- Dostatecznie długo Kotku, aby wiedzieć czego chcesz. - Odpowiedział dobitnie, wjeżdżając dłonią pod materiał ręcznika. Przejechał palcami po moim nagim udzie, aby dotrzeć do mojej cipki.
Dziwne mrowienie przeszło przez moje ciało . Umysł coraz bardziej się wyłączał. Fakt, że widział mnie zupełnie nagą pod prysznicem, wcale mi nie pomagał. Do tego dotykałam się...
Diego zbliżył się dotykając mojego policzka. Chciałam się cofnąć jak najdalej, jednak robiąc krok w tył poczułam na plecach zimne szkło prysznica.
- Nie martw się moja mała, za trzy dni weźmiemy ślub, a po nim zerżnę Cię tak, że będziesz błagać, abym przestał.
- Ślub?! Nigdy za Ciebie nie wyjdę! Chyba postradałeś rozum! Co jest z Tobą nie tak?! - Podniosłam głos totalnie zszokowana. Po co mu ślub? Tacy jak on mogą mieć kobiety na pęczki. Założę się, że nie jeden klub ze striptizem i paniękami do wynajęcia należą do niego. Przeklęłam ponownie rodziców w myślach. Jak mogli mnie skazać na kogoś takiego. Moje dalsze rozmyślania przerwała zaciskając się ręka na moim gardle. Diego wkurzony dociskał mnie do ściany. W jego oczach widziałam furię. Nieoczekiwanie moja głowa odskoczyła w bok pod wpływem uderzenia. Jękłam z bólu czując posmak krwi w ustach. Nie odzywałabym się, wiedząc, że tak wybuchnie. Łzy ciekły po moich policzkach. Byłam przerażona.
- Grzeczniej! Jeszcze go Ciebie nie dotarło, że to ja decyduję o Twoim życiu? To ja zdecyduję, co będziesz, a czego nie będziesz robić. Jeśli powiem, że masz kichnąć Ty to robisz.
- A co jeśli tego nie zrobię? -Wychlipałam, próbując jeszcze walczyć.
- Jeśli nie chcesz mieć kogoś na sumieniu, będziesz się zachowywać, jak na przykładną żonę przystało. Nie muszę Ci chyba wyjaśniać, że każdy Twój błąd będzie gwoździem do trumny dla Twoich bliskich. A byłoby szkoda wysyłać Tamarze wiązankę na święta.
- Jesteś potworem.- Wydusiłam, gdy pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. - Diego usatysfakcjonowany tym jak zadziałały na mnie jego groźby zlizał językiem strużkę z mojego policzka.
- Lukas powiedział mi o Twojej prośbie. Nie wiem czy jesteś naiwna, czy tak głupia, ale dla własnego dobra pojmij swoim małym móżdżkiem, że jeśli uciekniesz znajdę Cię wszędzie. A osobnika, który Ci w tym pomoże zabiję na Twoich oczach, żeby wrył Ci się w pamięć do końca życia.
Wiedział kto jest dla mnie ważny, znał każdy mój czuły punkt, aby uzyskać to czego chce. Mógł uderzyć, w każdy z nich. A ja nie mam jak się bronić. Diego ma pieniądze i władzę. Może wszystko. Każda informacja ma swoją cenę, a ona nie stanowi dla niego żadnego problemu. Widziałam w jego wzroku zadowolenie. Wiedział, że mu ulegnę, bo nie mam innego wyjścia. Czułam, że jestem bezsilna.
- Nasze małżeństwo może być dobre. Wystarczy tylko, że mi ulegniesz. A teraz moja droga założysz to. - Rzekł wyciągając małe pudełeczko z kieszeni. Gula stanęła w moim gardle. Doskonale wiedziałam co chce mi wręczyć.
Otworzył pudełko. W środku znajdował się złoty pierścionek z bordowym diamentem. Wyciągnął go i nałożył na mój serdeczny palec. Z nerwów przełknełam głośno ślinę. Czułam, że razem z tym pierścionkiem zakłada mi na szyję niewidzialną obrożę. Nie tak wyobrażałam sobie swoje życie. W najgorszych koszarach nie przypuszczałam, że może mnie spotkać coś takiego.
- Nigdy go nie ściągaj. - Dodał ujmując w palce mój podbródek. Wykorzystał moją dezorientację i wpił się w lekko rozchylone usta. Od razu chciałam się odsunąć, ale momentalnie chwycił mnie za włosy dociskając do siebie.
Jego język zaczął natarczywie drażnić mój. Moje zdradzieckie ciało, niezależnie ode mnie zareagowało, a język poddał się pieszczocie. Szybko rozsunął materiał ręcznika, który miałam na sobie, łapiąc za moją pierś. Przerwał pocałunek, aby łapczywie zassać moją twardą brodawkę. Głośny jęk wydobył się z moich ust. I właśnie w tym momencie Diego przerwał swoje poczynania, odkrywając się nieznacznie. Spojrzał na mnie kpiąco, lustrując odkryte piersi i zaróżowione policzki.
Jestem kretynką. Byłam wściekła na siebie, za to jak łatwo mną manipulował. Moje ciało było mu całkowicie podporządkowane. Zażenowania poprawiłam ręcznik.
Diego nie ruszył się, ani nie odezwał cały czas taksujac wzrokiem.Przyjrzałam się jego tatuażom zdobiącym szyję. Na kołniezyku od koszuli dostrzegłam czerwony ślad po szmince. Świetnie, najpierw zabawił się z tamtą kobietą, a teraz przyszedł na deserek. Czułam się jak śmieć.
- Dlaczego ja? Czemu chcesz zniszczyć mi życie? - Zapytałam. - Wiesz, że Cię nie chcę. Myślę, że dziewczyna, z którą przed chwilą się pieprzyłeś w swoim gabinecie skakałaby z radości na Twoje oświadczyny. - Diego zaśmiał się krótko słysząc moje słowa.
- Ją już mam kotku, teraz chcę mieć Ciebie. - Odparł zakładając koszyk włosów za moje ucho. - Powinienem był zabrać Cię z domu w dniu Twoich urodzin. Teraz, miałbym już wyszkoloną sukę. - Dopwiedział z ironicznym uśmieszkiem na ustach.
Automatycznie wyciągłam dłoń, aby strzelić mu w twarz. Jednak, nie było mi to dane, gdyż Diego przewidział mój ruch i unieruchomił moje oba nadgarstki nad głową.
- Prosisz się o karę, ale chyba na dziś Ci już wystarczy, a ja muszę jeszcze coś załatwić. Idź spać bo jutro czeka nas oficjalne spotkanie z rodziną. Przedstawię Cię wszystkim. Masz mnie nie zawieść. - Powiedziawszy to wyszedł muskając lekko ustami mój skroń.
Dzisiaj trochę krócej, ale postaram się dodać szybciej kolejny dłuższy rozdział. Dajcie znać czy wam się podoba 😉.
CZYTASZ
Na jego łasce
RomanceOpowieść dla osób lubiących dominację. Dla osób, które nie lubią ckliwych historii o pięknej miłości i czekających na koniec zakończony "happy end". Rosa żyje beztrosko wraz z rodzicami do dnia, w którym głowa sycylijskiej mafii upomina się o swoj...