7

206 20 0
                                    

- Idź już, bo zaraz muszę wyjeżdżać. - zrzuciłam z siebie ręcznik, bo przed chwilą brałam prysznic i zaczęłam ubierać bieliznę.
Specjalnie zrobiłam to w sypialni, gdzie w moim łóżku wciąż leżał Francuz. Jak go trochę poddenerwuje to przecież nic się nie stanie.

- Teraz już nie chcę. - usiadł do pozycji siedzącej przez co mogłam zobaczyć jego umięśnioną klatkę piersiową. Tak bardzo ją uwielbiałam.

- Julien. - podeszłam do niego i spojrzałam w oczy. Był to błąd, ponieważ znowu na chwilę zapomniałam o bożym świecie. Tak bardzo mnie hipnotyzowały. Zbliżyłam się do niego i szepnęłam mu na ucho. - Wyjdź już.

Nie zawsze byłam dla niego wredna. W łóżku skupiałam się na czymś innym niż na tym, żeby mu dogryźć. Starałam się wtedy być idealna i według niego faktycznie taka byłam. Wszystko jednak pękało później jak bańka mydlana.

- Zawsze wyrzucasz mnie po wspólnej nocy. Nawet nie dajesz zrobić sobie śniadania. - prychnęłam na jego słowa i odsunęłam się od niego. Nie mam zamiaru się angażować. Zdania nie zmienię. - O co chodzi?

- O to. - wskazałam najpierw na siebie, a później na chłopaka. - Tylko seks, pamiętasz? Nie piszę się na wspólne śniadania czy oglądanie telewizji, a tym bardziej na zwierzenia. - znowu mnie zirytował. Znowu musiałam mu o tym przypomnieć.

- Pamiętam. Nie da się zapomnieć. - dlaczego on mi to robi? Staram się zachować dystans. Cholera, udaje mi się, ale po chwili na jego twarzy pojawia się uśmiech, za który mogłabym zrobić wiele.

- Znowu to robisz. - przymknęłam delikatnie oczy.

- Co? - udawał, że nie wie, ale on doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak w niektórych momentach na mnie działa. Wiem, że robił to specjalnie.

- Ostatni raz powtarzam, żebyś wyszedł, bo się spóźnię.

- Nie będziemy się widzieć przez ponad tydzień. Chcę cię zapamiętać jak najlepiej. - wstał z łóżka i podszedł do mnie. Co z tego, że był nagi. Jemu to nie przeszkadzało, a mi tym bardziej.

- Myślę, że już wystarczająco mnie zapamiętałeś. Dzisiaj. W nocy. - oboje przypomnieliśmy sobie poprzednią noc. Najgorsze jednak było to, że oboje chcieliśmy więcej.

- Pozwól mi więc jeszcze raz, ma chérie.

Kim ja byłam, żeby się nie zgodzić?

-----

- Mamo błagam cię... Daj mi już spokój. - od dwóch godzin byłam już w domu moich rodziców. Kilka lat temu przeprowadzili się do Katowic, a ja zostałam w naszym rodzinnym mieście. Było mi to na rękę, bo nie musiałam słuchać ich zrzędzenia na codzień.

- Nie, dopóki nie powiesz mi dlaczego spóźniłaś się tutaj aż dwie godziny. - wymówka o korkach w ogóle nie podziałała, ale co miałam jej powiedzieć? Że w tym czasie uprawiałam seks z Julienem? No chyba nie. - Ania.

- Mówiłam ci. Jeśli mi nie wierzysz to już nie moja wina.

- Pamiętasz, że za dwa tygodnie twoja siostra wychodzi za mąż, prawda? - pewnie, że zapomniałam. To nie jest dla mnie ważne, tak samo jak ta wywłoka, wiec nie muszę tego pamiętać. Matka zmusiła mnie do przyjścia na ten ślub, chociaż wie, że to dla mnie cholernie trudne. Ale Asia od zawsze była jej ukochamą córeczką.

- Ta.

- Kogo ze sobą zabierzesz? - i właśnie w tamtym momencie sobie przypomniałam, że wcześniej mówiłam, że przyjdę z osobą towarzyszącą.
Nie wierzę w to co zaraz zrobię, ale cholera, nie mam innego wyjścia.

Ja:
Co robisz w Sylwestra? Mam do ciebie interes. To ważne.

- Zobaczysz później. - jej oczy zabłysnęły i zostało mi się tylko domyślać co jej chodzi teraz po głowie.
Kto w ogóle bierze ślub ostatniego dnia roku? Kiedy jest zimno i śnieg. Masakra. Ale nigdy jej nie rozumiałam i to raczej nie ulegnie zmianie. Od zawsze była głupia i pusta.

arogancki kretyn:
Możemy go spędzić razem, ma chérie.

Ja:
Ubierz garnitur i trzydziestego pierwszego bądź u mnie.

- Własnej matce nie powiesz? - nie mogę jej powiedzieć, że to Julien Lyneel, bo moja mama jest ogromną fanką naszej ligii i doskonale wie kto to jest. Ona wtedy oszaleje, albo mi po prostu nie uwierzy.

arogancki kretyn:
Stanowcza jak zawsze. Ale głównie w łóżku.

Po odczytaniu tego smsa na moją twarz wkradł się uśmiech, czego nie omieszkała nie zauważyć moja rodzicielka.

- Na pewno kogoś masz, tylko dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?

- Może dlatego, że od razu zadzwonisz z tym do Aśki? Może znowu mi kogoś odbije? - oczywiście, że nikogo nie miałam. Julien to jest idealny kandydat, żeby mi pomóc trochę pooszukiwać.

No i tak. Joanna, moja młodsza siostra. Odbiła mi narzeczonego, z którym teraz się hajta. Fajnie, prawda? Tylko nie dla mnie. Mama zachowywała się jakby tego w ogóle nie widziała. Jakby Asia nie zrobiła nic złego. Ale do cholery ona zabrała mi kogoś, w kim byłam mega zauroczona. Jednak wciąż czekałam na ten impuls. Na tej moment, kiedy w końcu go pokocham.

- Przestań.

- Czy ty siebie słyszysz? To ja miałam brać ślub z Łukaszem, a ona jak gdyby nigdy nic mi go odbiła. Ty nie widzisz w tym nic złego i zastanawia mnie dlaczego? - zapytałam się kobiety z wyrzutem w głosie. Od dawna chciałam jej zadać to pytanie, ale bałam się. Bałam się co mogę usłyszeć.

- Wy po prostu do siebie nie pasowaliście. - chyba nigdy się nie doczekam prawdy z jej strony. Nie to nie. Nie zależy mi na tym.

- Jasne. Idę do sklepu, nie wiem o której wrócę. Mam klucze, cześć. - szybko się ubrałam i wyszłam z domu. Atmosfera zaczęła się robić niekomfortowa. Może jak wrócę to tata i mój brat, Robert, będą już w domu.
Nie byłam pewna dokąd chcę pójść, więc po prostu zdecydowałam się na park. Zwykła ławka mi wystarczyła. Szkoda tylko, że mój spokój został przerwany przez dzwoniący telegon. Mój telefon.

- Dobry wieczór, ma chérie! - czego on chciał. Przecież mieliśmy od siebie odpocząć. Głównie ja od niego, ale to tylko mały szczegół.

- Czego chcesz? - byłam trochę niemiła, ale to dlatego, że wciąż miałam gdzieś z tyłu głowy rozmowę z moją mamą.

- Też się cieszę, że cię słyszę. Gdzie idziemy w Sylwestra? - wiedziałam, że to będzie powód, dla którego dzwonił.

- Na ślub mojej siostry. - przez chwilę nic nie mówił, ale to chyba przez to, że nie takiej odpowiedzi się spodziewał.

- Serio? Myślałem, że to będzie jakaś dzika impreza. Wiesz... My, alkohol, taniec, seks. - niby był zawiedziony, ale nie widziałam jego twarzy i nie byłam tego pewna.

- Julien. Alkohol będzie, tańce pewnie też. Czego ty się spodziewałeś? Stypy? Bądź co bądź to jest wesele.

- No dobrze. A seks? - mam wrażenie, że on tylko o tym myśli. Że nic innego poza siatkówką w głowie mu nie siedzi.

- Każde nasze spotkanie tak się kończy, więc domyśl się odpowiedzi.

- W takim razie nie mogę się doczekać. - tak, ja też. - Ale jedno mnie ciekawi. Dlaczego ja?

- Bo tak.

Wtedy wydawał się do tego idealnym kandydatem. Szkoda, że później wszystko uległo zmianie.

Embrasser Avec La Langue · Julien LyneelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz