Listy
Pani Pince miała bardzo sceptyczną minę, kiedy zobaczyła ich z listem polecającym w ręku.
— I po co wam te książki? — zapytała.
— Już pani mówiłam — powtórzyła cierpliwie Hermiona. — Piszę pracę.
— Na jaki temat? — Pani Pince była nieustępliwa.
— Czy to ważne? Mamy przecież zgodę profesor McGonagall — zauważył Harry.
— Po pierwsze, tylko panna Granger ma tę zgodę. — Spojrzała na nich wymownie. — A po drugie, list nie jest pisany przez panią dyrektor.
— Ale to na pewno jej podpis — nie dawała za wygraną Hermiona.
— Owszem. Ale tylko podpis.
Tak ich to zaskoczyło, że dali się wyprosić z biblioteki.
— To naprawdę nie jest pismo McGonagall? — Ron przyglądał się listowi z komiczną miną.
— Pokaż. — Harry wyciągnął rękę.
Przyjaciel podał mu pergamin. Charakter pisma wydawał się znajomy. Jeśli nie należał do McGonagall...
— Wiem, kto napisał ten list — oświadczył.
Przyjaciele spojrzeli na niego z zaskoczeniem.
— Wiesz? — zapytali równocześnie.
— Dumbledore.
— Co? — zawołał Ron. — To dlaczego to nie on go podpisał?
— Aby pozwolenie było prawomocne, musi być podpisane przez osobę, która żyje. — Hermiona wyglądała jakby doznała olśnienia. — Wracam tam — rzuciła i już jej nie było.
Pojawiła się dopiero po piętnastu minutach.
— No i? — zapytał niecierpliwie Harry.
— Na razie nic. Ale pani Pince przyznała, choć opornie, że rzeczywiście jest to pismo Dumbledore'a.
— To bez sensu — mruknął Ron.
— Dlaczego? To ma sens. Przygotowywał dla nas wskazówki — odezwał się Harry.
— Ale po co musiał ukrywać je w książkach?
— Na to pytanie odpowiem ci, jak je przeczytam — odparła Hermiona z błyszczącymi oczami.
— Masz je ze sobą?
Dziewczyna przecząco pokręciła głową.
— Można korzystać z nich tylko w bibliotece. To specjalnie strzeżone pozycje, dotyczące czarnej magii. Dlatego pani Pince okazywała taką niechęć.
— Więc co zrobimy? — zmartwił się Ron.
— Myślę, że nikogo nie zdziwi, jeśli będę trochę więcej czasu spędzać w bibliotece. W końcu to siódma klasa i czekają nas Owutemy. Á propos, nie sądźcie, że cokolwiek jest w stanie sprawić, że wam odpuszczę!
Harry i Ron przewrócili oczami.Pierwsze zajęcia z Abeldornem okazały się całkiem znośne. Zachowywał się nieprzyjemnie i wyraźnie faworyzował Ślizgonów, ale Harry spodziewał się, że będzie gorzej. Ślizgoni byli zadowoleni, czemu trudno było się dziwić. Gryfoni właściwie też nie narzekali, ponieważ po Snape'ie nikt nie mógł ich specjalnie przerazić. Tylko dwie osoby siedziały z niewyraźnymi minami i niemrawo wykonywały polecenia.
— Harry, przecież zwykle jesteś szybszy ode mnie! — upomniał go Neville.
— Przepraszam. Zamyśliłem się.
Neville ponownie wycelował różdżkę i Harry przygotował się do obrony, ale w ostatnim momencie rozproszył go szept.
— Pst, Potter — ktoś go zawołał. Chyba Malfoy. Nie zdążył sprawdzić. Upadł w skutek siły uderzenia zaklęcia Neville'a.
— Harry, nic ci nie jest? — zapytał z nieszczęśliwą miną chłopak.
— W porządku. — Wstał i otrzepał szatę. — Chyba dużo ćwiczyłeś przez wakacje, Nev.
Gryfon zaczerwienił się.
— Tylko trochę. Babcia nalegała.
— Dać się pokonać przez Longbottoma, Potter — gwizdnął pogardliwie Malfoy.
— Zamknij się, kretynie!
Ślizgon zrobił ironiczną minę i wyciągnął rękę, jakby chciał go popchnąć, ale w ostatniej chwili Harry zauważył, że trzyma coś w dłoni i właśnie mu to podaje. Szybko wyciągnął rękę po zwitek pergaminu.
— Harry? — w tym samym momencie zawołał go Ron. Jego głos miał ledwo wyczuwalną histeryczną nutkę.
— Tak?
Nie zdążył jednak dowiedzieć się, o co chodzi przyjacielowi, ponieważ Abeldorn odwrócił się do nich z wściekłą miną.
— Czy na zajęciach profesora Snape'a też zachowywaliście się tak głośno?
— Profesora — parsknął pod nosem Ron.
Hermiona szturchnęła go w bok.
— Nie, panie profesorze — odpowiedziała grzecznie.
— Więc radzę również teraz zachowywać ciszę. Potrafię być równie nieprzyjemny.
Harry wymienił spojrzenia z Malfoyem, po czym rozwinął zwitek pergaminu, który tamten mu podał.
McGonagall zwariowała.
Harry uśmiechnął się pod nosem. Świat zwariował. Malfoy pisze do niego liściki! Nie mógł odmówić sobie przyjemności odpisania.
Ale będzie jazda... — Rzucił kulką papieru prosto w głowę blondyna.
— Ał! — Ślizgon oczywiście musiał zwrócić na siebie uwagę.
Harry przewrócił oczami. Cały Malfoy.
— Panie Malfoy, czy pan Potter panu przeszkadza? — zapytał przesadnie uprzejmym tonem Abeldorn.
— Tym razem wyjątkowo nie, panie profesorze — odpowiedział blondyn, rozwijając liścik i robiąc komiczną minę.
— Radzę wam obu zapamiętać, że to już nie kurs i obowiązują was inne zasady. A żeby się wam to wbiło do głowy: minus pięć punktów dla Gryffindoru.
— Za co? — zawołał oburzony Seamus.
— Za przeszkadzanie w lekcji, panie Finningan. Pan też chce się przysłużyć?
— Niektóre zasady nigdy się nie zmieniają — mruknął Ron, wykrzywiając się do Hermiony, która jak zwykle strofowała go na migi.
Harry uśmiechnął się do siebie. Właściwie nie wiedział dlaczego, ale wcale nie był zły. Punkty. Kogo obchodziły jakieś głupie punkty?
CZYTASZ
Duma i Uprzedzenie | Drarry
Hayran KurguZakon uniemożliwia Harry'emu wyprawę w poszukiwaniu horkruksów. Zamiast tego zostaje wysłany do Hogwartu na kurs aurorski i spotyka tam Draco Malfoya. AU dla siódmego tomu. • OPOWIADANIE NIE JEST MOJEGO AUTORSTWA TYLKO daimon.sunshine, wstawiam je...