Kuroo codziennie żył w innym świecie, bardziej beztroskim i ciekawszym niż poprzedni. Przechadzał się wolnym krokiem w tłumie rozgrzanych, tańczących ciał, a myślami był daleko stąd. Miał przyćmiony umysł, oczy zmrużone, a mimo to spojrzenie zachował czujne. Czuł się błogo, jakby właśnie na tym miejscu chciał się znaleźć od samego początku. Przesuwał sennym wzrokiem po parkiecie, lustrując każdego poszczególnego człowieka. W końcu zatrzymał oczy na jednej z dziewczyn, która siedziała przy barze, mieszając w drinki. Wyglądała na znudzoną, może nawet niezainteresowaną otoczeniem, jednak on doskonale widział prawdę. Miała nerwowe ruchy dłoni, czekała na kogoś, może ten ktoś wcale nie miał zamiaru się pojawić. Kuroo miał ogromną ochotę zaskoczyć ją swoją obecnością. Dawno się nie widzieli. Leniwy uśmiech zakwitł na jego twarzy, wstał, po czym ruszył w jej stronę. Przez chwilę wydawało mu się, że go zobaczyła, ale ciągle uparcie wpatrywała się w stronę wejścia do klubu. Przysiadł się obok, a dziewczyna drgnęła niepewnie. Ramiączko od jej stanika zsunęło się, ale zdawała się tego nie odnotować. Wbiła w niego spojrzenie, zaciskając niepewnie usta. Zaczynała żałować, wiedział to, ale przecież do niczego jej nie namawiał. W każdym momencie mogła wyjść bez słowa, podziękować, zniknąć w tłumie. Ona jednak wolała tu być, bo, podobnie jak on, czuła, że jest na swoim miejscu.
— Cześć — mruknął do niej, uśmiechając się przenikliwie. — Co tam u ciebie? Opowiadaj, dawno się nie widzieliśmy.
Zobaczył znajomy błysk irytacji, co jeszcze bardziej mu się spodobało. Dziewczyna wyprostowała się, marszcząc brwi, ale nic nie odpowiedziała, jakby wiedziała, że to nie ma żadnego sensu. Pokiwał głową z uznaniem, świdrując ją wzrokiem. Był pod wrażeniem. Wyglądała naprawdę ładnie, choć zauważył pewne różnice. Obcięła włosy, pozbyła się typowej dla siebie bluzki z dekoltem i schudła. Wydawała się przy tym taka poważna i stanowcza, zupełnie przeczyło to temu, po co się z nim spotkała.
— Nie wyszło? Nie martw się, nigdy nie wychodzi — odparł, przysuwając do siebie jej drinka.
Rzuciła na to tylko jedno spojrzenie, po czym dalej wpatrywała się w niego zacięcie.
— A jak tam syn? — zapytał, chowając dłoń do kieszeni spodni.
Westchnęła, drżąc lekko, i odwróciła wzrok. Wiedział, że uderzył w czuły punkt. Znał swoich klientów nader dobrze. Był dla nich jak psycholog, najlepszy przyjaciel, zawsze znajdował najlepsze rozwiązanie, sprawiał, że problemy znikają i najważniejsze — nigdy ich nie oceniał, a wręcz rozumiał doskonale.
— Zabrali mi prawo do opieki nad nim — powiedziała, pociągając nosem. Przez chwilę zobaczył w jej oczach smutną pustkę, ale zaraz na powrót stały się lodowate.
— Przykro mi — powiedział, nie zważając na to, ile szczerości jest w stanie z siebie wykrzesać. — Upijmy się dzisiaj na smutno.
Wyciągnął z kieszeni małą foliową torebeczkę, w której jak skarb błyszczały kolorowe pastylki. Oblizała usta, patrząc jak kruszy jedną z nich w drinku dziewczyny. Zamieszał czerwony napój, po czym podsunął pod jej nos. Wahała się tylko przez chwilę, szybko pijąc lekarstwo na jej wszystkie problemy. Siedzieli, a ona mówiła coraz więcej i, patrząc jej w oczy, widział niezliczone pokłady bólu, głównego paliwa napędzającego życie każdego z nich. Po pół godzinie wyciągnęła go na parkiet, tańczyła, jakby był to jej ostatni dzień życia. A potem on przejął prowadzenie, odchylając ją do tyłu, sunął dłońmi po zaokrągleniach jej zgrabnego ciała. Uwielbiał stan uległości, w którym się znajdowała. Bez problemu wyprowadził ich z głównej sali, wciągnął do łazienki i zamknął z nią w jednej kabinie. Usiadł na desce, a ona okrakiem na jego kolanach. Miała rozbiegane spojrzenie, policzki zarumienione, a włosy w nieładzie. Kiedy ją całował czuł się, jakby był na właściwym miejscu, jakby zawsze chciał się tu znaleźć, a mimo to myślami był daleko stąd.
CZYTASZ
Sceniczny blask | kuroken
Fanficgdzie kenma próbuje zostawić za sobą przeszłość, a kuroo wciąż nie jest pewny, czy ma jakąś przyszłość jednak wszyscy mają dwie twarze, trochę innych w sobie i siebie w innych. [ 2020/ ??? ]