Rozdział 7

307 21 10
                                    

///Pov.Error///

      Wgapiałem się w gwiazdy siedząc na dość wysokim dębowym drzewie pełen liści. Nadal nie moge pojąć, jak te gwiazdy świecą i jak wyglądają z bliska. Skąd sie wzieły i dlaczego akurat mają taki kształt a nie naprzykład hmm..krztałt kwadratowy? Znaczy! Kształty, które teraz mają mi nie przeszkadzają, ale.. To jest skomplikowane.

      Przewracając oczami dojrzałem kątem oka leżącą na ziemi i chyba drzemiąc sobie słodko postać. Po chwili sie przypatrzyłem...O nie... wszędzie poznam ten pędzel. To ten tęczowy pegaz..

      Zszedłem z tego drzewa i włączyłem myślenie.

- Skąd sie tu wziął? Dlaczego on zawsze musi być w tym miejscu gdzie ja?! Cholerny drań..Nawet tutaj!- Patrzyłem na niego z wielką pogardą jak i nienawiścią. Myślałem, że sobie odpoczne i popatrze na gwiazdy, ale nie. Jemu zachciało sie w tym samym momencie co mi! Nie moge tak tego zostawić. Chce sie troche z nim podroczyć~

      Podszedłem do niego. On spał sobie słodko niczego się nie spodziewając. Ja myślałem by mu zrobić..

     Z kieszeni wyciągnąłem butelke wody [nie pytać]. Odkręciłem wodę po czym wylałem ją na leżącego szkieleta na ziemi. Usłyszałem kaszel od naszego malarza. Podniósł się szybko do siadu i zaczął się rozglądać na wszystkie strony.

- No i co? Jak sie spało?- Zapytałem z mrocznym uśmiechem.

- Error? To ty!? - Spojrzał się na mnie. Debil.

- Nie, classic wiesz?

- Nie miły jesteś!- Po chwili tęcza wstała i wytworzyła sobie koc za pomocą pędzla.- Przeziębie się przez ciebie. W ogóle dlaczego to zrobiłeś? - okrył sie kocem i znowu usiadł po turecku oczekując ode mnie odpowiedzi.

- Bo miałem ochote. Prześladujesz mnie. To moje miejsce na odpoczynki! Znajdź se inne miejsce! - Popatrzyłem na niego gniewnie i z odrazą.

- Przecież każdy może tu przychodzić. Nie rozkazuj mi, ponieważ ja ci tego nie robie. - Odrywając ode mnie wzrok spojrzał na gwiazdy, przestając się trząść.

- Rozkazujesz. Każesz mi przestać niszczyć.- Prychnąłem.

    Usiadłem gdzieś z 3 metry dalej od niego. Nie usiąde przecież centralnie obok tej zarazy.

- Nie waż sie so mnie odzywać. Chce sobie odpocząć.

- Wiesz? Też chciałem odpocząć. Aaale ktoś mądry wylał niepotrzebnie na mnie wodę. Ciekawe kto to może być?- Spojrzał zirytowany na mnie.

- No już już..bo ci żyłka piękne.- Po usłyszeniu tego, Ink dalej nie ciągnął rozmowy.

     Po długiej takiej spokojnej ciszy Atramencik wstał i wypowiedział zdanie.

- Ja już sobie chyba pójdę Ruru. - Gdy tylko usłyszałem to przezwisko to aż chciałem mu coś zrobić. Nie lubie jak mnie tak nazywa.

- Nie mów tak do mnie. Nikt nie może tak na mnie mówić. A szczególnie nie chce tego słyszeć z twoich ust!!

- Wowo! Spokojnie..Hah! No przepraszam przepraszam. - Uśmiechnął się. Ja tylko zmarszczyłem brwi i ponownie prychnąłem.

- No już spieprzaj z mojego pola widzenia. Nie chce cie już dzisiaj widzieć. - Chciałem spojrzeć na Pegaza, ale jego już nie było.
.
.
.
.
.
.
.
- Ah tak?! Czyli do kamienia gadałem?! - I znowu byłem wkurzony. Spojrzałem na gwiazdy. Po chwili się uspokoiłem.

- Hmm. Czyli za miesiąc jest walka przeciwnych stron hah? - Wyszeptałem do samego siebie. - Dam rade z tym krasnalem. A później zawładniemy światem~

    Uśmiechałem się złowieszczo i byłem pewny, że go pokonam. Ciągle wygrywam! Choć...nie...tylko jeden raz wygrałem a wszystkie to tylko remisy... ale! Teraz na pewno go pokonam! Usunę wszystkie dzieła tego czegoś i tych przybłędów z tego świata..a on będzie tylko płakał i patrzeć jak to co kocha, będzie niszczone~ A na koniec jego wyczyszcze z tego świata.

- O kurde, aż sie podnieciłem. Odrazu wrócił mi humor. - Wstałem i teleportowałem się do anty-voidu.

   Zastałem przed moimi oczami Ink'iego, który siedział mając...mając żrenice jak u każdego sansa? Zawsze ma jakieś dziwne trójkąty, kwadraciki, gwiazdeczki i znaki zapytania w oczach. Wgapiał sie bez uczuć w podłoge chyba zamyślony. Nawet mnie nie zauważył.

- Ink?

Zero reakcji.

- Haloo.

Znowu. Wkurwiłem sie, bo myślałem że mnie olewa skubaniec!

- DEBILU!

- !! H-ha?! - Jego wzory w oczach powróciły. Były to znaki zapytania. - O! Error! Długo tak stałeś? Czegoś chciałeś?

- Zirytowałeś mnie. Co to było? Miałeś białe źrenice.

- Aa..tak mi sie dzieje kiedy jestem zamyślony.

- Yyy..nie ważne. Nie chciałem wiedzieć.- Odszedłem od niego prosto do mojego hamaka. Położyłem się i zamknąłem oczy. Nie wiedząc kiedy, zasnąłem.

__________________

Wattpad postanowił mi zrobić niespodziankę i nie zapisać rozdziału. Musiałam od nowa robić 👌👌👌👌

♡°~°~°697słów~°~°~°♡

-Niszczyciel i Twórca- Errink |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz