11

189 19 1
                                    

Odkąd pamiętam, byłam osobą, która bała się zrobić krok do przodu. Wszystko zawsze analizowałam i zazwyczaj nic z tego później nie wynikało. Każdy kto poznał mnie bliżej, w końcu dostrzegał, że jestem tchórzem. Na codzień zakładam maskę, ale kto w tych czasach tego nie robi? No właśnie. Każdy jest tchórzem, a tylko nieliczni potrafią być prawdziwym sobą. Cóż... Właśnie tak wyglądało moje życie. Ale później pojawia się Julien i wszystko zaczęło się komplikować. Kiedy zaczęłam myśleć, że mogę coś do niego czuć, ten strach się powiększał. Tak z dziesięć razy. Próbowałam o nim zapomnieć, ale nie umiałam. Starałam się, naprawdę. Może za bardzo. Nie wiem. Wiem, że jeśli tego nie powstrzymam, to skończy się to naprawdę źle. Źle dla mnie. Tak, byłam egoistką bo myślałam tylko o sobie. Ale nie chciałam dopuścić do jakiejkolwiek silnej więzi między nami. Nie mogłam.

- Halo? - w pośpiechu odebrałam telefon oczywiście nie spoglądając kto dzwoni.

- Dobry wieczór, ma chérie. - Lyneel. - Tak sobie myślę co robisz dzisiaj wieczorem.

- Mam randkę. - odpowiedziałam bez namysłu. Uwielbiam go denerwować. Czerpię z tego przyjemność.

- Z kim? - poznałam po jego głosie, że się lekko wkurzył. Miał trochę inny głos. Taki bardziej niski i doniosły.

- Z długą kąpielą i łóżkiem.

- Oh. Zawsze możesz ją spędzić u mnie w moim towarzystwie. - szczerze mówiąc nigdy nie byłam jeszcze w mieszkaniu Juliena i jestem naprawdę ciekawa jak mieszka Francuz. - Czekam pod szkołą.

- Co? - mężczyzna się rozłączył, a ja potrzebowałam chwili, żeby zrozumieć co się tu właśnie stało.
Skąd on w ogóle wiedział, o której kończę? Już myślałam, że jest poprawa, ale nie, on wciąż mnie irytuje tak samo. - Zabiję go.

Faktycznie kiedy wyszłam ze szkoły zauważyłam Lyneela stojącego przy swoim aucie. On nie żartował, a chęć zabicia go się zwiększyła. Zdenerwowana podeszłam do niego i założyłam ręce na ramiona.

- Co ty tu robisz? - zapytałam go, a on obdarzył mnie tylko kpiącym uśmiechem. Cały Julien Lyneel.

- Czekam na ciebie. Wsiadaj. - jak przystało na prawdziwego gentlemana otworzył mi drzwi, a później sam szybko wskoczył do auta.
Byłam naprawdę zmęczona. Ten tydzień był bardzo wyczerpujący. Najpierw wesele mojej siostry, które myślę, że zmieniło naprawdę dużo w mojej relacji z Julienem, potem dwa spóźnienia do pracy i ostrzeżenie od dyrektora no i teraz jeszcze on.

- Nie możesz odwieźć mnie po prostu do domu? - nie udało mi się zahamować ziewnięcia przy wypowiadanym przeze mnie zdaniu. - I tak nie będzie dzisiaj seksu.

- Myślisz, że to jest jedyny powód, dla którego chcę się z tobą spotkać? - tak właśnie myślałam. Tak miało być.

- Zero angażowania się, a ty to właśnie robisz. Umawialiśmy się na coś Julien. - powiedziałam z zaciśniętymi zębami, żeby przypadkiem nie krzyknąć. Dlaczego on utrudnia to wszystko? Ja się naprawdę starałam kontrolować to wszystko. Popełniłam tylko jeden mały błąd, zapraszając go na ślub mojej siostry.

- Szczerze mówiąc to ty sama się na to umawiałaś. Nie dałaś mi nawet chwili, żebym mógł się nie zgodzić. Z góry założyłaś, że popieram ten pomysł. - co on znowu pierdoli. Byłam pewna, że on chce tego co ja.

- Od początku mówiłam, że nie chcę związku. Zdania nie zmieniłam.

Odwróciłam głowę w stronę okna i zajęłam się ignorowaniem Francuza. Wychodziło mi to perfekcyjnie, do momentu, w którym zaczął podszczypywać moje lewe udo. Robił to specjalnie, żeby mnie rozbawić, ale ja naprawdę musiałam się mocno starać, żeby się nie roześmiać.
No właśnie, śmiech. Kiedy byłam z nim, w ogóle się nie smuciłam. Francuz miał w sobie coś takiego, co każdemu poprawiało humor. Nie wiem czy taki był jego urok, ale zdecydowanie działało.

- Jesteśmy.

Samochód zatrzymał się przed niewysokim blokiem. Budynek wyglądał na nowoczesny, ale nie przypadł mi do gustu. Nie umiałabym w takim mieszkać. Za dużo ludzi tu się pewnie przewija, czego nienawidzę. Na moim osiedlu jest cisza i spokój. Czyli to czego potrzebuję po całym dniu spędzonym w szkole.

- Jak długo jesteś już w Polsce? - w sumie to nigdy się tym jakoś bardziej nie interesowałam.

- To mój trzeci sezon. W Jastrzębiu drugi. Wcześniej byłem rok w Rzeszowie. - powiedział i przepuścił mnie w drzwiach.
Mieszkanie wyglądało naprawdę dobrze, a ściana zrobiona z cegły była przepiękna. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

- Żartujesz? Mieszkasz z kotem? - spojrzałam na wielką kulkę sierści i przeszedł mnie dreszcz. Nie lubię tych zwierząt.

- Nie obrażaj go. - podszedł do niego i go pogłaskał. Zwierzę zamruczało i wtuliło się w jego dłoń.

- Wychodzę. - Francuz w błyskawicznym tempie znalazł się tuż przy mnie i zatrzymał mnie wciskając pocałunek w moje usta.

Ten idealny, francuski pocałunek.

- Mówiłam, że seksu nie będzie. Lepiej zamów pizzę. - odsunęłam się od niego i poszłam do salonu, gdzie włączyłam telewizor.

- Jesteś niemożliwa.

- Za to mnie ko- urwałam w środku słowa i skarciłam się za to, że o tym pomyślałam. Idiotka ze mnie.

- Co mówiłaś? - mężczyzna wychylił głowę zza futryny. Otwarłam szeroko oczy i w duchu dziękowałam, że mnie ani nie widział, ani nie słyszał.

- Nie, nic.

Przeskakiwałam po różnych kanałach, ale nic nie znalazłam. Skończyło się to na tym, że wyłączyłam telewizor i odchyliłam głowę do tyłu. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tą ciszą, która nie trwała długo, bo pp dosłownie chwili pojawił się Lyneel.
Nic nie powiedział, ale usłyszałam jego kroki. Jednak wciąż nie otworzyłam oczu. Poczułam jego dłonie na moich ramionach i wtedy lekko się spięłam. Ale wszystko uszło ze mnie, kiedy zaczął mi robić masaż. To było naprawdę przyjemne. I do tego jego długie palce, które uwielbiałam.

- Jeśli przestaniesz to cię zabiję. - zagroziłam mu, a w odpowiedzi usłyszałam jego śmiech. Uśmiechnęłam się smutno na ten dźwięk, bo wiem, że niedługo wszystko się zmieni.

Po prostu przestanę być tchórzem i zrobię krok naprzód.

- Nie mam zamiaru, ma chérie. - wyszeptał mi to do ucza, co było bardzo podniecające.

Nie wiem jak mu to powiem. Nie wiem jak on to odbierze. Nie wiem jak ja to zniosę. Nie wiem jak uda mi się zapomnieć. Nie wiem.

- Skąd znasz francuski? - zadał mi pytanie, a ja przez chwilę zastanawiałam się co mu odpowiedzieć.

- Jak byłam mała rodzice wysyłali mnie na dodatkowe zajęcia. Mnóstwo dodatkowych zajęć. W tym francuski i angielski. - wzruszyłam ramionami i mówiłam dalej. Miałam potrzebę pogadania z kimś, a on był do tego idelany. - Najgorsza jednak była nauka gry na gitarze. Zrezygnowałam z tego i nauczyłam się grać na fortepianie. Zresztą i tak już zapomniałam jak to się robi. No i kiedyś jeszcze ćwiczyłam gimnastykę. Pewnie przez te wszystkie dodatkowe rzeczy nie miałam przyjaciół. Do dzisiaj nie mam. Ale nie przeszkadza mi to. Tak jest dobrze.

Słowa wylewały się ze mnie jak szalone, ale w pewnym momencie się zatrzymałam.

- Przepraszam. Za dużo dzisiaj gadam.

- Nie przepraszaj. Nigdy nie opowiadałaś o sobie. - no właśnie. Nie robiłam tego ponieważ wiem, że to jest jakiś krok do przodu. Cholera, powtarzam się.

Kiedy otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, poczułam jak Francuz nagle mnie pocałował. Nawet nie spostrzegłam gdy skończył mnie masować. Już sama siebie nie poznaję. Nie mam pojęcia co się ze mną wyprawia, ale wiem, że duży wpływ na to ma Julien.

- Za trzy dni wyjeżdżam. Dostałam propozycję pracy. - wyszeptałam mu to zdanie zaraz po naszym pocałunku. Patrzyłam mu wtedy prosto w oczy, żeby zobaczyć jego reakcję.
Zdziwienie, smutek, ale było tam coś jeszcze, tylko nie umiałam tego rozszyfrować.

Wszystkim wmawiam, że ta propozycja może pozwolić mi rozwinąć skrzydła. Dla mnie ona była jak zbawienie i powód do ucieczki. Bo uciekałam przed uczuciem, którego się bałam i którego nie chciałam.

Embrasser Avec La Langue · Julien LyneelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz