Obudziłem się z krzykiem i cały zalany potem , ciężko było łapać mi oddech , zaczołem oglądać się w ten i z powrotem czy nikogo nie ma u mnie w pokoju. Mineły już 3 tygodnie odkąd nie ma we mnie nogitshune , ale dalej dręczą mnie koszmary o ludziach których zabiłem lub po prostu sam nogitshune który mówi że to jeszcze nie koniec. I tydzień od śmierci Donovana , chociaż wiem że to było w samoobronie to i tak dalej nie mogę uwierzyć że to się wydarzyło jeszcze fakt że miał on karte Theo do biblioteki , a na koniec po zadzwonieniu na policje która przyjechała i powiedziała że to jakiś żart. Postanowiłem wejść do biblioteki jego ciała nie było tak samo jak rusztowania , zaczołem sądzić że mam urojenie ale wtedy zobaczyłem kropelke krwi na podłodze i wiedziałem że to wydarzyło się naprawdę.
Przybliżyłem ręce do twarzy i zaczołem liczyć palce.
-1...2...3...4...5...6...7…8...9...10 , to jest java nie masz się czym przejmować , masz 10 palców-
Zrobiłem ogromny wdech i wydech , spojrzałem na zegarek i była 7:00 , więc w sumie popudka na wstanie była idealna. Ponieważ Scotty napisał mi że mamy spotkanie stada w poniedziałek przed szkołą więc postanowiłem się nie spóźnić jak to mam w zwyczaju , ponieważ Scott od śmierci Alison rzadko kiedy ze mną rozmawiał i cieszę się że nie wie on o Donovanie. Wziołem jakieś ubrania z podłogi w których skład wchodziło; szara koszula , zwykłe jeansy , czysta bielizna i oczywiście moja czerwona bluza z kapturem , z takimi rzeczami poszedłem do łazienki żeby najpierw wziąść prysznic a później się ubrać.Po załatwieniu spraw w łazience zszedłem na dół aby zrobić śniadanie.
W kuchni wyjrzałem przez okno na podjazd , krążownika mojego taty nie było on także mnie unikał tak samo jak Scott co bolało mnie jeszcze mocniej , ponieważ nawet nie potrawił spojrzeć mi w oczy co i zawsze wymyślał jakieś wymówki byle by nie pojawić się w domu. Zrobiłem na śniadanie zwykłe płatki owsiane , nawet nie wiedziałem jak wyglądam ale byłen pewien że jestem choro blady i mam worki pod oczami , przynajmiej z jedzeniem nie mam problemu , ale dalej nie mogę spojrzeć sobie w twarz w lustrze więc wyszedłem na podjazd i wsiadłem do swojej ,,dziecinki" i wyruszyłem w drogę o 7:15.Na tym spotkaniu miałem powiedzieć innym że jestem ,,Iskrą'' dowiedziałem się o tym przy sprawie z ,,Kanimą''. Od tamtej pory trenowałem i jestem teraz bardzo dobry w większości ,,zaklęć'' bo jak powiedział Deaton ,,Iskra'' nie potrzebuje zaklęć tylko swoją wiarę że to się stanie i wtedy tak jest. Więc najpierw wypadało by pomyśleć jak im to powiedzieć i wtedy zadzwonił mi telefon , więc spojrzałem najpierw na ekran kto dzwoni a na nim było napisane ,,nieznany'' na ekranie. Postanowiłem mimo to odebrać i położyłem telefon z trybem głośno mówiącym na desce.
-Dzień dobry , czy rozmawiam ze Stilesem Stilińskim ?- Zapytał kobiecy głos przez głośnik telefonu.
-Tak to ja , a kto pyta ?- Nie rozpoznawałem tego głosu.
-To dobrze , niestety muszę poinformować że panśki ojcec jest w szpitalu i jesteśmy pewni że niedożyje jutra dlatego gdyby pan mógł prosimy o jak najszybsze pojawienie się w szpitalu- Nie byłem pewny czy dam radę odpowiedzieć ale udało mi się wyjąkać słabą odpowiedź.
-Tak...zaraz tam będe , dziękuje i dowiedzenia- Nawet nie zaczekałem na odpowiedź i rozłączyłem się.
CZYTASZ
Bez ciemności nie ma światła
FanfictionTata Stilesa umiera ale przed tym prosi go o to aby wyjechał z ,,Beacon Hills" do swojej rodziny w ,,Mystic Falls". Jakie zmiany przejdzie Stiles przed wyjazdem ? Czy naprawdę oderwie się od świata nadprzyrodzonego ? Zdobędzie nowych sprzymierzeńców...