Kumi

494 32 2
                                    

Ile razy jeszcze będzie próbował? Ile razy jeszcze będzie rezygnował w ostatniej chwili? Kolejne próby nie mają najmniejszego sensu, bo zawsze kończyło się to wszystko niepowodzeniem. Od miesiąca Atsuya usiłował odebrać sobie życie, ale nie umiał. Być może to rozwiązałoby jego problem z uczuciami względem starszego brata, ale nie pomogłoby to w żadnym razie Shirou, tylko jeszcze bardziej pogorszyłaby sprawę. Liliowowłosy dostałby depresji i to tak strasznej, że zapewnie po kilku dniach sam też by się zabił. Nie, tak nie może się stać! Pomarańczowowłosy potrząsnął głową, chcąc odpędzić od siebie mroczny scenariusz przyszłości. Położył się na łóżku i wtulił twarz w poduszkę. Tyle już miesięcy minęło, że stracił rachubę czasu. Tak długo był z dala od ukochanego braciaka, a z każdym dniem tęsknił za nim coraz bardziej, coraz mocniej. Teraz był pewien, że ten wyjazd nie był dobrą decyzją. Właściwie to była najgorsza decyzja, jaką kiedykolwiek w życiu podjął. Ale on był głupi! Jak mógł tak zostawić bratka, no jak? Nie mógł wrócić, chociaż całym sercem kochał Shirou. No po prostu nie mógł tego zrobić. Nie mógł wrócić do starszego brata, a tak bardzo chciał to uczynić. Chciał wrócić, wejść do mieszkania i mocno przytulić liliowowłosego, i powtarzać mu, że już nigdy więcej go nie zostawi. Jednakże zdawał sobie sprawę z tego, iż powrót równa się z rozkwitem tego uczucia. A Atsuyi chodziło przecież o to, by to zniszczyć, prawda?

***************************************

Shirou nie tylko opuszczał treningi, przestał również chodzić do szkoły. Atsuya wciąż nie wrócił, dalej nie było młodszego brata Shi. Młodzieniec zamartwiał się i to nie na żarty. Bał się, że już nigdy w życiu nie zobaczy już pomarańczowowłosego. Zaczynał snuć czarne scenariusze jak to otrzymuje wiadomość, że Atsuya zginął. O nie, nie może tak nawet myśleć! Usiadł na łóżku, oparł się o ścianę i na kolanach oparł głowę. Było tu tak cicho bez Niedźwiedziego Zabójcy. Za cicho jak dla spokojnego Fubukiego Shirou. Nastolatek tak naprawdę przestał już żyć. Nie rozumiał tylko, dlaczego jego serce jeszcze bije. Przecież przez ten czas Ats na bank kogoś sobie znalazł. Pewnie jest szczęśliwy u czyjegoś boku. Wiedzie z kimś spokojne życie. I tym kimś nie jest Shirou. Chłopak westchnął. Może i on znajdzie sobie kogoś, przy kim będzie szczęśliwy? Tyle że on szczęśliwy był tylko i jedynie u boku młodszego brata. No dobra, niech Atsuya ma sobie tam kogo innego, no ale niech da jakiś znak życia, do cholery! Czy tak trudno jest zadzwonić i powiedzieć Hej, bracie, mam się świetnie. Nic mi nie jest. Naprawdę tak trudno to zrobić? A jeżeli Atsu wpakował się w jakieś tarapaty albo co gorsza...zginął? A jeżeli leży gdzieś na uboczu drogi i powoli umiera? Nie, tak nie jest. Atsuya świetnie sobie radzi, liliowowłosy był tego pewien. Nie musi się więc o niego zamartwiać. Z rezygnacją wypuścił powietrze z płuc. Sam już nie wiedział czy ma żyć dalej, jakby nic się nie stało, czy zakończyć to wszystko i odebrać sobie życie. A jeśli Ats akurat wróci, wejdzie do mieszkania i znajdzie zwłoki brata? Nie, samobójstwo odpada. No to więc to on może zrobić? No co?

***************************************

Atsuya siedział w hotelowej restauracji i wolno przeżuwał kolejną porcję okonomiyaki. Co on ma zrobić? Wciąż nie znał odpowiedzi na to pytanie. Wciąż jej szukał. Jak słusznie postąpić w takiej sytuacji? Przecież to jest bezsensu wszystko! Nie ma żadnych, sensownych rozwiązań! Nie ma wyjścia z tej sytuacji! Ats był wkurzony na samego siebie. Ale on namieszał, nie da się ukryć. Myślał, że jak wyjedzie, to przestanie kochać Shirou w taki sposób. A tu proszę, klapa. Nic takiego nie nastąpiło. Poczeka jeszcze kilka tygodni. Jeżeli nie wymyśli czegoś sensownego, nie wróci do Japonii, wręcz przeciwnie- wyjedzie gdzieś indziej. Byle by być jak najdalej od brata i przestać kochać go jak partnera. Jak długo to będzie trwać, szarooki nie miał bladego pojęcia. Po skończeniu posiłku, wstał od stolika i poszedł do pokoju. Nie miał siły na nic. Może obejrzy mecz? Nie, zawsze robił to z bratkiem i oglądanie meczu przypomninałoby młodzieńcowi o Shirou. Nie pozostawało mu więc nic innego jak umyć się i położyć spać.

***************************************

Opróżnił chyba już szóstą butelkę jakiegoś mocnego alkoholu. Przez ostatnie dni żył wyłącznie na trunkach. Vodka, whisky i inne alkohole. Tylko to przechodziło przez przełyk Shirou. Liliowowłosy uznał, że czas zatopić swe smutki i żale w alkoholu. Był już tak spity, że gdyby powiedziano mu, iż jest Supermanem i umie latać, uwierzyłby w to i wyskoczyłby przez okno, nie ważne z którego piętra. Znowu miał zamroczony umysł. Znowu nie kontrolował tego, co robi. Gdy nie miał już ani vodki, ani whisky, wymamrotał jakieś przekleństwo pod nosem, wziął swój telefon i udał się do swojej sypialni. Usiadł na podłodze i będąc totalnie nawalony, wybrał numer Atsuyi. Włączyło się nagrywanie wiadomości.

- Cześć, Atsuya. Jak się trzymasz? Wszystko u ciebie w porządku? U mnie tak. Wszystko jest okay, naprawdę. Odpuściłem sobie szkołę i treningi, bo uznałem, że to wszystko nie ma najmniejszego sensu- szarooki wzruszył ramionami.- Wiesz, tęsknię za tobą. Proszę, wróć. Nie musimy być razem, tylko błagam, wróć już- po policzkach liliowowłosego spływały łzy.- Kocham cię i martwię się o ciebie...nie wiem czy z tobą wszystko okay, bo nie dałeś żadnego, najmniejszego chociażby znaku życia przez ten czas...skazałeś mnie na cierpienie...ja nie umiem żyć bez ciebie...proszę, błagam cię...wróć...nawet jeśli masz kogoś innego, ja to zaakceptuję...chcę twojego szczęścia, ale...chcę też, żebyś był obok mnie...przepraszam, ale kocham cię....- zakończył i odłożył telefon na szafkę obok. Zaraz też zaniósł się głośniejszym płaczem. To koniec. Ats na pewno nie wróci, zapewne nie odsłucha nawet wiadomości.

***************************************

W ostatniej kwestii Shirou pomylił się. Pojęcia nie miał, że Atsuya tak naprawdę telefon i wysłuchał brata do końca. Nie przerywał mu. Po prostu słuchał. I słyszał po jego głosie, że był pod wpływem alkoholu. Zaraz też jednak zadzwonił do brata. Ktoś odebrał, ale nie odezwał się.

- Hej, Shirou. Wiem, źle zrobiłem. Mogłem zadzwonić, napisać, cokolwiek. Nie musisz się o mnie zamartwiać, naprawdę. Proszę, wróć do szkoły i na trening, dobrze? I błagam, zostaw ten alkohol. Zatapianie smutków i żali w trunkach nie jest dobrym pomysłem, wierz mi. Widziałeś Hiroto? Albo Fudou? No albo przypomina ci się Haizaki? Nie? To weź sobie ich przypomnij.Raz dwa skończysz pić. I nie, nie mam kogoś innego. Tak, ja też cię kocham. Ale nie możemy być razem. Przepraszam. Bardzo bym chciał, ale wiesz, że to absolutnie niemożliwe....wybacz mi, proszę- rzekł.- Shirou? Shirou! Odezwij się!- zawołał. Po drugiej stronie słychać było tylko głośny płacz liliowowłosego. I nic więcej. W końcu Atsuya rozłączył się. Skrzywdził swojego ukochanego, starszego brata. A tak sobie obiecał, że Shi nigdy nie będzie przez niego płakał. Zawiodł brata i siebie samego. Równie i on zalał się łzami. Nie ma innego wyjścia. On będzie cierpieć i Shirou też będzie cierpieć. Będą cierpieć oboje, a jak długo, tego nie wiedzieli. Być może z czasem nauczą się żyć bez brata. Chociaż przecież już tyle minęło, a oni wciąż za sobą tęsknili. Czy miłość musi być taka okrutna i bezlitosna? W środku nocy Ats zerwał się ze snu. Już wiedział, co powinien zrobić. To jest jedyne, sensowne rozwiązanie. Musi tak zrobić. Innego wyjścia po prostu nie ma.

I've got you, brother || Inazuma Eleven Ares no Tenbin || ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz