Kolejny raz się pomyliłam, to już chyba norma. Przystojny lekarz okazał się inny, niż mi się wydawało.
Trochę tęskniłam za Justinem. Dziwne, bo nagle gdy o nim pomyślałam, zabrzmiał dzwonek do drzwi. Podbiegłam do nich i ujrzałam go...
-Chciałabym Ci wszystko wyjaśnić, proszę pojedź ze mną, porozmawiamy po drodze. - patrzył na mnie jak gdyby był smutny.
-Ja... Nie bardzo mam z Tobą o czym rozmawiać. - wahałam się.
-Jeżeli będziesz chciała wrócić, to odwiozę Cię. - lekko się uśmiechnął.
-Okej.. - wzięłam kurtkę, ubrałam buty i poszliśmy do samochodu.
Jechaliśmy i jechaliśmy a on milczał. Ta cisza doprowadzała mnie do szału.
-Miałeś mi chyba coś tłumaczyć.. A poza tym, gdzie my w ogóle jesteśmy?! - zdenerwowałam się i przestraszyłam widząc jak wjeżdżamy w głąb lasu.
-Niedługo będziemy na zawsze razem, kochana. - położył rękę na moim kolanie.
Byłam przerażona.