quel est le problème avec lui

137 22 3
                                    

Radosne krzyki dobiegały z ogromnej hali jaką było Stadium de France. Tysiące fanów śpiewało piosenki puszczane przez paryski staff, podczas gdy BTS przygotowywali się do wyjścia na scenę. Siedem ściśniętych w pięści dłoni ustawiło się jedna na drugiej.
- Dajmy z siebie wszystko. - powiedział Namjoon, patrząc kolejno zatroskanym wzrokiem na każdego z członków zespołu.
Słowa lidera zawsze miały ogromne znaczenie. Dodawały im wszystkim pewności siebie, niezależnie od tego jak się czuli fizycznie i psychicznie. Wiedzieli, że gdy wejdą na scenę zobaczą tysiące uśmiechów osób, których nawet nie znali. Wiedzieli, że dla każdego z ich fanów są w pewnym sensie ostoją. I to było piękne w byciu idolem. Może niekoniecznie znali ich na wylot, nie mieli pojęcia jacy są naprawdę, ponieważ dostawali wersję, którą chcieli zobaczyć, jednak nikomu to nigdy nie przeszkadzało. Taką mieli pracę, musieli zachowywać się odpowiednio.

Zawsze, gdy wychodzili na scenę, ich radość była szczera. Kochali nieznajomych, a nieznajomi kochali ich. Kochali wygłupiać się na scenie, płakać ze szczęścia, jak i smutku. Kochali bycie idolami. Oczywiście, że była cała masa minusów, jednak podczas koncertów były one kompletnie nieistotne. Za każdym razem cieszyli się z tego, że zaszli tak daleko oraz, że mogą robić to, co naprawdę kochają - tworzyć muzykę. Każda stworzona przez nich piosenka miała dla nich ogromne znaczenie, a to, że mogli przedstawiać je przed tyloma ludźmi było czymś magicznym.
Podczas Love Myself wszyscy świetnie się bawili. Właśnie dzięki takim momentom mogli naprawdę pokazać to, kim są. Jungkook chwycił więc delikatnie rękę Taehyunga i podniósł ją do góry w drugiej ręce trzymając mikrofon. Rozległ się melodyjny, niski głos Kima, który śpiewał właśnie swoją partię.

- The me of yesterday, the me of today, the me of tommorow. - oczy Jungkooka rozbłysnęły i skierowały się ku śpiewającemu chłopakowi.
- I'm learning how to love myself. - zaśpiewał młodszy nie spuszczając z niego wzroku.
Ścisnął mocniej jego rękę dając mu znak, żeby ten również na niego spojrzał. Podziałało.
- With no exceptions, it's all me.

Jeon szeroko się do niego uśmiechnął po czym lekko przygryzł wargę i spojrzał na jego usta z utęsknieniem. Ruszył w stronę Hoseoka, który słuchał rapu Namjoona czekając na swoją kolej. Odwrócił głowę w kierunku ciągle wpatrującego się w niego niebieskowłosego. Gdy ten zorientował się, że zachowuje się nie tak jak powinien, otrząsnął się i podszedł do Yoongiego obejmując go ramieniem. On i Jungkook musieli być szczególnie ostrożni, musieli pilnować każdego, nawet najmniejszego gestu, a to wszystko przez fanki, które stale usiłowały udowodnić to, że są parą. Nie byli nawet razem, a byli najbardziej rozchwytywanymi "kochankami" w całym k-popie.

Z racji, iż była to piosenka zamykająca koncert, BTS pożegnali się z fanami, powtarzając przy tym miliony razy jak mocno ich kochają i dziękują za to, że są. Zeszli ze sceny i opadli bez sił na kanapę w garderobie. Jimin położył się na podłodze patrząc z uśmiechem w sufit, zapewne przypominając sobie jak świetnie się bawili. Jungkook usiadł obok Taehyunga i uderzył go swoją lewą ręką w udo.
- Ach, było tak cudownie. - powiedział Hoseok - Jestem kurewsko zmęczony, ale było warto.
W odpowiedzi usłyszał tylko kilka zmęczonych pomrukiwań.
Taehyung czuł się jakby był w kompletnie innym świecie. Nie słuchał tego, co mówił przyjaciel, gdyż bardziej był skupiony na dłoni Jungkooka przesuwającej się coraz wyżej po jego skórzanych spodniach. Zaczął kreśląc na ich ósemki, które zdecydowanie nie były tylko "przyjacielskim dotykiem". Rozum podpowiadał mu, aby chwycił jego rękę i powiedział, żeby ten przestał, jednak nie potrafił, nie chciał. W podbrzuszu poczuł falę przyjemności, która definitywnie nie była dobrym znakiem. Kurwa, co się z nim działo?

le soir à Paris • jjk × kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz