12- Porno Show (part 1)

517 41 22
                                    


Joe wraz z Jackiem nalegali na nazwanie grup, na które się podzieliliśmy.

O ile tak można nazwać zmuszenie do tej dziecinnej gry.

Również nie zdawali sobie sprawy, że już na początku naszej znajomości nadałam im nazwę "grupa szaro-komórkowców",
teraz ona składa się na dwie podgrupy. Pomidory i śliwki.

Dość oryginalnie, nie powiem.

— Carless, ruszaj się!— wrzasnął Jack, zza okna czerwonego samochodu.

O ironio.

Za ramię złapała mnie Caroline.

— Postaraj się ich polubić i nie rób zbyt dużo konfliktów— powiedziała ostrożnie, na co przewróciłam oczami.

Zważając na swoje podniesione ego,
nie powinnam brać jej słów do serca. Ale jednak to właśnie Caroline, dba o najmniejszy szczegół tego wyjazdu, widać, że ranię ją swoim "szczeniackim" zachowaniem.
Drugą sprawą jest również to, że nie mam bladego pojęcia, gdzie jedziemy i nie chcę skończyć w pewnym rowie lasu.

— Mówisz do profesionalisty— wyprostowałam się.

Dziewczyna się zaśmiała, klepiąc mnie po plecach.

— Prawie uwierzyłam— dopowiedziała i weszła do żóltego samochodu.

Zmierzając w drugą stronę, wzięłam kilka głębokich wdechów i otworzyłam drzwi do pojazdu.

Od razu, o uszy obił się dźwięk, zapalanego silnika.

Rozejrzałam się po wnętrzu.

Paula ubrana w groszkową sukienkę, delikatnie usadowiona przy prawym oknie na tylnym siedzeniu, ukradkiem spoglądała na Trevora.                                                                                                        A ja zastanawiałam się, kiedy jej powiedzieć, że nadal jest tam mój rozlany ketchup.

Jack ze zbędnymi przeciwsłonecznymi okularami, majstrował coś przy radiu, szturchając lekko Trevora w ramię. Sam chłopak, skupiony wyruszył powolnie, uważając na wszelakie drzewa i dziury.

Pomidory Dream team, nie ma co.

Po pojeździe uniosła się muzyka, mieszająca się z klaśnięciem Jacka.

— To co? Do roboty!— krzyknął entuzjastycznie sięgając po czerwoną kopertę, oznaczoną numerem jeden.

  Klub ten jest jednym z najlepszych. Bierzcie po jednej kolejce z zamówieniem na  "Wakacyjny specjał" i wykonajcie swój pierwszy taniec na rurze z nieznaną osobą towarzyszącą. Pamiętajcie o nagrywaniu.

Przeczytał.

— Czyli to właśnie tak bawi się Dorosła Elita?— zapytałam, na co odpowiedział mi śmiech chłopaków i przewrócenie oczami Pauli.

Wyjeżdżając z lasu i szukając w wioskach obok, sławnego klubu,
po pojeździe było jedynie słychać nasze oddechy,
czy pomruki Jacka w stronę Trevora.

Po godzinie dojechaliśmy do "upragnionego" miejsca.

Zmierzając po chodniku, głośno przełknęłam ślinę.
W takich chwilach moja pewność Siebie, nieco spadała.
Zawsze staram się hardo unosić głowę, ale jednak taniec na rurze przed wszystkimi, w mojej wizji nie ma się dobrze.
Zwracając uwagę, na moje wszystkie wpadki.

Mniemany klub wyróżniał się od pozostałych budynków.
Jako jedyny był masywny z brudnym czerwonym dywanem na przodzie na którym było multum ludzi, stojących w kolejce.
Prócz tego z dwóch okien wydobywały się kolorowe błyski, a podłoga trzęsła się przez hałaśliwą muzykę.

— Carless w swoim żywiole— Trevor posłał zawadiacki uśmiech, opierając się o moje ramię, które zrzuciłam.

— Nie licz na zbyt dużo— odgryzłam się.

Chłopak prychnął.

— Widziałem wystarczająco— mrugnął i wszedł do budynku.

Przewróciłam oczami, ruszając za Nim.

Po przejściu przez próg, dym od papierosów unosił się wysoko, psując widoczność.
Huk, głośnej ku mojemu zaskoczeniu latynoskiej muzyki, przebijał bębenki, a zapach spoconych łaknących dotyku ciał, mieszał się z mieszaniną alkoholową.

Przeciskając się przez tłum dotarliśmy do baru.

— Cztery kolejki Wakacyjnego Specjału— powiedział głośno Jack.

Kobieta zza baru, uważnie Nam się przyglądała, po czym kiwnęła głową.
Po chwili wróciła z niebieskim płynem w kieliszkach.

Pewnie sięgnęłam po napój, który po chwili piekielnie palił mnie w gardło, prawie mnie dusząc.
Słychać było też ostry kaszel Pauli.

— Co to za cholerstwo?— jęknął Jack, na co brunetka zza ladą, głośno się zaśmiała.

— Przez to odpłyniecie tak bardzo, że nie będziecie pamiętać swojego imienia. O i, za pamięci — dodała
— Nie możecie jechać autem, ale z tego co bardzo dobrze pamiętam, nie będzie Wam już potrzebny— zaśmiała się i ruszyła na tyły klubu.

Reszta przebiegała jak przez mgłę.

Rozebrani do bielizny tańczyliśmy na jednej rurze, wzajemnie się dotykając, robiąc porno show godne oscara, przed starszą publicznością.

A to był dopiero początek.

Love From 90'sWhere stories live. Discover now