Bez urazy

230 12 1
                                    

- Ile masz lat?- Okeej tego to ja się nie spodziewałem więc podałem odpowiedź wymijającą.
-Wystarczająco dużo... , bez urazy ale jakoś nie będzie mi odpowiadać nazywanie cię Nicklausem trochę za długo , więc od dziś będziesz dla mnie Nick"- Uśmiechnąłem się niewinnie a zarazem pokazując że nie przyjmuje odmowy na co lekko się uśmiechnął ale tym razem już szczerze.
-Zgoda pod warunkiem że moja rodzina będzie mogła się do ciebie przesiąść a ja będę mógł zadać ci jedno pytanie"- Pokiwałem twierdząco głową więc machnął ręką w kierunku swojej rodziny która zaczęła iść w naszym kierunku a sam usiadł przede mną, a po chwili była obok nas jego rodzina, blondynka usiadła obok mnie a ten w garniturze usiadł obok Nicka a jak dla mnie jego mina była zbyt poważna.
-To jakie jest to twoje pytanie Nick?- Spytałem Nicka ignorując wyraz szoku na twarzy jego rodziny i uśmieszek na jego twarzy.
-Najpierw przedstawię cię swojej rodzinie więc ta blondynka to jest Rebekha , a ten sztywniak obok to Elijash. Za to moje pytanie jest to dlaczego masz na imię Stiles?.- Tego pytania także się nie spodziewałem a raczej prędzej o co chodziło z tym jak sobie uścisnęliśmy dłoń, o co by zapytała by każda normalna osoba co oczywiście jego nie dotyczy. Odpowiedź na to pytanie mi nie zaszkodzi więc odpowiem szczerze.
-Moja mama dała mi imię po moim dziadku który pochodził z Polski a dla wszystkich wokół mnie i samego mnie oprócz niej nikt nie potrafił go poprawnie wymówić więc w wieku sześciu lat wpadłem na pomysł żeby nadać sobie jakieś nowe imię i otóż tak zrobiłem a ,, Stiles" wszyscy zaakceptowali z ulgą ponieważ było łatwe do zapamiętania a przede wszystkim do wymówienia. Dlatego właśnie na imię mam Stiles- Skończyłem mówić i zacząłem jeść swój posiłek jednak nie było mi to długo dane ponieważ już po drugiej frytce otrzymałem kolejne pytanie.
-Jesteś z rodziny Gilbertów i po co do nich przyjechałeś? - Spytała Rebekha na co wzdychnąłem i spojrzałem z politowaniem na każdego z nich.
-Po pierwsze miałem odpowiedzieć tylko i wyłącznie na jedno pytanie Nicka, po drugie tak jestem z ich rodziny, a po trzecie przyjechałem tu po to aby trochę odpocząć od swojego starego hrabstwa- I z powrotem zacząłem jeść swoje frytki marząc o tym aby nie było już więcej pytań ale oczywiście ja to muszę mieć szczęście.
-A co stało ci się w nadgarstek?- Tym razem odezwał się Elijash a to co powiedział szybko dotarło do słuchu jego rodzeństwa i spojrzeli na mój prawy nadgarstek.
-Ktoś zbiegający ze schodów trącił mnie na tyle mocno że z nich spadłem i upadłem akórat na prawy nadgarstek- Mogłem ich okłamać ale nie było takiej potrzeby w tym przypadku.
-Czy to cie bo... - Zaczął pytać Nick ale kiedy zobaczył coś za mną a raczej kogoś ponieważ usłyszałem czyjeś kroki więc kiedy odwróciłem się do tyłu zobaczyłem wkurzoną Elena a za nią były te osoby które czekały na mnie pod gabinetem pielęgniarki dołączając do tego Damona.
-Stiles dlaczego nie było cię w domu?- Spytała Elena zła i oskarżycielsko co od razu mnie wnerwiło ponieważ to wcale nie była moja winna.
-Może dlatego że nie mam klucza do waszego domu- Odpowiedziałem wkurzony co nie uszło uwadze ludzi stojącym za nią a natomiast rodzina Mikeaelson się uśmiechała złośliwie do nich.
-To może później dorobimy ci klucz a czy teraz nie chciałbyś jechać do domu?- Widać że się znają ponieważ nie patrzą na Mikaelson z czymkolwiek dobrym a zamiast tego tak jakby życzyli im śmierci i w taki sam sposób patrzeli na nich oni tylko z lekkim rozbawieniem.
-Nie dzięki ale na pewno nie długo będę- Po odpowiedzi odwróciłem się do nich plecami a przodem do Mikealson i dopiero jak usłyszałem ich kroki za sobą spojrzałem na Nicka po to aby kontynuował to co wtedy przerwał a ja zacząłem dalej jeść frytki które już zaczęły mi się kończyć więc na pewno nie długo będę wracać do domu. Nick po chwili zaczaił o co mi chodzi więc zaczął mówić.
-Zanim nam przerwano to chciałem zapytać czy to cię boli?- Kiedy zapytał mi skończyły się frytki a akurat obok naszego stolika był kosz więc wyrzuciłem pudełko po nich.
-Nie, nie boli już, ale muszę się z wami pożegnać ponieważ jestem zmęczony i muszę wrócić już do ,,domu" może jeszcze się spotkamy- Zacząłem wstawać od stolika ale zatrzymała mnie ręką Rebekhi więc stanąłem i czekałem na to co ma mi do powiedzenia.
-Na pewno się spotkamy- Powiedziała a inni jej przytaknęli więc zrobiłem to samo i odszedłem w kierunku swojego samochodu nie będąc pewnym jak wziąć jej słowa do siebie i jak je zinterpretować i z tymi myślami wszedłem do samochodu i pojechałem do ,,domu".

Po dojechaniu i zaparkowaniu wszedłem i zignorowałem osoby będące w salonie i od razu poszedłem do swojego pokoju po to żeby po wejściu zamknąć drzwi za sobą i położyłem obok nich plecak. Wziąłem z szafki czarne jeansy i szarą koszule Nike i jeszcze czystą bieliznę z ręcznikiem żeby skierować się do toalety aby się odświeżyć. Wszedłem do toalety i zamknąłem za sobą drzwi i zacząłem się rozbierać, po zdjęciu ubrań i bandaża odkręciłem wodę i powoli dostosowując temperaturę wszedłem pod prysznic zaczynając myć się powoli i rozluźnić trochę z dzisiejszego dnia. Po umyciu się wyszedłem spod prysznica i wytarłem ręcznikiem zaczynając się ubierać w czyste ubrania, a po skończeniu wysuszyłem włosy i wyszedłem z toalety i podszedłem do łóżka ponieważ chciałem dowiedzieć co znajduje się w końcu w tej książce którą zostawiła mi Allison. Sięgając pod łóżko nie mogłem nic poczuć więc się pochyliłem i zaświeciłem latarką z telefonu tylko po to by zobaczyć że nic tam nie ma ani skrzyni z łukiem-kłuszom ani z grotami do strzał co mnie zaniepokoiło więc zacząłem rozglądać się po całym pokoju. Kiedy nie mogłem znaleźć już od około pół-godziny postanowiłem zapytać się o to Eleny, więc wyszedłem z pokoju i skierowałem się do schodów po to by schodząc z nich zobaczyć że Elena i jej znajomi przekazują sobie te skrzynkę z ręki do ręki po tym jak kopała ich prądem przy próbie otworzenia, wkurzyłem się niemiłosiernie ponieważ naruszyła moją prywatność więc zamiast zejść przez ostatnie dwa stopnie po schodach tak jak każdy normalny człowiek po prostu skoczyłem z nich dzięki czemu inni się na mnie spojrzeli a ja spojrzałem się na nich wkurzony od skrzyni do nich samych.
-Dlaczego macie coś co należy do mnie a nie do was?!- Czułem jak magia zaczyna gromadzić mi się pod skórą ale w moim wyglądzie nic się nie zmieniło. Spojrzałem po każdej osobie z wkurzeniem wpisanym na mojej twarzy zatrzymując się na Elenie która wyglądała na najbardziej winna, spojrzałem na nią wyczekująco aby w końcu wstała a reszta podała jej skrzynie i tym razem to ona spojrzała na mnie wyczekująco.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Dziękuje za przeczytanie !
Jeśli jakieś pytania piszcie w kom.
Jeżeli się spodobało to proszę o dawanie ⭐ !
Słów-1136

Bez ciemności nie ma światłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz