30

1.5K 103 16
                                    

Na szczęście ciszę przerywa chrząkanie Logana.

- To jaki jest plan? - pyta zerkając na każdego z osobna, a dzięki temu przypomina mi się coś o co nie zapytałam Asha. Na zbiórce nie było czasu, ale teraz pora sobie dużo wyjaśnić, nie wszystko.
Na to znajdziemy czas, gdy to wszystko minie, a nas już tu nie będzie.

- Ash- mówię prostując się, odwracając twarzą w twarz w jego stronę. Widzę po nim, że raczej nie wie do czego zmierzam- Chuck podawał ci serum, gdy się tu pojawiłeś? - w jednym momencie poprzednia niezręczna cisza wypełnia drugą.

- Tak- odpowiada krótko- wam raczej też ją podawał skoro tu jesteście.

- Tylko nam udało się skłamać- przerywa mu Peter- Boże- mówi w końcu, uświadamiając sobie to co mi przyszło do głowy przed chwilą- gadaj co im powiedziałeś!-  to zdanie wypowiada z gniewem i czuję też że ma to związek również z tym co działo się przed chwilą.

- Kiedy mnie złapali od razu zabrali mnie do Chucka- wzdycha opierając ręce na kolanach- od samego początku nie miałam co do niego żadnej sympatii, jednak napiłem się wody z własnej woli. Sądzę, że gdybym tego nie zrobił podeszli mnie od innej strony. Później pewnie jak i was zresztą zabrał mnie do innego pomieszczenia.

- Był z wami też Sean?- przerywam mu na moment, bo coś mi tu śmierdzi.

- Właśnie, że nie. Byliśmy sami. Naprawdę mnie też to zdziwiło- próbuje mówić dalej, jednak tym razem przeszkadza mu białowłosy.

- Do cholery. Mów w końcu, o co pytał?- podnosi głos po raz kolejny.

- Pierwszą rzeczą o jaką zapytał to było jak się tu znalazłem. Oczywiście powiedziałam mu prawdę, w momencie gdy chciałem skłamać nic to nie dało. Wtedy domyśliłem się, że coś jest nie tak i staram się odpowiadać krótko. Na pierwsze pytanie również udało mi się odpowiedzieć zwięźle. Zaczęłem od tego, że tylko dzięki szczęściu udało nam się opuścić akademię, nie chciałem nic wspominać o tobie Peter. Później tułaliśmy się przez resztę drogi po lesie. W kolejnym pytaniu pytał ile nas było, więc wiedzą, że było nas pięcioro, nie mają pojęcia o Rebece, bo i ja o niej wtedy nie wiedziałem.

- Cholera- przerywa mu po raz trzeci Peter- wiedzą, że udało nam się w jakiś sposób skłamać Lynn, trzeba spadać.

- Spokojnie- odzywa się po raz pierwszy Logan- wypytam Seana czy ojciec coś podejrzewa. Mi ufają- uśmiecha się blado.

- Jest coś jeszcze- ciągnę - pytał się o twoje moce? - zerkam na nich wszystkich po kolei.

-Właśnie to mnie zdziwiło, że wcale nie. Nawet nie zająknął się na ten temat, to raczej dobrze, co?- pyta, zerkając na nas z ulgą, jednak kiedy widzi nasz jednoznaczny wyraz twarzy zaczyna rozumieć- oni wiedzą, tak?- pyta, choć doskonale zna już odpowiedź- cholera, nie wierzę, że się nie domyśliłem- przeczesuje sobie dłonią włosy  z zakłopotania.

- Skoro już naprawdę wpadliśmy w gówno po pachy, to pytali się może ciebie o coś takiego jak księga żywiołów?- pyta białowłosy krzyżując ręce.

-Tak, ale nie wiem nic na ten temat lub też nie wiedziałem, puki nie opowiedział mi o niej Logan- mówi to zerkając na różowowłosowego. W tym momencie drapię się w kostkę, tym samym podwijam skarpetę i cała moja pieczęć czy też znamię okazuje się w całej przynależności do księgi, jednak zanim przypominam sobie o tym Logan już na nie patrzy.

- To niemożliwe- mówi i jako pierwsza osoba z tego pokoju porusza się, żeby przede mną ukucnąć- masz księgę- stwierdza- nie wierzę. Powiedz mi tylko, że nie przy sobie- patrzy teraz na mnie poważnie i ostrożnie zerkając ciągle na znamię.

Ucieczka Żywiołów [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz