XIII

179 34 31
                                    

Dwie łzy spłynęły po bladym policzku, żeby skapnąć na drewnianą podłogę jednego z pomieszczeń przytulnego mieszkanka na Manhattanie.

Siedzący po drugiej stronie pokoju ze spuszczoną głową Alexander dałby wszystko, żeby je pozbierać, osuszyć policzki ich właścicielki, jednak nadal coś  nie pozwalało mu wstać z miejsca, które zajął roztrzęsiony zaraz po przyjściu.

Czuł, że nie jest godzien siedzieć ani o centymetr bliżej największego szczęścia, które go spotkało.

Szczęścia, któremu przed chwilą zwierzył się z tego, co się wydarzyło. Szczęścia, które tak okropnie zranił, doprowadził do płaczu.

Głowa Hamiltona opadała bezwiednie nie tylko z powodu obciążenia wyrzutami sumienia. Włosy, które nędznie opadały na twarz, zakrywały niemal zupełnie łzy i niewytarte ślady szminki — to co Alexander uważał za przejawy swojej największej słabości.

— Przepraszam — wyszeptał podnosząc na dziewczynę jeszcze bardziej czerwone oczy niż zazwyczaj.

Płakał. Nie zdarzało mu się to często.

Wyszedł.

Angelica wstała gwałtownie z kanapy w salonie, słysząc szybkie kroki na korytarzu i widząc zmierzającą do drzwi sylwetkę rozkuzdranego chłopaka, którego zdążyła już polubić.

Dziewczyna chwyciła leżący na krześle płaszcz i wybiegła z mieszkania.

Wyszła z klatki schodowej, nie musiała szukać uciekiniera długo. Siedział tam, na krawężniku w pomarańczowym świetle latarni, niczym obraz nędzy i rozpaczy, z twarzą schowaną w dłonie.

— Co się tam wydarzyło, Alex? — zapytała dosiadając się do chłopaka.

— Nie zasługuję na nią. W żadnym stopniu, w żadnym, Angelica — głos łamał mu się co drugą sylabę — Nie zasługuję nawet, żeby tu być...

— Pokłóciliście się?

— Zdradziłem ją, Angie.

Nie było to coś, czego Angelica Schuyler szczególnie spodziewała się po Alexandrze Hamiltonie. Dziewczyna wzięła głęboki wdech i zaczęła:

— Um, och... No... To zmienia postać rzeczy...

Chłopak popatrzył na nią zapłakanymi oczami.

— Słuchaj. Zrobiłeś cholernie głupią rzecz, za którą powinieneś teoretycznie dostać w pysk, ale nie znam tej sytuacji, bo nie opisałeś póki co swojej zdrady w broszurze na dwieście stron. Tylko i wyłącznie dlatego nie będę cię oceniać przez pryzmat tego jednego przejawu draństwa. Ale co będzie z Elizą - nie wiem. Jej działanie to będzie jej decyzja, którą podejmie według skali, w jakiej ją to zraniło i ma do tego prawo. Może spali ci dom, może przyjmie przeprosiny. Z uwagi na to, że wiem jak bardzo cię kocha i widzę po tobie, jak bardzo ty kochasz ją, spróbuję pomóc. Powiedz no, była zła?

Alexander przytłoczony potokiem słów, jaki wylewał się z ust Angelicy odpowiedział po dłuższej chwili zawieszenia:

— Nie powiedziała nic.

— Daj jej czas.

— Dobrze.

Nastała dłuższa chwila milczenia, gdzie w tle słychać było jedynie odgłosy żyjącego miasta.

— Przyjdź dziewiątego — rzuciła w końcu Angelica — Pewnie nie zdążyła cię zaprosić na urodziny. Przyjdź, weź prezent, próbuj.

Alexander pokiwał głową. Dziewczyna wstała z krawężnika i podała rękę chłopakowi, pomagając mu się podnieść.

— Kochasz ją — powiedziała, patrząc mu prosto w oczy — To dobrze. Ale pamiętaj, jeżeli jeszcze raz skrzywdzisz moją siostrę, jeśli kiedykolwiek to się powtórzy, albo jeszcze raz przyjdzie ci do głowy spotkać się z tamtą dziewczyną, przysięgam, nie postawisz tu więcej nogi, bo nie będziesz w stanie. Od teraz, skoro ją kochasz, masz zrobić wszystko, co w twojej mocy, żeby była szczęśliwa, rozumiesz?

— Tak — wyjąkał Alexander.

Angelica obróciła się na pięcie i zniknęła w drzwiach klatki schodowej, zostawiając Hamiltona sam na sam z myślami.

Kroki dziewczyny zaraz po wejściu do mieszkania zaczęły zmierzać do pokoju Betsey. Angie zapukała trzy razy i po usłyszeniu cichutkiego "proszę" weszła do norki swojej siostry.

Elizabeth siedziała na łóżku lekko zapłakana. Dwie świeczki stojące na jej szafce nocnej rzucały na jej twarzyczkę pomarańczowo-żółtą poświatę. Na kolanach trzymała kilka listów, które najwidoczniej jeszcze przed chwilą czytała.

Angelica przysiadła obok niej i zabrała z jej kolan kilka kartek po czym rzuciła je na podłogę. Eliza położyła ciężko głowę na kolanach siostry.

— Wszystko będzie dobrze — wyszeptała Angelica.


Panienka SchuylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz