l'air chaud

129 20 2
                                    

Starali się być cicho, jednak nadmiar emocji spowodował, że Jungkook przywarł Taehyunga do ściany ciągle go całując. Dłonie młodszego wylądowały w czarnych włosach Kima, syknął kiedy za nie pociągnął. Usta Jeona znajdowały się na linii szczęki Taehyunga po czym chłopak zaczął całować go po szyi, z jego ust wyrwał się cichy jęk. Bił od nich niesamowity gorąc, który zamiast przeszkadzać, nakręcał ich jeszcze bardziej. Dłonie młodszego wylądowały na koszuli Kima szukając małych guzików. Pragnął dotknąć jego rozpalonego ciała. Oderwał się od niego na chwilę tylko po to, aby popatrzyć w jego oczy, sam nie wiedział czemu, ale po prostu poczuł taką potrzebę. Chyba na tym polega zakochanie.
- Czemu przestałeś? - zapytał starszy z lekką zadyszką. Nie było to niczym dziwnym, skoro od dobrych pięciu minut ich usta były wręcz nierozłączne.

Jungkook popatrzył tylko na niego zadziornie podnosząc jedną brew do góry, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Co? -  rzucił Taehyung, po czym zarzucił ręce na ramiona Jeongguka i przyciągnął go do siebie, silne ręce młodszego wylądowały na jego biodrach trzymając się ich mocno.
Jednak zupełnie niespodziewanie Taehyung wykonał krok w tył, odsuwając się tym samym od Jeona.
- Wystarczy, Jungkook. - może nie było tego po nim widać, ale kotłowało się w nim mnóstwo emocji, od radości po strach. To ostatnie definitywnie przeważało w tej sytuacji.
Jakakolwiek głębsza relacja z kimkolwiek z zespołu skutkowała natychmiastowym zerwaniem kontraktu. Dokładnie te słowa były tam zapisane.

Jego obawy nie były bezpodstawne, kochał to, co robił i za żadne skarby świata nie chciał tego tracić. Nawet w imię miłości.
- Ale...
- To zbyt niebezpieczne, nie rozumiesz? Zakończmy to póki dojdzie do czegoś więcej. - lodowaty ton głosu Taehyunga przeszył jego serce. Przecież wszystko było na dobrej drodze.
- Tae...
- Jungkook, to wszystko i tak zaszło zbyt daleko, musimy to zakończyć, zanim, nie daj Boże, w grę wejdą... Emocje.
W tym momencie w głowie Jungkooka pojawiło się to jedno, znaczące zdanie - "Za późno".
- Przyniosę ci wody, rano masz być zdolny do życia. Po raz setny pragnę ci przypomnieć, że jutro gramy koncert, a ty najebałeś się w cztery dupy.
Jego słowa raniły go coraz bardziej, aktualnie nie chciał go nawet widzieć mimo, że tęsknił za nim w każdej sekundzie, kiedy nie było go obok niego.
- Pójdę na noc do Hoseoka. - czuł, jakby mówił sam do siebie, Jungkook stał nawet na niego nie patrząc.

Taehyung zmierzył go wzrokiem i wyszedł z pokoju niemalże trzaskając drzwiami. Dlaczego aż tak go zdenerwowało? Złość prawdopodobnie była mechanizmem obronnym, ale na co?
Wcześniejsza ekscytacja i podniecenie spowodowane otrzymywanymi przez jego ukochanego namiętnymi pocałunkami kompletnie go opuściły. Nie czuł nic prócz pustki. Czemu on zawsze musiał go zostawiać? Może nie był wystarczająco dobry? A może rzeczywiście nic dla niego nie znaczy w ten sposób?
Postanowił więc sprawdzić, czy da radę go w sobie rozkochać. Zaczynając od jutrejszego koncertu.

le soir à Paris • jjk × kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz