Tak jak się spodziewałam wrócił dopiero rano. Czułam się już dobrze. Nie myślałam nawet o tej imprezie. Ufałam mu, chociaż to dziwne..
-Hej, co powiesz na wypad nad jezioro? - nie bardzo mi się to spodobało, gdyż nie umiałam pływać. Wstyd było się przyznać.
-Umm, okej.. - nie do końca zdecydowana, zgodziłam się.
Zabraliśmy co trzeba i godzinę potem byliśmy na miejscu.
Zdjęłam koszulkę i spodenki do stroju, Justin miał tak zwane hawajki. Bardziej interesowała mnie jego klata. Cudo!
- Woda musi być super! - krzyknął Justin, i zanim zdążyłam coś powiedzieć, złapał mnie i wbiegł do wody, zanużając nas. Topiłam się, byłam przerażona, ale juz za chwilę byłam na brzegu. Wstałam urażona bez słowa, wzięłam swoje rzeczy i zaczęłam iść w stronę głównej drugi.
-Cyrus! Nie wiedziałem, że nie potrafisz pływać, przepraszam! Wygłupiłem się..
-Mogłam stracić życie idioto! Daj mi spokoj.
-Gdzie ty idziesz?! - zdenerwowany Justin podbiegł do mnie, przytulając mnie mocno do siebie.
Wyrwałam się.
-Spotkamy się w domu.