- Skąd wiesz jak się nazywam?- pyta z ciekawości, ale też z nutką strachu- i tak właściwie to kim jesteś?- patrzę przez chwilę na nią w milczeniu, aż w końcu postanawiam odezwać się także do chłopaka.
- Milo cię widzieć Tomas- mówię na co chłopak całkowicie sztywnieje.
*Lynn*
Czekam na białowłosego już dobre półtorej godziny. Nie mogę iść spać nie uzgadniając dokładnego planu z chłopakiem. Staram się zająć czymkolwiek, żeby zabić nudę. Sięgam po łyka kawy, którą zabrałam ze stolika w stołówce, który już stał przy samym wejściu. Nagle w pobliżu słyszę jakieś zbliżające się kroki, odwracam się gwałtownie przywracając przy tym gorący napój, który ląduje na moich spodniach.
- Cholera- krzyczę biorąc jakąś ścieżkę i staram się wytrzeć plamę ze spodni.
- Co się stało? - pyta białowłosy patrząc to na mnie to na rozlaną kawę.
- Nieważne- odburkuje- lepiej mi tam powiec jak ci poszło - zerkam na niego po czym z powrotem skupiam się na spodniach.
- Bądź ze mnie dumna- uśmiecha się, choć zauważam w nim też lekkie poczucie winy, mogę się nawet domyślić czym jest spowodowane, ale nie zamierzam się go o to pytać wprost- zebranie będzie w porze śniadania, a nie uwierzysz kogo złapali- zauważam teraz u niego lekkie zmiany nastroju. Z jednej strony widzę ulgę, a z drugiej i tak widnieje coś w stylu smutku- Mają Rebecke i Tomasa.
- Żartujesz? - pytam choć wiem, że może mieć rację- myślałam, że zginęli w akademi. Nie widziałam, żeby wychodzili, a w sumie my wychodziliśmy kompletnie z innej strony. Zaraz, zaraz..- mówię patrząc z niedowierzaniem na chłopaka. Właśnie w tym momencie uświadamiam sobie, że tak naprawdę chyba nie zapoznałam za sobą niebieskowłosych z Pererem - a tak właściwie, skąd ich znasz? Nigdy was raczej ze sobą nie zapoznawałam- patrzę na niego podejrzanie.
- Właśnie tego pytania się obawialem- szepcze po czym dodaje głośnej- niekiedy można powiedzieć, że cię śledziłem. Na początku przed tym świństwem, które Ci wyrządziłem, no i później - ostatnie słowo dodaje ciszej po czym wzdycha- na początku widziałem jak sprzeczasz się z Rebecką i wtedy już się domysliłem, że raczej nie jesteście przyjaciółkami. A później jak nie chciałaś mnie znać to z ciekawości zaglądałem do ciebie co porabiasz. Wiem, że to nie było feir i pewnie teraz zaczynasz mieć do mnie dystans- wzdycha po raz kolejny- ale to właśnie wtedy zobaczyłem Tomasa i co nieco dowiedziałem się na jego temat. Stąd ich też znam i przyznam, że na początku się bali, później myśleli, że to jakaś pułapka, ale że czasem jak im tłumaczyłem wszystko rozumieli.
- Okey- odpowiadam po bardzo długiej ciszy, wciąż nie mogę dopuścić do siebie, że chłopak mnie obserwował, ale o ile nie widział jak spotykam się z kobietą o tyle jest dobrze. Tak naprawdę mogę się domyślić, że nie widział jak spotykam się z nią, bo inaczej w ogóle by się nie pojawiła- w porządku- przytakuje z zamyśleniem.
- W porządku? -odpowiada zaskoczony- po tym wszystkim co ci powiedziałem ty odpowiadasz zwykłe "w porządku"- udaje w powietrzu cudzysłów - ja myślałem, że dasz mi z liścia, a w najgorszym wypadku nie będziesz chciała mnie znać- z zamyśleniem przytakuję mu na każde słowo, a kiedy kończy patrzę prosto na niego.
- Jeśli chcesz mogę dać ci z liścia, ale raczej nic tym nie wskuram- wzruszam ramionami- poza tym co się stało to się nie odstanie, nie wiem czy kiedyś bym ci wybaczyła, ale w miejscu w jakim się znajdujemy nie mam wyjścia, nie sądzisz? -pytam retorycznie- poza tym mamy zadanie do wykonania, a skłóceni czy obrażeni dużo byśmy nie zdziałali. W takim wypadku w tym momencie i w żadnym innym możesz mi powiedzieć coś o czym jeszcze powinnam wiedzieć- patrzę na niego cierpliwie, a kiedy widzę, że nie ma nic do dodania odzywam się po raz kolejny- no to jaki mamy plan na jutro?- pytam o to choć tak naprawdę chciałabym zapytać w jaki sposób dowiedział się tego od blondynki, ale z drugiej strony chyba wole jednak nie wiedzieć.
***
Obudziliśmy się przed śniadaniem. I mieliśmy praktycznie wszystko ustalone co mamy robić i jak dostać się do chaty. Jednak jedna kwestia wciąż zostawała nie jasna. Jak mam udawać chorą? Nawet gorączki nie mam, a co dopiero jakichkolwiek objawów choroby. Jutro już będziemy musieli wziąć ten cholerny trunek. Kładę się na swoje łóżko i staram się chociaż udawać, że boli mnie brzuch, jednak jak dla mnie wygląda to słabo. Kiedy do śniadania zostaje pięć minut chłopak nagle się odzywa.- Uwierzysz, że za dwa dni minie miesiąc odkąd uciekliśmy z akademii?- pyta.
- Szybko minęło- przytakuje.
Po mojej odpowiedzi wchodzi do naszego namiotu Alishia, która informuje nas, że zaraz zacznie się śniadanie.
- Wiesz co?- pyta retorycznie Peter- Lynn strasznie boli brzuch. Może zjadła wczoraj coś nie właściwego. Może niech zostanie na śniadanie w namiocie.
- Spoko- puszcza do chłopaka oczko- wrócimy po zebraniu- mówi w moją stronę już nieco mniej wesoło po czym bierze chłopaka za rękę na co ten się cały spina, ale nim zdążą coś powiedzieć juz ich nie ma w namiocie.
Po chwili, którą spędzam w samotności wychylam się lekko zza wejścia od namiotu i kiedy upewniam się, że jest pusto zbieram się w sobie i wychodzę na zewnątrz. Jeszcze nieco się rozglądając zmierzam w kierunku chaty. Pomimo tego, że byliśmy tam tylko raz sądzę, że dobrze zapamiętałam drogę. To napewno było pod koniec tej ścieżki. Staram się iść w miarę spokojnie, ale też uważnie, w razie czego gdyby ktoś mnie zauważył. Z daleka widzę już chatę. Nie jestem jeszcze do końca pewna jaki mam kod wpisać, ale pomyślę o tym już w środku. Teraz muszę się tylko tam dostać.
- Kim jesteś?- pyta nagle facet za mną, który właśnie wyszedł z namiotu- Lynn?- odwracam się zaskoczona i zauważam osobę od której to wszystko tak naprawdę się zaczęło.
- Niall?- wytrzeszczam oczy- to ty?
●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●
Mam nadzieje, że się podoba i zauważyłam ostatnio dużo nowych osób zaglądający do pierwszej jak i drugiej części. Hej i czołem. Mam nadzieje, że rozdziały was nie rozczarowywują, staram się :)) jak i również dziękuję za ponad 4,5k wyświetleń. No i oczywiście za wyświetlenia w pierwszej części. Dobranoc wam... widzimy się za tydzień :))
CZYTASZ
Ucieczka Żywiołów [ZAKOŃCZONA]
FantasíaDruga część książki Akademia Żywiołów. Cały plan został ułożony. Biec do urzędu, wydostać rodzeństwo i uciekać jak najdalej od tego miejsca. Byliśmy gotowi przejść trzysta kilometrów i pozbyć się wszystkich ludzi którzy staną nam na drodze. Na począ...