IV

451 24 18
                                    

Ruszyłam za nim z dala od naszych rzeczy — do boiska. Chłopak podał mi piłkę, a ja szybko przejęłam. Oboje pobiegliśmy w stronę bramki wymieniając celne podania. Gdy już byliśmy u celu, Erik trafił w sam środek siatki. Uderzenie było naprawdę mocne i nie trzeba być ekspertem, aby to potwierdzić.


— Możemy zagrać z wami? — zapytał Bobby, który wraz z resztą ekipy był już przy nas. Erik spojrzał na mnie kątem oka i przytaknął głową.


— Tylko... nie mamy drugiego bramkarza — powiedział Mark, rozglądając się dookoła.


— A ja to co? — zapytałam zakładając ręce na piersi.


— Od kiedy jesteś bramkarzem? — Dylan popatrzył na mnie poprawiając okulary. - Myślałem, że jesteś napastnikiem.


— Bo jestem, ale umiem parę technik — wzruszyłam ramionami. — Rozumiem, że Scarlett zna się na piłce...


— Oczywiście! — zawołał Bobby. — Co prawda gra jako pomocnik, ale na bramce też się sprawdza.


— Jeszcze będziesz przede mną klękać — zaśmiała się dziewczyna, a ja udałam, że tego nie słyszałam. Ta dziewczyna coraz bardziej zaczynała mnie irytować.


Zobaczymy kto przed kim będzie klękać...


— Świetnie — podeszłam do Erika. — Jesteśmy z Bobby 'm?


— Tak - odpowiedział i w trójkę poszliśmy na swoje połowy. Odeszłam na bramkę, a gdy się tam znalazłam popatrzyłam na przeciwną drużynę — Mark z Dylanem na ataku, a Scarlett na bramce. Niezbyt mi się to podoba.


Erik zaczął mecz podając do Shearer'a. Zaczęli nacierać na bramkę próbując ominąć Keitha z Krugerem. Zaczęłam analizować styl, gdy chłopaków, tak, aby wymyślić jakąś stosowną taktykę. Trzeba przyznać, że spędzanie czasu z Jude'm się przydało.


— Strzał Pegaza! — Eagle wykonał swoją technikę i gdy już myślałam, że będzie gol, okazało się, że się myliłam.


— Promienny błysk! — naprzeciw chłopców pojawiła się ogromna, różowa ściana, która zasłoniła dostęp piłce. Scarlett obroniła. Teraz moja kolej. Piłka szybko trafiła w stronę Marka. Bobby podbiegł do mnie, aby stanąć na obronie, jednak jego Zabójczy Wślizg nie podziałał i teraz sama musiałam się zmierzyć z Dylanem i Markiem.


— Doładowanie Jednorożca! — oboje kopnęli piłkę, a do mnie dotarło, że skoro nawet Mark Evans tego nie obronił, to ja tym bardziej tego nie zrobię. Mimo wszystko zaryzykowałam.


— Boska Ręka! — przede mną pojawiła się duża, biała dłoń, która próbowała zatrzymać pocisk, ale nic z tego. Wpadłam razem z piłką do bramki uderzając o siatkę.


— Wszystko okej? — podszedł do mnie Erik, a Kruger z Keithem odeszli przybijając sobie piątki.

Stracona miłość · Mark KrugerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz