.
- ale musisz obiecać, że nic mi nie zrobisz - powiedziałam spokojnie.

- ok obiecuje. - niechętnie, ale w końcu go puściłam. Lecz, gdy tylko go puściłam szybko pobiegłam i wzięłam jego miecz. Widząc jego minę chciał zrobić to samo.
- obiecałeś. A zresztą zostawię to bez komentarza. - spojrzałam na niego zrezygnowana.
- a tak w ogóle jak masz na imię? - spytał gdy już do niego podeszłam.
- nie wiesz, że gdy się pyta kogoś o imię trzeba najpierw samemu się przedstawić? - zapytałam.
- tak tak. Jestem Nico Di Angelo. - powiedział - a ty jak się nazywasz?
- jestem Andy Black - rzekłam.
- a tak w ogóle co ty tu robisz? - spytał.
- um...jakby to powiedzieć...to nieprawdopodobne, ale cyklop mnie zaatakował - zrobił zszokowaną minę, ale kontynuowałam - dostałam draśnięta w brzuch, ale ostatecznie wygrałam z tym czymś...wiem, że to nie brzmi wiarygodnie, ale to prawda - po każdym moim słowie jego mina wyrażała coraz większe zdziwienie.
- co? - jedynie to wyksztusił.
- wiedziałam, że mi nie uwierzysz, wiesz może ja już będę iść. - odwróciłam się z zamiarem poszukania drogi powrotnej, ale coś mnie złapało za nadgarstek.
Odwróciłam się i zobaczyłam jego twarz blisko mnie. Odskoczyłam trochę i się zarumieniłam.
- sory. To znaczy ja ci wierzę, naprawdę. Możesz ze mną gdzieś pójść coś sprawdzić? - spytał.
- no ok - powiedziałam niepewnie.
_______________________________________
Sorki, że tak długo nie pisałam, ale nagle dostałam weny zamierzam ją wykorzystać jak najlepiej potrafię.

Córka Nieznanej Bogini/ Nico Di AngeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz